poniedziałek, 2 lutego 2015

Helka- Matka 1-0

-o, jak miło. Cisza, spokój, mogę normalnie ugotować obiad- pomyślała z tępym wyrazem twarzy Matka Rak. Olśnienie przyszło ułamek sekundy później:
-o kurrrrna! Dlaczego jest tak cicho?!
Z duszą na ramieniu kobieta zajrzała do do dziecinnego pokoju, a tam:
-Helka (sztuk jedna),
-nożyczki w ruchu (sztuk jedna),
-małe białe ścinki (sztuk 21334546541)
Masz babo coś chciała, było się wcześniej zainteresować! Czerpiąc z mocno nadużytych pokładów cierpliwości, Matka pyta spokojnym tonem:
-co robisz?
Nożyczki nieruchomieją. Dziecko nie podnosząc wzroku odpowiada:
-kocham cię.
-to miło. A poza tym?
-bałagan, ale nie chcę o tym lozmawiać.
Matka wypuszcza ze świstem powietrze.
-no cóż, nie musimy o tym rozmawiać, wystarczy, że to posprzątasz.
Tu w oczy rzuca się ocalały fragment okładki z napisem "sunkowy". 
-o proszę, nowy blok. Nie licz na to, że polecę do sklepu po następny. Możesz rysować na tych...świstkach.
-to nie swistki, to makalon dla lalek.
-a najadły się już?
-chyba tak, mają pełne bzuchy. Glubaśne są.
-świetnie, w takim razie umawiamy się, że ja dokończę obiad, a ty przez ten czas pozbierasz to do worka.
-lepiej nie. Moze ty pozbielas.
-lepiej nie, bo jak ja to pozbieram, to do worka trafią również twoje nożyczki. Tego chcesz?
-nie! Nie wyzucaj mi nozycek! Pospsątam!
Dalsza część opowieści powinna brzmieć: dzieciak pozbierał, matka dokończyła obiad i żyli długo i szczęśliwie. Niestety, takie rzeczy tylko w Erze. Kiedy matka za kilka minut zajrzała do pokoju, do sterty "makalonu" dołączyło pudełko klocków. Autorka tegoż bajzlu produkowała właśnie laurkę na ocalałym fragmencie okładki bloku.
-Heluniu- rzecze Matka Rak i już wiemy, że zła. Normalnie mówi Helka. Helunia jest przed Helenką, znaczy tyle, że idzie wkurw.- co miałaś zrobić?
-aaaaaa, pozbielać to. Zalaz pozbielam, tylko się pobawię.
-nie, teraz pozbierasz, później się pobawisz. Za chwilę obiad, a potem idziesz na zajęcia z panią Nutka. Nie zostawimy takiego bałaganu.
-nie.
-co nie?
-nie pozbielam.
-więc nie pójdziesz na zajęcia. Krótka piłka.
-nie chcę na zajęcia.
-huuuuuuuuuuuuuuuu-matka spuszcza powietrze jak mały parowozik.-Helenko, rozejrzyj się. Jesteś dziewczynką, czy prosiakiem?
-dziescynką. 
-to dlaczego mieszkasz w chlewiku? Taki bajzel, to tylko prosiaki w chlewie mają.
-kwiiii, kwiiii....a hahahahaha! Ale beka!
-Helena!!!
-dooooobla, pospsątam.
-dziękuję, ja wiem, że jesteś mądrą i grzeczną dziewczynką. Zaraz tu zajrzę sprawdzić jak ci idzie-rzekła matka załamującym się ze złości głosem i wyszła pielęgnując w głowie myśli, do których parentingowej blogerce przyznać się nie wypada. Było tam coś o pasku, zamykaniu w łazience i innych torturach. A se chociaż pomyślę, a co!
Kilka minut później Matka Rak interweniowała ponownie. Bez skutku. Udało jej się uzyskać rzucone bez przekonania: jus dobze, pozbielam. Oczywiście, nie pozbierała. Tak samo piętnaście minut później, choć wówczas kobieta była już na skraju załamania nerwowego i dziecko najwidoczniej to wyczuło, bo rzekło: lany boskie, jus pospsątam, nie maltw się mamuś. Mamuś wyszła z pokoju trzęsąc się wewnątrz i na zewnątrz. Usiadła na poduszce i zaczęła próbę medytacji.-wdech...wydech....wdech. Po kilku minutach uszu niedoszłej joginki dobiegł "piskun" zagrany na gitarze elektrycznej. Tego już było za wiele. Matka wparowała do pokoju i od progu rozdarła gębę:
-na litość boską, dziecko!!! Jak ja mam z tobą rozmawiać spokojnie?! W jakim języku mam do ciebie mówić?!!! Cholera jasna, nerwowo nie wytrzymam! Co ty wy....
-No psecies pozbielałam.- rzekła spokojnym tonem córka. Ustroiła się w kapelusz i płaszcz z apaszki. Wybuch matki przerwał jej występ sceniczny dla Pana Brokuła, Żyrafy i obżartych makaronem lalek.
-yyyyy- wybełkotała Matka Rak rozglądając się po pokoju. Ani śladu klocków. Ścinki wyzbierane do plastykowego worka. 
-no, to telas musis mnie pseplosić za ksycenie.

7 komentarzy:

  1. No popatrz, mała artystka Ci rośnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Takiego zakończenia też bym się nie spodziewała ;-) Dobrze, że ucierpiał blok rysunkowy a nie firany :-D Moje dużo młodsze kuzynostwo potraktowało długopisem i nożyczkami dowód rejestracyjny samochodu (wyłowiony z torebki rodzicielki) :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne! Rezolutna ta twoja córeczka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję,że przeprosiłaś Helenkę? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooooo, za końcówkę masz u mnie focha. Bo moja nigdy nie sprząta jak ją poproszę ;) A na flecie tudzież pianinku napierniczać będzie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cholera, Helka to twardy zawodnik!

    OdpowiedzUsuń