Zabawy dla niemowalków -

NASZE KLUSKI

Zabawy dla niemowalków - "koszyk skarbów"

Wymarzona zabawka

full time mummy

Wymarzona zabawka

W roli Mamy

Jak oglądać bajki? Nowoczesne rozwiązanie pomaga rodzicom.

Czy dzieci powinny oglądać bajki? Jak zachować kontrolę na domowym telewizorem? Te pytania od dawna zadaje sobie każdy rodzic. Na szczęście współczesne technologie wychodzą na przeciw oczekiwaniom rodziców. Wirtualna platforma z bajkami dla najmłodszych Strefa Bajek.pl pomaga zachować kontrolę rodzicielską i wyznaczyć dziecku bezpieczne granice i zasady korzystania z tej formy rozrywki. Telewizja przestała sprzyjać […] Post Jak oglądać bajki? Nowoczesne rozwiązanie pomaga rodzicom. pojawił się poraz pierwszy w W Roli Mamy.

Krótki przewodnik po literaturze dla dzieci

MAŁE DRANIE

Krótki przewodnik po literaturze dla dzieci

Konflikt, czyli o dziewczynce z sali zabaw

NASZE KLUSKI

Konflikt, czyli o dziewczynce z sali zabaw

Kobiety zostają

Sprytnie blog

Kobiety zostają

Pudełko z zamkami

NASZE KLUSKI

Pudełko z zamkami

WSPÓLNE ZABAWY

Z ŻYCIA MAMY I CÓRKI

WSPÓLNE ZABAWY

Moda przemija, styl pozostaje

Sprytnie blog

Moda przemija, styl pozostaje

Niedawno znajoma Kenijka powiedziała mi, że Polki nie mają stylu i odwagi. Nie potrafią i nie chcą się wyróżniać. Zabolało. Czytaj więcej »

39/52 - 2014

Z ŻYCIA MAMY I CÓRKI

39/52 - 2014

Czego nowego dowiesz się o swoim dziecko na placu zabaw?

full time mummy

Czego nowego dowiesz się o swoim dziecko na placu zabaw?

O księżniczkach raz jeszcze

MAŁE DRANIE

O księżniczkach raz jeszcze

Z uwagi na spore zainteresowanie ostatnim postem i burzliwą dyskusją pod nim postanowiłam dodać postscriptum. W tekście wiele wniosków mi umknęło, tudzież zostały one potraktowany bardzo pobieżnie.Myśl, którą chciałam przekazać zaczęła żyć trochę swoim życiem, na innych blogach również. W niektórych momentach rozumiana opacznie. Szkoda. Trzeba by było zapewne kilku ciekawych dyskusji by temat wyczerpać, nie zrobię tego ani dzisiaj, ani zapewne w najbliższej przyszłości, mam jednak głębokie przekonanie, że wiele z moich czytelniczek zrozumie o co mi chodzi. Feedback jaki otrzymałam po wpisie i cała nagonka na Barbie to rykoszet jakim oberwałam za niezbyt precyzyjnie sformułowane tezy, postaram się je wyłuszczyć teraz w punktach.1. Nie zgadzam się z tym, że zabawka nie ma wpływu na nasze dziecko. Ma i to znaczny."Toys form the building blocks for our child’s future. They teach our children about the world and about themselves. They send messages and communicate values. And thus, wise parents think about what foundation is being laid by the toys that are given to their kids."- cały tekst TU- dziękuję czytelniczce za podesłanie linku!Przy czym znaczenie ma nie tylko jakość zabawki, ale również ich ilość "I’m not anti-toy. I’m just pro-child."Spotkałam się z twierdzeniem, że nie ma znaczenia jaką lalkę kupimy dziecku, bo różne lale (czyt.lala o profilu Barbie i np. Lalanka) mogą przeżywać te same przygody, że to my dorośli widzimy w zabawkach ich charakter, dzieci nie.Nie zgodzę się.Może bardzo małe dziecko tego nie widzi, ale starsze już tak. Obserwuje to co jest na opakowaniu, w telewizji, bajkach, książkach, może ulec pewnym uproszczeniom. Zamiast np. bawić się w przeżywanie ciekawych przygód, może posadzić lalę przed TV, lub u manicurzystki, bo tak jest w reklamie, bo tak jest na opakowaniu. To co przekazuje nam produkt, to jest całokształt, to nie tylko wyobraźnia dziecka. W pewnym sensie jest ona ograniczana przez zabawkę, jej charakter. Od dawna wiadomo, że dzieci najlepiej bawią się patykiem, on nie jest niczym ograniczany. Nie są nałożone na niego żadne komercyjne hasła, historie, przeznaczenia wymyślone przez producenta.Lalka Barbie czy Angry Birds czy cokolwiek, co jest mocno nastawione na konsumpcjonizm, marketing może wpływać na kierunek, kształt zabawy. Możecie się ze mną nie zgadzać, ale zastanówcie się jaką myśl będziecie mieć gdy zobaczycie lalkę w butach na obcasie, wymalowaną, ubraną w obcisłą mini. Czy od razu pomyślicie, że ta lalka może przeżywać niezwykłe przygody w dżungli, wspinać się na drzewa, nurkować? Wiem, powiecie, że tak, ale nasz umysł ma jednak tendencję do uproszczeń, szufladkowań, stereotypowego myślenia. To jest złe, ale tak właśnie jest. Zatem lalka wyglądająca jak dziunia, w pierwszej chwili otrzyma od nas łatkę dziuni i taką będzie pełnić rolę. Może nie zawsze, ale w większości tak.Czy dziecko wie, że dziunia to dziunia? Nie, ale się dowie i to szybko. Od kogo? Od nas samych, nawet nieświadomie przekazujemy dzieciom takie komunikaty. A jeśli mamy na siłę udawać, że dziunia nie jest dziunią tylko równą babką z mnóstwem aspiracji, ról i przygód, to po co ta cała mistyfikacja? Może lepiej kupić lalkę, która będzie