niedziela, 16 listopada 2014

aktualizacja

Hania:
nieustannie pytając "dlaczemu", regularnie aktualizuje status swojego wzrostu, oznajmiając raz, że jest mała, po chwili, że duża, by na końcu stwierdzić, że jednak zielona. Osiągnęła najbardziej wyczekiwany przeze mnie sukces (nocnikowy nr 2). Fascynuje się opukiwaniem młotkiem wszystkiego co wydaje przy tej czynności dźwięk wbijający się w mózg (młotek i "gwizdki", czyli gwoździe, to jej wymarzona nagroda za w/w sukces). Dodatkowo zajęła się badaniem zjawiska "dziwnych oczu", które widzi w światłach samochodów, w miśku na swojej bluzce, którego pokazując mi, jakby z nadzieją pyta, czy się go boję...
Nie lubi się witać, wręcz czuje do tego wyraźną awersję, wykrzykując pół godziny przed wizytą u rodziny, że nie wymieni uprzejmości i dzień dobry nie powie - bo nie. Jedyną niemal osobą (poza Julką), z którą wita się ochoczo, wręcz rzucając się z przytulasami i pocałunkami, organizując dla niej posiłki, których nawet nie podjada, która motywuje ją do wszystkich czynności, których mała nie chce wykonywać, a mama mówi, że ta osoba na pewno to robi, jest kuzyn Mikołaj. 
Coraz bardziej stanowczo wyraża swoje zdanie i dziś np. najpierw powiedziała, że do Kościoła nie pójdzie, a później zakazała mi dawać buziaków mojemu mężowi, a Jaśkowi robienia "kuku".

Janek:
Janek też osiągnął swój, długo wyczekiwany, sukces i zaczął samodzielnie chodzić. Nauczył się też korzystać z jeździka i tak jak jego siostra uwielbia pukać młotkiem... we wszystko. Ten chłopak to mały artysta, który swoje emocje wyraża na ścianie pokoju, która upstrzona jest w różnokolorowe linie, zwane przez niego kółkami.
Od kuzyna nauczył sie swojej pierwszej piosenki, której tekst zawiera jedno z jego dwóch ulubionych słów. Tekst brzmi: "Bułka, bułka, bułka, bułka!"
Drugim ulubionym słowem jest "łoda", czyli woda. I już wiecie, jakie są preferencje żywieniowe mojego syna. Z głodu nie umrze, bo w podbieraniu jedzenia jest mistrzem. Potrafi ograbić nie tylko swoją siostrę, której stolik stoi tuż koło jego podczas posiłku, ale także niemal obcą osobę na przyjęciu u znajomych, która na talerzu z nadzieją skonsumowania jej, umieściła sobie muffinkę. 
Poza tymi słowami mówi jeszcze kuka, czyli kurtka, guka, czyli główka, kukuk, ajka,  kuko, czyli kółko, kaka, czyli kaczka, hau-hau, cicik - czyli kot. Zadziwiająco często, kiedy trzyma pieluchę mówi kupa, a niam, niam i nie, stoją na porządku dziennym. Ma zadatki na alpinistę. Ćwiczy wytrwale wchodzenie na łóżka, kanapy, fotele i schodzenie raz nogami, raz głową w dół. 
Oby dwoje uwielbiają zabawy grupowe: kółko graniaste, karuzela, jedzie pociąg czy też baloniku nasz malutki, choć w przedszkolu Hanka nadal odmawia uczestnictwa w tej jednek tylko (na szczęście) zabawie.
To tyle, by w skrócie choć podsumować czas, kiedy nas tu nie było, bo komputer mnie nadal nie lubi...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz