Makowa sama w Warszawie, czyli zamiast radości z rodzinnego wyjazdu – morze łez

Makóweczki

Makowa sama w Warszawie, czyli zamiast radości z rodzinnego wyjazdu – morze łez

Znacie to uczucie, kiedy budzicie się w nocy i wiecie, po prostu wiecie, że wieczorem lub wcześniej czegoś nie zrobiłyście, coś nie zostało wykonane lub jest zrobione nie tak jak powinno. Nie wyjęłyście kurczaka z piekarnika, a miał się piec tylko do 22-gej. Pranie zostało w bębnie do rana. Nie zmyłyście maseczki z twarzy lub Wasze dziecko ma na 100% nieodrobioną pracę domową. Ta myśl Was wybudza, jakby mózg podświadomie zorientował się poniewczasie, że coś jest nie tak, ułożył to w całość i wysłał alert. We czwartek w nocy zbudziłam się ze świadomością… że nie mam dowodu. O 4 rano mieliśmy ruszać na lotnisko, a potem na nasze wymarzone zimowe wakacje na Teneryfie. Skąd mój mózg był taki genialny? Dowód noszę zawsze w portfelu. Nigdy go nie przekładam i nie gubię. Musiałam odnotować jego nieobecność od czasu powrotu z Francji przy jakiś zakupach. Francji! I tu od razu popadłam w totalny szloch. Zgubiłam go we Francji! A dokładniej na pokładzie samolotu. Moje wytężone zwoje mózgowe ostatni zapis kontaktu z dowodem odnotowały przy wejściu na pokład samolotu Paryż- Waw. . . . W przeddzień myślałam jak będzie wyglądał ten poranek. Dzieciaki zawsze są takie podekscytowane wyjazdem, że wieczorem  nie mogą zasnąć. Budzę je potem w środku nocy z uśmiechem, hasłem: „Maluszki! Ruszamy na lotnisko”. Wstają wtedy uśmiechnięte i od razu skokiem na równe nogi. Normalnie musiałabym je za nogę ściągać pięć godzin później, ale hasło ‚wakacje’ jest magicznym zaklęciem. Wszyscy krzątają się z uśmiechem i nikt nie narzeka na swoje 3-5 godzin snu. No więc nic takiego nie wydarzyło się tym razem. Ja szlochałam. Wojtek na mnie pokrzykiwał, żebym przestała, bo na pewno zaraz dowód znajdziemy! A ja wiedziałam, że to się NIE STANIE! Wiedziałam! Po pierwsze, niestety w naszym domu jest tak czysto i porządnie, że gdzie niby mielibyśmy go szukać, w lodówce czy w praniu? Po drugie ta myśl, że ostatni raz miałam go w ręce w tym samolocie… Jak osioł juczny z  trzema torbami i pięcioma reklamówkami, bo prezenty dla dzieci i winko dla męża i makaroniki-  sroniki… i miejsca już na bagaż nie było nigdzie, tylko pod nogami, więc wepchnęłam pewnie gdzieś ten dowód… i mi wypadł. Wojtek zarządził, że bierzemy ze sobą mój przeterminowany paszport, ksero dowodu, prawo jazdy i może jakimś cudem mój oryginalny dowód czeka na lotnisku, bo został znaleziony na tym pokładzie. W każdym razie ruszamy, bo mamy już godzinę opóźnienia. Działały głównie instynkty. W takich chwilach nie ma możliwości na dokładne przemyślenie sprawy. Zdążyłam tylko zadzwonić na policję i dowiedzieć się, że zagubione dowody trafiają do Urzędy Miejskiego. Maks zbudził się  słysząc mój płacz. Wiecie, że należę do mam ‚powiem prawdę’, więc pokrótce wyjaśniłam Maksowi, że nie mam dowodu i bez tego mogą mnie nie wpuścić na pokład samolotu. Makulindo popadł w spazmy, że jak tak to on nie jedzie! On nie chce bez mamy… Zbudziłam Lenkę. Naprawdę starałam się uspokoić i jakoś sensownie podejść do tematu, ale kiedy ją zobaczyłam i przypomniałam sobie wszystkie nasze ostatnie rozmowy – jej marzenia o skokach do wody z mamusią, o jedzeniu lodów, spacerach nad morzem… rozsypałam się i było pozamiatane. Lenka zaraziła się moim stanem i mieliśmy taki obraz – skupionego Wojtka, próbującego zapakować wszystko co potrzebne, zapłakaną mnie, przepraszającą i ubierającą dzieci i maluchy w totalnych spazmach. Lenka dusiła się nam dosłownie z płaczu :/ W aucie Pan Tata zarządził, że koniec beczenia, myślimy pozytywnie, na pewno coś wymyślimy. Ale dla odmiany on nie chciał rozmawiać o żadnych opcjach innych niż ta, w której uda mi się lecieć na prawie jazdy lub skanie dowodu. Ja wiedziałam, że to niemożliwe… Była piąta rano i nie mieliśmy wiele opcji pozyskiwania informacji. Dzwoniliśmy do obsługi lotniska, która kazała nam się kontaktować z trzema różnymi numerami na których przez 3 godziny nikt nie odbierał. Lotnisko Chopina, szacun. Konkurs na najgorszą obsługę klienta przypadł Wam… choć szybko zostaliście zdetronizowani, ale o tym później. Zaczęliśmy poważne rozmowy. - Kochanie… Ja nie polecę. Proszę Cię leć z dzieciakami. One tak o tym marzyły! – Nie ma mowy! Jesteśmy rodziną. Nie polecimy bez Ciebie. Jesteśmy spakowani, mamy wiele opcji do wyboru – Tropical Island na przykłąd. Będziemy tam szybciej niż na Teneryfie. Argumentów miałam wiele. Przecież ja sama jeżdżę non stop z dziećmi i jakoś sobie radzę. Wakacje były już opłacone. Dzieci tak czekały. PT twierdził, że to one nie będą chciały lecieć beze mnie, więc kiedy domówiliśmy się, że decyzję zostawimy im maluchy orzekły: - Będziemy do Ciebie dzwonić mamusiu! – I kupimy Ci prezent! Ucieszyłam się wtedy najszczerzej, że dzieci mają taką więź ze swoim ojcem, że na luzie chcą lecieć z nim na tydzień na koniec świata. Nie każda rodzina może się tym poszczycić także tą pewnością, że mąż na luzie sobie poradzi. Cienia wątpliwości co do tego nie miałam. O godzinie 7:30, na rogatkach Warszawy zadzwoniłam do Urzędu Miejskiego. Miła Pani wyjaśniła mi, że dowód który trafia do nich jest od razu przecięty i muszę wyrobić nowy. Tak czy siak… nie lecę. Klamka zapadła. Wtedy popłakałam się jeszcze raz, ze zwykłego smutku. Oni lecą.. ja zostaje. Sama, w deszczu, zimnie. Miałam wizję chlania wina od świtu do nocy… Serio :P Kiedy wszystkie opcje były wyczerpane i zostało ustalone, że ekipa leci beze mnie, Wojtek przypomniał sobie, że wyrzucał moją kartę pokładową z lotu z Francji i żebym zadzwoniła do moich rodziców i oni pobiegną i przeszukają śmieci. Lol.. 2 tygodnie śmieci vrs. mój dowód. To była misja niewykonalna ale wykręciłam numer. Drżącym głosem zaczęłam mówić tacie, że spokojnie, wszyscy żyją.. ale chyba ja nie lecę, bo nie mam dowodu. Na co mój tata, najbardziej spokojnym i luzackim tonem rzekł: - Córcia, Twój dowód leży u nas na komodzie. [ beczę nawet jak to piszę ] Zaczęłam tak płakać, że tata się przestraszył i zaczął od razu przepraszać a ja nie wiedziałam co zrobić to się rozłączyłam. MIAŁAM DOWÓD!!! Nie przecięty w Urzędzie Miejskim, nie w śmieciach, nie na lotnisku czy w innym samolocie. Był u taty w domu. Leżał, czekał, sprawny i cały. Mogłam DOLECIEĆ. Oczywiście jak tak płakałam jak szalona to przestraszyłam dzieci, więc one też się popłakały, ale szybko wyjaśniliśmy im, że to dobra wiadomość. Dolecę do nich dnia następnego. Nie wiem jak, gdzie i skąd ale MOGĘ! Będziemy razem… Dowiedziałam się tego 15 min. przed lotniskiem. Szybko wyszukałam loty – było ich z Wawy do wyboru do koloru, z przesiadką oczywiście. Przepakowałam sobie walizkę ale szybko przemyślałam, żeby lepiej ją nadać i zostać z bagażem podręcznym. Wpadliśmy na lotnisko 15 min. przed finalnym wywoływaniem. Dałam dzieciom tylko buziaka. Dosłownie! Maluchy radosne, uśmiechnięte i podekscytowane pobiegły do odprawy. A ja zostałam sama. I poryczałam się tysięczny raz tego dnia. Stanowczo nie ostatni.. . . . . Resztę już mniej więcej znacie. Tatuś dowiózł dowód przepraszając mnie po stokroć. Nie byłam zła bo żadna to jego wina. Wiecie jak dowód trafił do moich rodziców? Maks strasznie chciał odebrać jakąś przesyłkę, bo czekał na robota Gigo. Wpadł do nas mój tata i Maks ubłagał go, żeby pojechali po przesyłkę. Ja wtedy pracowałam czy robiłam coś ważnego i odruchowo wysunęłam z portfela dowód i dałam chłopakom. Byłam tak zajęta, że mój mózg nie dokonał zapisu. Nie dzwoniłam do rodziców w nocy przed wyjazdem, bo nie chciałam ich martwić… Zanim dojechał do mnie dowód kupiłam sobie bilet na dzień następny z przesiadką w Berlinie. O 14 miałam być na miejscu. Niecałą dobę później. Zabookowałam sobie hotel obok lotniska. Kupiłam podstawowe produkty na 1 dzień – bieliznę, kosmetyki, szczoteczkę do zębów. Z nudów łaziłam po galeriach non stop szlochając. Poszłam na komedię do kina.. nie pomogło. Pół przebeczałam. O 21 do hotelu przyjechała Angelika (ugotowani.tv) i to była najlepsza rzecz jaka mnie spotkała tego dnia. Z nią nic nie było już takie smutne i straszne. Choć zasnęłam jej po 1,5 godz. niemrawego gadania, czułam się bezpiecznie <3. Zamówiłam budzenie na 3, bo o 4-tej miałam być na lotnisku, a musiałam jeszcze zostawić auto na strzeżonym parkingu. Potem już poszło gładko – odprawa, lot (przespałam), druga odprawa, lot (3/4 przespałam.. chyba mi stres odchodził). Taksówka i.. moje myszki już takie Hawajskie! <3 Szybko pokazali nam nasz apartament, baseny, okolicę. A wieczorem zaprosili mnie na uroczystą kolację, radosną! Bo byliśmy znowu wszyscy razem… Rano temat już nie istniał. Była tylko radość z ciepełka i wspólnie spędzonego czasu…

Jak dbam o odporność moich dzieci? 9 sprawdzonych, skutecznych metod!

WIKILISTKA

Jak dbam o odporność moich dzieci? 9 sprawdzonych, skutecznych metod!

BAKUSIOWO

Fakty i mity

Dzisiejszy wpis powinnam zacząć od owacji na stojąco. Dla nas wszystkich. Bo na przestrzeni ostatniej dekady, nasza wiedza na temat tego co kupujemy urosła z poziomu zero do poziomu „o ja cie!”. Szczególnie w kwestii produktów spożywczych. Obstawiam, że tak samo jak ja, podczas zakupów, przepadasz między sklepowymi półkami na długie godziny i szczegółowo studiujesz […] Artykuł Fakty i mity pochodzi z serwisu Bakusiowo.pl | Najpopularniejszy blog parentingowy w Polsce.

ALE MAMO!

I po świętach

Nieco inaczej obchodziliśmy w tym roku święta, bo tym razem Kluska stwierdziła, że palma z ozdobami nie ma magii i trza było wykombinować zielone drzewko. Zastanawiałam się między sztuczną a w doniczce. Wybrałam tę ostatnią, bo w piwnicy brakuje już miejsca, a doniczkową jest nikła szansa ukorzenić na nowo w większej donicy z nową ziemią, a potem wysadzić na podwórku. Może się uda.Co do reszty, miałam wielki plan choinkę ubrać ozdobami wspólnie robionymi z dzieckiem. Częściowo się udało, to znaczy np. narysowałyśmy skrzata i potem go robiłam wg projektu kolorystycznego Kluski. Łatwiejsze ozdoby pomagała mi kleić i wycinać. W międzyczasie przypomniał mi się genialny patent na szybki łańcuch z krepiny, tj. obcinanie jej końców grubości 0,7cm i oplecenie nim drzewka. Roboty minuta, a efekt moim zdaniem bardzo fajny.Nie robiłyśmy nic ambitnego, bo chodziło o frajdę, a nie efekt. Zresztą nadal coś tam czasem powycinamy i dorzucimy, na zdjęciach jest tylko ułamek, bo ciemno i mi fotki nie wychodzą. Dużo ich nie było, bo Klusię ma cierpliwości niewiele i łatwo się wkurza. Więc trzeba było na raty i szybko.Co jeszcze. Trochę ostatnio chorowaliśmy. Na tyle porządnie, że Kluska niestety skończyła na antybiotyku. Wiele nocy z gorączką i postępujące zapalenie oskrzeli. Może ciut na wyrost, ale groziły nam święta w szpitalu, więc wolałam tak. Czasem trzeba. Zadziałał błyskawicznie i do świąt młodzież była zdrowa. Niestety zaraziła wujka, babcię i na koniec mnie, więc nieco umieraliśmy na gardło. Mnie się chyba udało ominąć oskrzela, babci i wujkowi niekoniecznie. Paskudna bakteria i paskudna pogoda. Najlepiej nie wyściubiać nosa za drzwi. Ale że ostatnio biorę udział w akcji liczenia choinek z lampkami na wycieczkach rowerowych, to dość często wychodzę pojeździć nocą. Co oznacza czasem jazdę w strugach deszczu. Ale mam nową, dobrą lampkę, więc nie narzekam.A od jutra powrót do normalnego kieratu, Kluska do przedszkola (ciekawe ile tym razem pochodzi), ja do pracy i jakoś trzeba dotrwać do końca roku. ;)

Mama inspiruje

PODRÓŻE Z DZIECKIEM – JAK SIĘ DO NICH PRZYGOTOWAĆ

Włóczykijstwo mam we krwi. Moich rodziców zawsze coś po Polsce gnało.  Zawsze byli ciekawi co fajnego można by tu zobaczyć Artykuł PODRÓŻE Z DZIECKIEM – JAK SIĘ DO NICH PRZYGOTOWAĆ pochodzi z serwisu .