miała więcej zewnętrznych predyspozycji do działania, a nie do bierności. To nie jest paszkwil na lakę Barbie, bo wiem, że są Barbie w strojach moro, jeansowych kieckach i pewnie w trampkach i OK. Barbie to tylko nazwa, zaznaczam po prostu pewien typ.2. Chodzi o to by zabawką bawić się mądrze. Tak jak napisała Agata zabawa samochodami też może być głupia jeśli będziemy robić nimi same wypadki. Oczywiście. Przyklejanie łatki łobuza chłopcom też jest niewłaściwe. Tak jak dziewczynka może się bawić samochodami, tak chłopiec może bawić się lalkami, byle to nie było bezmyślne niszczenie. Tutaj wielka rola rodziców by trochę ukierunkować zabawę, czasami trzeba dziecku pokazać jakie możliwości daje zabawka, a czasami dziecko samo już przypisuje mu rolę, przeznaczenie. Czyt.punkt pierwszy.3. "Wciskanie dzieci w stereotypy związane z ich płcią to ograniczanie rozwoju ich osobowości" - napisała mi na Instagramie Monika. Nieważne czy będą to lalki czy samochody. Jak słusznie zauważyła Monika :"inwestując w samochód dla Heli inwestujesz w pełnię jej człowieczeństwa, a nie dając lalki czy stroju księżniczki nie umniejszasz jej kobiecości w przyszłości." Krótko mówiąc daję jej wybór. Nie ograniczam jej, bo lalek ma pod dostatkiem, ale do niczego jej nie zmuszam.Kupując dziewczynkom tylko dziewczyńskie, słodkie, lukrowane zabawki w pewnym sensie ograniczamy ich rozwój. Wiem, że panuje przekonanie, że dziewczynka z założenia ma być księżniczką. Nie chodzi jednak o grunge księżniczkę w wymiętej koszulinie ( takie kocham ), ale taką słodko pierdzacą. Kupujemy jej gadżety, by tylko weszła w tą rolę. By nieco przypodobać się opinii społeczeństwa. Nikogo nie oskarżam, mało tego, przyznam się Wam do czegoś. Sama padłam ofiarą stereotypów i uprzedzeń.Oto przykład: W piątki Hela może zabrać do przedszkola jakąś zabawkę. Pytam co bierzemy, Hela na to, że książkę.Oczywiście wybrała książkę o rycerzach i smokach. Skrzywiłam się nieco, ale nie dlatego, że ona to wybrała, ale że może narazić się na ostracyzm w przedszkolu. Być może dziewczynki przyniosą swoje piękne, różowe lale, a ona tak z tą książką? Próbowałam wcisnąć jej lalę. Mamy taką jedną w różowej bluzeczce w kropki. Bałam się, że może poczuć się wyobcowana, może być jej przykro. Hela oczywiście postawiła na swoim, zabrała książkę. Kiedy ją odbierałam z przedszkola, rozpaczliwe patrzyłam na kilka lal z bujnymi lokami, przyniesionymi przez inne dziewczynki i zastanawiałam się jak sobie z tym poradziła moja nonkonformistka. Nie wiem, dowiem się pewnie za 20 lat ;)Nie należy jednak nikogo szufladkować, stygmatyzować, ograniczać. Dziecko powinno mieć wybór. Ułatwieniem jest nadanie dziewczynce roli księżniczki, ale ona powinna wiedzieć, że może być kimś więcej. Może być inżynierem, strażakiem, może byc tancerką, wróżką, żabką, króliczkiem, a może po prostu dzieckiem bez tego całego naddatku, pod którym tylko nagina się jej samoświadomość i osobowość. Może niech dziecko będzie sobą, Zosią, Kasią, Lucynką ( ktoś jeszcze tak nazywa dzieci?), Marysią, a nie jakąś tam dziwną postacią, za którą stoi cały zastęp zabawkowych odpowiedników.Tyle chyba w tym temacie. Mam nadzieję, ze nikogo nie uraziłam, nie było to moim zamiarem. Czy chociaż trochę wyjaśniłam/wyczerpałam temat?fot. chomikuj.pl

