MAMUSIOWO BORSUCZKOWO
Matka Polka Hejterka...
Polska hejtem stoi, nie da się tego ukryć. Od morza do Tatr, od polityki po rodzicielstwo, od młodych po starych, hejtuje prawie każdy. Jedni bardziej, inni mniej, jedni głośno, inni cichutko, tylko dla siebie, jedni publicznie wylewają żale, inni w domowym zaciszu, jedni robią to bezpośrednio, inni napuszczają innych i w końcu, jedni hejtują nie wstydząc się swoich personaliów, a inni, jak tchórze, ukrywają się pod modnym ostatnio słowem "anonim".Przyczyn hejtu jest wiele. Zazwyczaj jest to niezadowolenie z czegoś, co nas dotyczy bardziej lub mniej, a czasem nie dotyczy wcale, ale fajnie jest wtrącić swoje trzy grosze. Jest też zazdrość, bo ktoś inny ma lepiej (przynajmniej w mniemaniu hejtującego) więc trzeba mu dokopać, życzyć jak najgorzej, a już jak nie można mu zaszkodzić, to przynajmniej zepsuć dzień. Frustracja, niezadowolenie z siebie, niedowartościowanie... wszystko to prowadzi do tego, że siadając za klawiaturę komputera ponosi nas fantazja, jad leje się strumieniami i dajemy wyraz swoim najgorszym emocjom. Niefajnie, ok, ale w niektórych dziedzinach nawet zrozumiałe. W niektórych jednak będzie mnie to zaskakiwało, denerwowało i dziwiło chyba już zawsze. Matki - hejterki, tego nie zrozumiem nigdy.Jawi mi się taka (kobieta, matka, hejterka), jako nie do końca zadowolona z życia, zahukana przez męża/matkę/teściową (niepotrzebne skreślić), sfrustrowana, zaniedbana kobieta, która w ten sposób próbuje zwrócić na siebie uwagę. Wrzuca, wymyśla, kombinuje. Nie to, żeby specjalnie, jej zwyczajnie na nerwy działają każde zadowolone matki. Siedzi, czyta, przegląda zdjęcia i nakręca się nienawiścią. Bo tamta jest ładniejsza, częściej się uśmiecha, mąż jej pomaga, chodzi na spacery, wyjeżdża na wakacje, ma więcej, ma mniej, ale fajniejsze, dzieci jakieś takie inne niż jej. Bo tamta karmi piersią, a ona nie lub odwrotnie. Bo tamta miała cesarkę albo rodziła naturalnie, nie ważne w sumie jak, i tak na pewno miała lepiej. Ona jest po prostu nieszczęśliwa i nakręca się w tym swoim nieszczęściu czytając, oglądając, delektując się tym, że jej i tak zawsze jest gorzej. A niechby tylko obiekt jej hejtu spróbował się na coś pożalić... oooo, to się jej już w głowie przewraca, przecież to to nawet na połowę tego co ma nie zasługuje, a jeszcze jęczy szmata ostatnia. Ja to dopiero mam źle i niedobrze. A niechby ktoś zwrócił takiej uwagę, że przecież można coś zmienić, ruszyć się, uśmiechnąć, zadziałać... No jak, przecież seriale same się nie obejrzą, a mama nie zawsze może przyjechać, tylko co dwa dni, babcia tylko popołudniami, a teściowa przecież się nie rozdwoi, musi przecież ugotować obiad. Jak ona biedna ma się gdzieś ruszyć, jak odpocząć też kiedyś trzeba... No i przecież jad sam się nie uleje...Jest wiele kontrowersyjnych tematów, wiele rozbieżnych zdań na pewne sprawy, wszystkie można poruszyć z klasą. Nawet szczepienia, karmienia czy porody można opisać z szacunkiem dla drugiej strony, używając racjonalnych argumentów, nikogo nie obrażając czy opluwając. Niestety, matka - hejterka nie bawi się w argumenty, matka - hejterka miesza z błotem jak leci, nie liczy się z żadnymi świętościami, oskarża, atakuje. Potrafi posunąć się do zarzucenia innej matce, że jej winą jest choroba dziecka, że gdyby była lepszą matką, to do tego by nie doszło. Stosuje ciosy poniżej pasa, byle dotknąć, zranić, poruszyć. Jest przecież anonimowa, nic jej nie grozi, nie ma sobie nic do zarzucenia, a tamtej na chwilę zachwieje się jej lepszy świat. Problem w tym, że anonimowość internetu jest często bardzo złudna. Wydaje się, że anonim na zawsze pozostanie anonimem, ale w końcu można trafić na kogoś, kto postanowi sprawdzić tą drugą stronę. I wtedy na pewno zostanie zauważona.Ja wiem, że rodzajów matek - hejterek jest więcej. Są matki wymądrzające się, negujące wszelkie inne racje. Są takie co pozjadały wszystkie rozumy i każda inna to idiotka. Czasami nasze własne matki czy teściowe to hejterki, co podstawiają nogi, wypominają błędy i niejednokrotnie podcinają skrzydła młodym matkom. Ale najbardziej zastanawiają mnie właśnie anonimowe matki - hejterki. To muszą być naprawdę zawiedzione życiem kobiety. A przecież tak niewiele trzeba, żeby znaleźć jakieś pozytywy, znaleźć wspólny język z innymi matkami, zaprzyjaźnić się, znaleźć wsparcie i pocieszenie w cięższych chwilach. Znam wiele kobiet, które na pierwszy rzut oka powinny siąść i płakać, załamać się, spuścić głowę i zrezygnować, a one się ciągle uśmiechają, działają, ciągną swój wózek zadowolone z życia. Mało tego, niejednokrotnie zarażają swoim optymizmem inne kobiety. Nie jestem w stanie pojąć, że matka, matce, kobieta, kobiecie...PS.Mój post nie jest o nikim konkretnym. Jest to bardziej obraz anonimowej, hejtującej kobiety oczami mojego męża, ale jakoś tak mi się wbił w głowę, że jak po raz kolejny czytam na blogach komentarze pełne jadu, to właśnie taka pani staje mi przed oczami... Myślę sobie, co taka komentatorka chciała wnieść nowego do sprawy, po co to wszystko pisze i bach... Zahukana frustratka... Przepraszam, tak mam...