DWA PLUS CZTERY

Uśmiech dziecka jest miarą mojej doskonałości

Jestem mamą czwórki. Jestem nieidealną mamą czwórki. Jestem zwyczajną mamą czwórki. Po prostu jestem. Jaka? Dumna z tego, że nie jestem idealna. Nie przeczytałam poradników. Nie chodziłam na kursy i szkolenia. Wszystko co wiem (i to czego jeszcze nie wiem) zawdzięczam moim dzieciom. To dzięki nim wiem, żę to co robie, robię dobrze – bo oni są szczęśliwi. Czasami mam w domu armagedon. Wszyscy naraz krzyczą, a ja staram się przekrzyczeć ich. W chwili zwątpienia wyciągam broń ostateczną: „Kto chce oglądać bajkę?!” Tak,  ja puszczam moim dzieciom bajki i od czasu do czasu pozwalam grać na konsoli. Wole, żeby robiły to przy mnie, niż chowały się u kolegów. Nie oszukujmy się, nikt z nas nie ma ochoty na układanie puzzli czy przebieranie lalek o 6 rano w sobotę. Ja osobiście na pewno nie mam i pomimo, że każdy idealny rodzic wstałby razem z dzieckiem i ułożył puzzle składające się z 1500 kawałków, to ja chcę dalej spać. Właśnie dlatego w soboty króluje – puśćcie sobie bajkę i dajcie nam proszę chociaż 20 min jeszcze. Ta „bajka” to mój przyjaciel. Potrzebuje jej w wielu momentach mojego życia, takich jak „muszę posprzątać, muszę popracować, muszę posiedzieć chwilę bezczynnie.”. Bajka daje mi szczęście. GOTOWANIE Rzadko to robimy. W tygodniu moje dzieci dokarmiają placówki edukacyjne, a W weekendy dokarmia je ukochana babcia. Koniec końców, zdarza się nam ugotować obiad, szczególnie jak są chorzy i zostają w domu. Nie popisujemy się wtedy inwencją twórczą, bo zazwyczaj na stole lądują kurczaki i zupa pomidorowa – czyli bezpieczny zestaw dla wszystkich (no może poza wege tatą). SPRZĄTANIE Zanim pojawiły się dzieci, obiecywałam sobie, że to właśnie one będą sprzątały swoje pokoje. Marzyłam, że moje dzieci, będą same pilnowały porządku we własnych pokojach. Piękne to były marzenia i w sferze marzeń pozostały. Moje dzieci bałaganu nie lubią tak samo jak nie lubią go sprzątać. Mają sposób na szach-mat dla nas, sprzątają do czysta swoje pokoje, przynosząc tonę zabawek do salonu… – no o co Ci chodzi mamo??? W pokoju jest posprzątane… Chodzę więc ja sobie biedna „Marysia” i staram się chociaż usunąć przeszkody na drodze ewakuacyjnej w ich pokojach, powtarzając sobie jak mantrę: „kiedyś będzie mi tego brakować” RODZICIELSTWO PRAWIEBLISKOŚCI Lubię się przytulać, głaskać. W naszej rodzinie to tak bardzo naturalne i częste. Okazujemy miłość naszym dzieciom kiedy tylko możemy. Jednak gdy któreś uderzy się piszczelem i kant łóżka, przez gardło nie przechodzą nam zdania w duchu RB: – „Rozumiem, że boli cię noga i musisz poradzić sobie z bólem, ponieważ on kiedyś minie” – SERIOOO? przecież to boli cholernie, a dziecko wcale nie musi sobie z tym radzić, tylko może się wypłakać z całych sił w ramionach mamy czy taty i tylko to jest w tej chwili w stanie ukoić ten cholerny ból. PLAC ZABAW, ZAJĘCIA UMUZYKALNIAJĄCE Ja naprawdę nie lubię placów zabaw. Bieganie za rozwrzeszczaną Hanką, upominanie Krysi, żeby nie popychała dzieci, złowrogie spojrzenia innych rodziców, bo dwapluscztery wkroczyło i opanowało całe pole…to nie dla mnie. Wybieram się tam jeśli muszę. Jeśli bardzo proszą. Jeśli nie mam innego pomysłu. Podobnie jest z zajęciami dla maluszków. Próbowaliśmy wielokrotnie. RObiliśmy podchody. Jeździliśmy dwa razy w tygodniu. Najpierw Maciek i jego tańce – znudził się po pół roku i z jego zajęć zostały nam jedynie baletki. Potem Kilka prób z zajęciami pozostałych – to samo – klaszczemy, śpiewamy, wkręcamy żarówki – „mamoooo puściłam bąka” – to było dla nich najśmieszniejsze. Jestem mamą. Taką samą jak każda z Was. Jestem mamą, która zrobi dla dzieci wszystko. Jestem mamą, która dla dzieci jest idealna…dla wszystkich innych nie muszę. Jestem mamą, dla której uśmiech na twarzy dziecka, to najlepszy dowód na to,że to co robię jest dobre. Odpuśćmy. Wyrzućmy poradniki. Wsłuchajmy się w siebie. CHociaż każda z nas jest inna, dla naszych dzieci każda jest idealna.  Niech miarą naszego sukcesu, będzie uśmiech naszych dzieci.          

BUUBA

O świętach, które nie mogą być prawdziwe.

Czasem wydaje mi się, że to sen, że to nie jest prawda, a jednak okazuje się, że szczypanie nie obudzi mnie z tego snu. Zobacz czy jestem jeszcze w stanie sobie czegoś życzyć, zobacz czego i Tobie życzę Artykuł O świętach, które nie mogą być prawdziwe. pochodzi z serwisu Buuba.

MAMA TRÓJKI

ZIOŁA NA WZDĘCIA

                 Przed świętami wiedziałam, że nie przesadzę z jedzeniem. Lubię jeść, jem sporo. Jednak staram się nie przejadać i dobrze odżywiać. Prawie zawsze. Czas świąt burzy niestety każdy rytm. Teoretycznie postne dania dają popalić żołądkowi i wątrobie. Układ trawienny nie jest przygotowany na tyle dobroci. Już w Wigilię wieczorem okazało się, że jestem wzdęta. Od razu postanowiłam

Wesołych Świąt!

KAMPERKI

Wesołych Świąt!

PANNA OCEANNA

Wesołych Świąt

Kochani... Całą Naszą Czteroosobową Rodziną życzymy Wam, Zdrowych i Wesołych Świąt, Pełnych Ciepła Rodzinnego. Niech te kilka dni, naładuje Wasze akumulatory i napełni Wasze serca tą magią. Ślemy pozdrowienia PannaOceanna z rodziną.

PANNA OCEANNA

Bon prix dla dzieci.

Co jakiś czas zamawiam ubrania w Bon- prix. Zwykle zamawiałam je dla siebie, czasem coś dla Antosia. Teraz postanowiłam głównie sprawdzić ofertę dla niemowląt. Ciekawi wyborów? Zapraszam. Tym razem moje typy padły głównie na dział niemowlęcy, gdyż chciałam przetestować właśnie produkty z tej grupy. Jestem bardzo zadowolona z wyborów. Wybrałam produkty dobre jakościowo, o fajnych

#merrychristmas

DWARAZYW

#merrychristmas

MAMA TRÓJKI

PREZENTY POD CHOINKĘ

                           Nigdy nie pokazywałam tego, co moje dzieci dostaną, czy dostały w prezencie. Uważałam, że to moje prywatna sprawa, na co mnie stać, a na co nie. Jednak w tym roku dostałam sporo pytań o to. Dzieci blogerki, tak jak każde inne mają podobne marzenia. Mocno inspirowane modą, kolegami, ulubiona bajką, czy hobby. Nie daję dzieciakom kokosów. Prezenty są wyważone i zawsze

A ja lubię Boże Narodzenie

…bo jestem mamą

A ja lubię Boże Narodzenie

BAKUSIOWO

Z rodziną, życie smakuje lepiej

Dzisiaj wyjątkowo zaczniemy od filmu. Krótkiego, ale wymownego. Bo ten film, to właściwie moja codzienność. Ich dwóch kontra ja. Wkurzają mnie jak nikt inny! Kocham ich… jak nikogo innego :) Ten filmik, to tylko symbol. To tylko krótka opowiastka o tym, co dzieje się u nas na codzień. U Ciebie pewnie też jest podobnie, prawda? Wkurzają, […] Artykuł Z rodziną, życie smakuje lepiej pochodzi z serwisu Bakusiowo.pl | Najpopularniejszy blog parentingowy w Polsce.

WIKILISTKA

Jak zorganizować domową świąteczną mini-sesję?