Niewidzialni bohaterowie

Sprytnie blog

Niewidzialni bohaterowie

ALE MAMO!

Komcie

Jestem komcionautą. U siebie piszę trzy zdania na krzyż, albo byle co, byle szybko, bo czasu mało. Więcej czasu spędzam na blogach innych ludzi. Cudze wpisy mnie czasem wkurzają, czasem chętnie pod nimi bym się podpisała. Jedne i drugie zapominam szybciej, niż upłynie dzień. Zdecydowanie wolę wpisy, pod którymi toczą się dyskusje. Biorę w nich udział, ale częściej czytam i obserwuję. Ludzi, ich reakcje, ich emocje w słowie pisanym. Fascynują mnie flejmy, bo tam widać jacy ludzie są naprawdę. Wreszcie spada z nich maska grzecznych, miłych i dobrze wychowanych. Nareszcie są sobą. Tak, w żywym sporze można wiele się nauczyć o ludziach, o sobie zresztą też. Bywają też wpisy, pod którymi toczy się prawdziwa rozmowa, nie nawalanka i wyścig, kto komu bardziej dopiecze. Przesiewam czytane przeze mnie blogi przez sito pewnej zasady. Jeśli na blogu jest za dużo flejmów, zaczynam go unikać. Jeśli częściej zdarzają się rozsądne dyskusje, zostawiam go sobie w czytniku. Lubię blogerów, którzy nie podchodzą emocjonalnie do każdej krytyki i nie traktują jej jak ataku personalnego. Dają prawo innym do własnego zdania i nie puszą się, gdy ktoś je opisze u nich na blogu w komciu. Też jestem taka. Komcionauta może myśleć i pisać, co chce. Granica przebiega tam, gdzie mu urywa od rozsądku i zaczyna zalewać się własnym jadem w atakowaniu. Dlatego rzadko włączam moderację komentarzy. Mam ją chyba tylko na jednym z moich blogów. Bardziej z powodu uciążliwego spamu, a nie ludzi (akurat na nim mało kto komciuje).Do czego zmierzam? Anu, ostatnio popełniłam kilka komentarzy. Ktoś odpowiedział i tylko dlatego przeczytałam je ponownie. Po 24h nie miałam szans ich pamiętać. Doszłam do wniosku, że je sobie wrzucę na blog. Bo jak się je zbierze jeden do drugiego, to może nawet poważny wpis wyjdzie, a nie tylko nuda codzienności. No to jazda z tym koksem. Niektóre komcie są nieco przerobione stylistycznie, bo zazwyczaj piszę je do autora bloga, więc mogły by dziwnie brzmieć pisane do grupy.Komć 1Zawsze powtarzam ludziom, żeby kierowali się w życiu własnym rozumem. Problem, że to najtrudniejsze. Łatwiej jest przeczytać poradnik i postępować wg z góry ustalonego schematu. Łatwiej, bo za ewentualne błędy wtedy nie trzeba winić siebie. Weźcie do ręki jakąkolwiek książkę o wychowaniu. Zaczyna się od wyliczania błędów popełnionych przez rodziców. No helou, jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy! To nie znaczy, że mamy zaprzestać używania rozumu i postępować tak, jak każe rozdział nr 4. Dlatego tak nie znoszę książek o rodzicielstwie bliskości, to jest dopiero bullshit i wpędzanie rodziców w kompleksy. Dziecko śpi samo w łóżku, bo tak lubi? Nieprawda, na pewno płacze i nikt go nie przytula! Dziecko pije z butelki? Niedobrze, zły rodzicu - nigdy nie nawiążecie unikalnej więzi! I tak dalej i tym podobne.Komć 2Teraz jest jakiś dziki wyścig na najlepszego rodzica na świecie. Czasami widuję ojców warczących na swoje dzieci, bo ubrudziły wyjściową koszulę na placu zabaw. Hej, na placu zabaw dzieci się brudzą! Dzieci w ogóle się brudzą, a z ubrań jeszcze szybciej wyrastają. Jest sens się tym przejmować? Ano jest, bo w głowie tego rodzica jest wybity jasny komunikat - "moje dziecko ma poplamione ubranie - jestem złym rodzicem". To samo można przełożyć na to, co chce, lub raczej czego nie chce jeść dziecko, jak się zachowuje w przedszkolu i co tam jeszcze. Nie jesteśmy odpowiedzialni za 100% zachowania naszego dziecka. Moim zdaniem najwyżej 50% i to tylko na początku. Im dziecko starsze, im bardziej zbliża się do wieku gimnazjalnego, tym ten % jest mniejszy i osiąga jakieś promile w wieku licealnym. Dlatego tak ważne są pierwsze lata życia dziecka, ale i dlatego powinniśmy mieć odrobinę dystansu do tego co mówi i robi nasz potomek. Bo on jest odrębną istotą z własnym zdaniem. W pewnym momencie zrobi to co zechce, bez względu na to, jak go wychowaliśmy. Trzeba to sobie uświadomić i poniekąd trochę do tego dojrzeć.Komć 3U mnie tyle gaf na co dzień, że nie potrafiłabym wybrać tylko siedmiu. A to dziecko zapomnę nakarmić i mi się przypomni, jak z głodu zaczyna jeść tekturowe opakowanie od płyty CD lub wbija się do lodówki. A to wsadzę ją do kąpieli w pieluszce. I inne takie ;)Komć 4Ostatnio mnie linczowano za hejt na akcję podarowywania kawy bezdomnemu. Też zostałam posądzona o brak empatii. Że prócz kawy ktoś tam chciał komórkę czy buty - nie ma żadnego znaczenia. W pewnym stadium bezdomności każdy fant wymieni się na wódkę. Nie dziwi mnie przy okazji fakt, że Monar się na organizatorów wypiął. Rozdawnictwo i bawienie się w św. Mikołaja jeszcze nigdy nie zrobiło marginesowi dobrze. Polska opieka społeczna utrzymuje tak meliny od lat kupując im jedzenie, płacąc komorne i dając ciuchy. Co miesiąc. Co robiłbyś z ciuchami, jeśli byś wiedział, że za miesiąc dostaniesz siatę nowych? Oczywiście od razu byś je wyrzucał po użyciu, nie opłaca się prać.I tak jest ze wszystkim.Też jestem za dawaniem wędki. Danie ryby wcale nie skutkuje tym, że człowiek, który nie lubi łowić - polubi łowiectwo. Raczej przyjdzie po kolejną rybę na drugi dzień i jeszcze będzie narzekać, że tym razem nie dość usmażona.Wiesz czego naprawdę potrzebują bezdomni? Rozmowy.Wsparcia. Wysłuchania opowieści ich życia (co prawda zazwyczaj jest podkoloryzowana i na poły zmyślona, ale to nieważne). Potraktowania ich jak człowieka. Są masy ludzi chętnych do nakarmienia bezdomnego. Kto z nich chciałby z nim mieszkać w jednym domu? Ała, fuj, tylko nie to, bo śmierdzi? Ano właśnie...Komć 5Wiesz, ostatnio ludzie się podzielili pod nowym kątem. Jedni się ruszają, niekoniecznie sportowo, po prostu ruszają cztery litery z domu, mają z tego niesamowitą radość, a jak człowiek jest szczęśliwy - to oczywiście dzieli się tym w internecie. Drudzy utknęli przed telewizorem/komputerem/czymkolwiek i gnuśnieją. Dla Ciebie automatyczny wpis z apki na fejsie jest tylko kolejnym ruszającym się dniem. Ktoś inny jest wkurzony, bo to mu udowadnia,że kolejny dzień swego życia ciutkę zmarnował. Wiele razy spotkałam się ze stwierdzeniem, że ludzie szerujący swoja aktywność "realną" w sieci robią to na pokaz, dla szpanu, że to nieprawda, że wcale tyle nie przejechali/przebiegli/przeszli. Że to wszystko po to, by ktoś ich podziwiał i tak dalej. Z takimi poglądami nie da się dyskutować. Oni wiedzą lepiej, dlaczego biegasz. Wiedzą też, że wcale nie masz z tego żadnej radości, bo oni nie mają.I, ja też nie lubię biegania. A raczej truchtania długodystansowego. Nudzi mnie. Wolę chodzić z kijkami, wolę przemieszczać się rowerem. Wolę spacerować. Ale w życiu nie przyszłoby mi do głowy hejterzyć cudzej aktywności. No ale co ja wiem o życiu, jestem tylko chudą siksą, która się wymądrza, bo nigdy nie była gruba i nie wie jak to jest.Myślę, że w nordic walking kluczem jest aktywność light. Po prostu lepiej pasuje starszym ludziom, bo odciąża kolana i można dalej przejść, a zarazem człowiek nie wypluwa z siebie płuc (co nie znaczy, że nie robi się wyścigów w nw i to na całkiem spore trasy, tu też dla chcącego znają się puchary). Biegać nie każdy może (ja np. mam ciut słabe serce). Lubię się ruszać, ale nie lubię sportu, wyścigów, startu, mety, wyczynu pod jakąkolwiek postacią. Moje prawo. Nie zakładam jednak z góry, że każdy kto sport lubi - z marszu jest głupi. Zdecydowanie jestem jednak przeciwna zakładaniu rywalizacji, że coś jest z gruntu lepsze, a co innego gorsze. Ktoś biega, więc chodzenie z kijkami jest głupie. Ktoś woli basen,to od razu jogging jest zły. To bez sensu!Komć 6Ja bym powiedziała, że to jest problem rodziców helikopterów. W czasach naszego dzieciństwa rodzice nie rozliczali swoich dzieci z każdej rozmowy z innym dzieckiem. Ani z każdej foremki. Dzieci to były dzieci, czasem płakały, czasem się kłóciły i biły. Mało kto kontrolował pięciolatki, bo bawiły się one pod nadzorem starszych kolegów. A starsi koledzy mieli w nosie, na kogo wyrośnie ich młodszy kolega. Chciałabym, by współcześni rodzice trochę wyluzowali i przestali naiwnie sądzić, że jeśli ich dziecko dzieli się łopatką w piaskownicy, to wyrośnie na empatycznego i wrażliwego człowieka, bo niestety to nie jest takie proste.No to tyle. Więcej mi się nie chciało grzebać w historii. Najzabawniejsze we flejmach jest to, że często wypowiadam się na dwóch blogach na ten sam temat, mówiąc z grubsza to samo, ale jestem rozumiana zupełnie odwrotnie. Raz mnie linczują za to, że nie wydzielam dziecku bajek dvd i że może je oglądać, kiedy zechce, a raz ktoś mi tłumaczy, że komputer to przecież nic złego i dziecko potrzebuje grać, bo dzięki temu ma kolegów. Niezmiennie mnie to bawi, jak łatwo polaryzują się ludziom poglądy w dyskusjach internetowych. Przy czym kobiety reagują zazwyczaj emocjonalnie, wyłączając myślenie, a faceci w dziesięciu akapitach analizują każde moje słowo i wytykają logiczne błędy lub nieścisłości. Najgorzej jak się trafią "wikipedyści", wiecie o kim mówię - "fachowcy" ;)Muszę się Wam do czegoś przyznać. Od kilkunastu lat flejmuję dla sportu. To rodzaj uzależnienia. Piszę coś i czekam na reakcję. Ciekawa jestem, co będzie dalej. Co z tego wyniknie. Czy zwykła nawalanka, czy jednak ktoś dojdzie do jakiegoś ciekawego wniosku. Dlatego czasem odwracam kota ogonem, dlatego czasem piszę coś, co nie do końca jest moim zdaniem, ale na pewno czyimś stanowiskiem, którego moim zdaniem w tej czy tamtej dyskusji brakuje. Dlatego jeśli ujrzycie mój komć na swoim blogu dłuższy niż trzy zdania - drżyjcie, albowiem może być to próba wywołania dyskusji, która może wymknąć się spod kontroli... więc może na wszelki wypadek wszystkie moje komcie lepiej skasować? ;)