wikilistka.pl Kto nie marzy o pięknych zdjęciach ze świąt? A gdybym tak Ci powiedziała, że jesteś w stanie piękne świąteczne zdjęcia na pamiątkę zrobić sama? Bo jesteś! Nie wierz w cuda, że w wigilijnym rozgardiaszu ustrzelisz zdjęcie niczym z Pinteresta. No dobra, może jedno na milion się uda. Na pewno warto zatrzymać emocje i magiczne momenty, oczywiście! Ale nie będziesz przecież dzieci podczas odpakowywania prezentów 15 razy poprawiać itp., a przypadkiem i w chaosie ciężko o dobre zdjęcie. Dlatego ja dziś opowiem i pokażę Ci jak zrobić świąteczną mini-sesję w domu, jeśli przeoczyłaś taką u fotografa. Przypomnę też o kilku ważnych zasadach, które warto pamiętać, by te prawdziwie świąteczne zdjęcia również były lepsze, a na koniec… podzielę się z Tobą ważną nowiną … Jak zorganizować domową świąteczną mini-sesję? Wykorzystaj to, co masz Nie kupuj miliona rzeczy na siłę. Zdejmij kilka bombek z choinki, wykorzystaj jakiś koc – jednolity, w pasującym kolorze. Pożycz lampki z choinki, albo w ogóle wykorzystaj choinkę. Poszukaj czerwonych czy białych zabawek i ubrań. Na przykładzie naszej pierwszej odsłony – stroiki już Ci pokazywałam, do tego stolik nocny, wózek dla lalek, wieniec, który dostałam od mojej Emi <3 i gwiazdki, które normalnie są bombkami na choince – doczepiłam tylko wstążkę i przykleiłam do tła taśmą. Mniej znaczy więcej Wybierz dominujący styl. Np.klasycznie beż-złoto-biel, albo ciemne drewno-zieleń-czerwień albo srebro-granat albo też np. biel i pastele. Pamiętaj, że lepiej będzie wyglądał maluch w samym białym bodziaku niż w pstrokatym ubranku z napisem. Nie wyjmuj wszystkich dekoracji, które znajdziesz, bo stworzysz na zdjęciu chaos. Jednolite tło Ja sesje zrobiłam z użyciem tła fotograficznego, bo Mia kilka dni temu oblała marchewkowym soczkiem pół domu – ściany także Ale Tobie w zupełności wystarcz gładka ściana i kawałek podłogi. Na styku ( tam gdzie jest listwa) możesz położyć dekoracje Możliwie jak najwięcej światła naturalnego … wpadającego tak, żeby nie było cieni na ścianie. Ja wiem, że o tej porze roku, zwłaszcza w blokach to trudne, ale najwyżej zwiekszych ISO : ) Ja robiłam przy ISO1000 i owszem, widać trochę ziarno na tych zdjęciach, ale … SĄ! Ogarnij kogoś do pomocy Zwłaszcza, jeśli robisz zdjęcia więcej niż 1 dziecku albo maluchowi, który będzie rozwalał wszystkie dekoracje i uciekał co chwila. Sama też dasz radę, ale możesz być daleka od „keep calm” ; ) Przygotuj akcesoria, które zajmą dziecko podczas zdjęć i zestaw awaryjny* U nas świetnie się sprawdził plastikowy łańcuch za 2 zł z Pepco, bo działał jak grzechotka. Pianinko też działało wyśmienicie.  To mogą być nawet porozrzucane luźno plastikowe bombki jako piłeczki. Po prostu zapamiętaj, że to Ty chcesz zrobić piękne zdjęcia – dziecko co najwyżej będzie się chciało pobawić. *  zestaw awaryjny to np. buła albo kromka chleba do pomiętolenia na uspokojenie i ukojenie ząbkujących dziąsełek Ustaw parametry w aparacie. Wyłącz tryb auto, a przestaw na „M”, czyli tryb manualny. Później poszukaj, gdzie w Twoim aparacie zmienia się taka wartość jak „f”, czyli przysłona. Wyrażona będzie jako np. 2.8  albo 5.3  tudzież inna liczba z kropeczką. Ustawiasz tak, by była jak najniższa, czyli np. 2,8 właśnie ( na takiej przysłonie ja dziś robiłam zdjęcia). To w połączeniu z odsunięciem dzieci trochę od tła da Ci rozmyte tło. Dalej musisz ustawić czas naświetlania. Jeśli dzieci mają mniej niż 3-4 lata i na hasło „nie ruszaj się chwilę” reagują śmiechem, to Twoja minimalna wartość to 1/160 – to oznacza, że 1/200 może być, ale 1/80 już nie, jeśli chcesz mieć na zdjęciu dzieci,  nie kolorowe wstęgi. Na koniec, jeśli masz za ciemne zdjęcie ( taka podziałka na środku jak spojrzysz przez wizjer – powinna być w okolicach 0), to zwiększasz ISO. Ustaw zdjęcia seryjne w menu aparatu i AF-C , czyli autofocus centralny.Jeśli chcesz przygotować się do tego lepiej, to możesz pobrać mój fotoporadnik poniżej , a przy okazji jako pierwsza dowiesz się o czymś bardzo ważnym, o czym… za chwilę  Posadź dziecię w pewnej odległości od tła i części dekoracji, a same dekoracje ustaw jedne bliżej, drugie dalej, co da trochę efekt trójwymiaru. Nie stresuj się Nie stresuj dziecka, baw się z nim  Z R Ó B   T E   Z D J Ę C I A ! : ) Pamiętaj o detalachStópki na paluszkach, które próbują sięgnąć bombkę. Małe rączki, które miętoszą łańcuch – to też są ważne wspomnienia! Na koniec przejdź też na drugą stronę obiektywu – dzieci chcą mieć też zdjęcia z mamą A po świętach przeproś się z podstawową obróbką w programach graficznych – i gotowe! Zdjęcia, które zobaczyłaś wyżej robiłam dziś przed obiadem. Używając tego, co miałam w domu i wykorzystując kreacje przygotowane już na święta ( jasne sukienki – H&M, komplet w kratkę – Pralines ) i zabawki ( wózek | pianinko | jeździk ) . Też dasz sobie radę! Ale jeśli w przyszłości miałabyś ochotę stanąć przed moim obiektywem, tudzież pouczyć się ze mną fotografii – już niebawem będę miała dla Ciebie dobrą wiadomość i fajny prezent – zostaw mi wyżej kontakt do siebie, a dowiesz się o wszystkich szczegółach jako pierwsza. Dziś tylko zaproszę Cię do polubienia mnie w moim nowym miejscu w sieci i porozczulam się nad tym, że rok mija strasznie szybko i … czas się brać do pracy ! : )   Jako, że to ostatni przedświąteczny wpis i wracam do Was dopiero we wtorek, chciałabym życzyć Ci … nie, nie zdrowia, szczęścia i wesołych świąt. Chcę Ci życzyć spokoju ducha w te święta i przeżycia ich tak, jak wewnętrznie czujesz, że będzie dla Ciebie najlepiej. Tego, byś całą sobą czuła tę świąteczną atmosferę, a nie tylko mięśnie bolące od stania przy garach. Życzę Ci, żebyś w te święta znalazła w sobie siłę na to, by zdecydować o tym, że chcesz być szczęśliwa i podjęła kroki, by do tego dążyć – z pełną świadomością i determinacją, nawet jeśli to będą kroki trudne. Oczywiście, że życzę Ci pachnącego piernikiem i wypełnionego śmiechem dzieci domu – to oczywiste. Ale najważniejsze, czego Ci życzę w te święta, to właśnie tego, żebyś znalazła czas, by się zatrzymać i pogadać szczerze z samą sobą. To punkt 16-ty mojej grudniowej listy ważnych rzeczy. Przebrnęłam już przez 1, 2 , 10, 12, 15, 16 , 18, 19, 20 i 23. Liczę, że pomiędzy świętami a sylwestrem zrealizuję wszystkie A Ty ?? Napracowałam się dziś nad tym wpisem, bo pomyślałam, że to będzie taki fajny prezent ode mnie dla Ciebie, jeśli pomogę Ci zatrzymać te święta w pięknych kadrach. Byłoby mi miło, gdybyś ten prezent zechciała podarować komuś dalej – udostępniając go, klikając ikonkę facebooka z boku ( w wersji mobilnej na dole). Dla mnie to ogromne docenienie mojej pracy, za co z góry bardzo Ci dziękuję . wikilistka.plPost Jak zorganizować domową świąteczną mini-sesję?

Misiowy Mikołaj w w kropeczki

BABYLANDIA

Misiowy Mikołaj w w kropeczki

Dziś nie odkryję Ameryki i nie pokażę Wam niczego, czego już byście u nas nie zobaczyli. Bo praca, jaką wykonało moje dziecko to nic trudnego. No i właśnie dlatego postanowiłam ją przypomnieć. Bo takiemu trzyletniemu bączkowi jak Natalka naprawdę bardzo trudno jest urozmaicić zabawy plastyczne. A ja bardzo chciałabym, by moje dziewczynka nie zniechęciła się za szybko. Już i tak dość długo zabierała się za cokolwiek. Więc gdy teraz ma chęci do takich zabawa - chciałabym, żeby to trwało i trwało.Jak zatem bawić się z takim małym dzieckiem, by zabawa ta była łatwa, ciekawa i efekt zachwycał? Już Wam piszę.Czytaj więcej »

KURA KU RAdości

Wesołych Świąt!

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia dużo zdrowia miłości pociechy z pociech marzeń radości z mężów lub kochanków (jakich znowu kochanków Kuro? – B.) cieszenia się ze zwykłego życia szukania śmiesznej igły w stogu smętnego siana.   Uściski Kura   PS Na rysunku Maryja, Józef i mini Jezus.          

NEBULE

Dlaczego Twoje dziecko jest złe i rozdrażnione? O przestymulowaniu.

Jest Wigilia – pierwsze święta naszej pierworodnej córki. Ma równo trzy miesiące… Jestem niezwykle podekscytowana faktem, że są to jej pierwsze święta. Czuję ogromne wzruszenie, że spędzimy ten czas razem, z naszą bliską rodziną. Specjalnie na tę okazję kupiłam jej nawet body z napisem „My first Christmas”. Wyobrażam sobie magiczny czas przy choince kiedy siedzimy razem… Artykuł Dlaczego Twoje dziecko jest złe i rozdrażnione? O przestymulowaniu. pochodzi z serwisu Blog dla świadomych rodziców - Nebule.pl.