Maleństwa na straży porządku:)

By cieszyć się życiem

Maleństwa na straży porządku:)

Dopóki nuda nas nie rozłączy

Sprytnie blog

Dopóki nuda nas nie rozłączy

Birthday party

MAŁE DRANIE

Birthday party

Prowadź po ludzku

Sprytnie blog

Prowadź po ludzku

Akcja PZU ruszyła już jakiś czas temu, ale nie miałam jeszcze okazji odnieść się do niej. Mimo iż reklamą zajmuję się zawodowo i każdą kampanię odruchowo analizuję pod kątem wizerunku i strategii marki, tym razem postaram się spojrzeć na sprawę "po ludzku". I jako kierowca z "Baby on board".Porozmawiajmy o empatii na drodze. Czytaj więcej »

BAJKA O LISIE I MISIU

KINDERKI

BAJKA O LISIE I MISIU

Filcowy kwiatek w kilku krokach

W roli Mamy

Filcowy kwiatek w kilku krokach

Dziś zdradzę Wam jak szybko i w prosty sposób zrobić filcowego kwiatka. Bez obaw – jeśli kiedykolwiek udało Ci się nawlec nitkę na igłę, to na pewno poradzisz sobie i z tym. Przygotuj: kwadrat wycięty z arkusza filcu ozdobnego (do kupienia w pasmanterii). Na początek proponuję kwadrat o boku nie mniejszym niż 5cm, a kiedy […] Post Filcowy kwiatek w kilku krokach pojawił się poraz pierwszy w W Roli Mamy.

BAKUSIOWO

Czy pozwolisz swojemu dziecku przegrać?

Masz takie marzenia, które już nigdy się nie spełnią? Które ożywają w określonych sytuacjach, napływają wielkimi łzami do oczu i spływają po policzkach by zniknąć w zapomnieniu? Te łzy zawsze zostawiają ślad. Ślad, który wysycha, ale pozostaje gdzieś w zakamarkach naszej głowy.

Małe… a cieszy

Makóweczki

Małe… a cieszy

Śmieszne zabawy w pachnącej piance

Pulpet rządzi

Śmieszne zabawy w pachnącej piance

Rowerek biegowy FirstBike

full time mummy

Rowerek biegowy FirstBike

Bawimy się w szkołę

JESTEM MAMA

Bawimy się w szkołę

W roli Mamy

Mała Plastyka – Gałganiaki, czyli zabawy plastyczne dla dzieci do 3 roku życia

Plastyka i maluchy to świetne połączenie – trochę brudne, ale i tak warte poświęcenia. A gdy już uda nam się wymyślić aktywność angażującą głównie dziecko, a nie matkę z mopem w ręce – można lecieć po szampana! Dziś zapraszam Was do skorzystania z naszego pomysłu na gałganiaki! Dzięki wykorzystaniu różnych technik, prawie wszystkie czynności może […]

W co bawić się z dwulatkiem w domu?

Lady Gugu

W co bawić się z dwulatkiem w domu?

Nosidełko dla lalki

Lady Gugu

Nosidełko dla lalki

Gadżetomama

O sztuce, komercji i militarnych zabawkach

Będzie poważnie. I krytycznie, ale myślę, że okazja — 70-a rocznica Powstania Warszawskiego – jest po temu idealna. Kiedy byłam dzieckiem, a potem nastolatką, wśród moich lektur przeważały takie, które działy się w czasie wojny lub po wojnie. Takie były czasy, takich książek w bibliotece najwięcej. Nawet chłonąc przygody pana Tomasza vel Samochodzika, hitlerowców miałam […] The post O sztuce, komercji i militarnych zabawkach appeared first on GadżetoMama.

Drewniany domek dla lalek i zmiany w pokoju Lenki

Lady Gugu

Drewniany domek dla lalek i zmiany w pokoju Lenki