MAMA TRÓJKI

NIE DAWAJ DZIECKU CZASU W PREZENCIE!

                 Marzenia dzieci o prezentach stają się coraz bardziej wygórowane. Jeśli dziecko ma świadomość, że prezenty nie biorą się z nieba, można z nim porozmawiać o ich wartości. Maluchy jednak widząc kolorowe reklamy w tv nie znają cen kolorowych zabawek. My-rodzice oraz reszta rodziny, czujemy się przytłoczeni myślą "ja nie miałem, niech choć dzieci mają". Prowadzi to oczywiście do

KURA KU RAdości

Różowa

Dziś przedostatni ulubieniec 2016. Zawsze mnie zastanawiało dlaczego mówi się „biały człowiek”. Ja tam jestem różowa w kropki (pieprzyki). … Pozdrawiam i cieszę się, że żadni zakompleksieni zawistnicy (czytaj hejterzy) nie komentowali tego wpisu. KURA Wpis poniżej …. RÓŻNICE Jesteśmy w szatni w przedszkolu. A.wkłada buty nieustannie zdając relację z tego, co się wydarzyło. Przyglądam się innym dzieciom. Obok nas stoi dziewczynka ze słomkowatymi, prostymi włosami. Ma jasne oczy, a jej biała skóra wpada nawet lekko w róż. Dziewczynka bawi się z trochę większym chłopcem, który ma głowę całą w loczkach-sprężynkach, oczy jak węgle i ciemnoczekoladową skórę. – Jak niesamowicie się różnią! – mówię zafascynowana do koleżanki. – Bo on jest o rok starszy – tłumaczy mi A. … … … … Pozdrawiam Kura

Szybkie i proste ozdoby świąteczne dla najmłodszych...

MAMUSIOWO BORSUCZKOWO

Szybkie i proste ozdoby świąteczne dla najmłodszych...

MATKA NIE IDEALNA

Mówcie mi Dicaprio!

Ojezu, życie samo pisze scenariusze. Każdy, kto ma dzieci wie, co to są dziecięce migracje. W sensie, każdy zasypia u siebie w stajence, pod pierzynką jak ten osiołek albo inna świnka, wtulony w ulubionego misia od cioci Krysi spod Torunia. Gdzieś tam w środku nocy, dziecko wyciąga swój paszporcik, pakuje mandżur w postaci tryliarda klamotów, począwszy […] Artykuł Mówcie mi Dicaprio! pochodzi z serwisu matka-nie-idealna.pl.

BUUBA

Te Święta będą lepsze od poprzednich, jeśli zastosujesz się do tych kilku wskazówek!

Wydaje się niemożliwe? A zobacz jakie to proste! :) Artykuł Te Święta będą lepsze od poprzednich, jeśli zastosujesz się do tych kilku wskazówek! pochodzi z serwisu Buuba.

Ja pierniczę, ale konkurs (do wygrania 500 zł na zakupy)

Lady Gugu

Ja pierniczę, ale konkurs (do wygrania 500 zł na zakupy)

Odciskamy paluszki - Mikołaj i jego zaprzęg reniferów

BABYLANDIA

Odciskamy paluszki - Mikołaj i jego zaprzęg reniferów

Wyobrażacie sobie, że już za dwa dni będzie Wigilia? Naprawdę nie wiem kiedy mi ten miesiąc uciekł, baaa nie wiem nawet kiedy uciekł mi cały ten rok... Ale nie o tym dzisiaj będę pisać. Nie będzie nostalgicznie, wręcz przeciwnie. Będzie wesoło ponieważ mam dla Was pomysł na wesołego Mikołaja i jeszcze bardziej wesoły zaprzęg reniferów ;)Czytaj więcej »

Mama na pełny etat

Zabawy i gry logiczne dla 4-5 latków, czyli "Kapitalne zagadki"

Wiecie, że podobno, czterolatek zadaje 437 pytań dziennie. Dużo, prawda? Bez wątpienie dzieci cztero-, pięcioletnie są bardzo ciekawe świata i lubią zagadki. Kapitan Nauka zadbał o nasze dociekliwe pociechy i wydał bardzo interesujące karty. Są to "Kapitalne zagadki" dla 4-5 latków. Zobaczcie jak gimnastykować umysł przedszkolaka. Kapitan Nauka zachwycił nas, po raz kolejny, poręcznym

Mamy Sprawy

Świąteczny sernik z piernikowym spodem

Ostatni raz robiłam ten świąteczny sernik z piernikowym spodem  dwa … Czytaj WięcejArtykuł świąteczny sernik z piernikowym spodem pochodzi z serwisu Mamy Sprawy - Blog parentingowy.

Jak zostawić dziecko z tatą i nie zwariować?!

KAMPERKI

Jak zostawić dziecko z tatą i nie zwariować?!

Make One Wish

Trochę inne święta

Jeśli na moim blogu spodziewaliście się sprawdzonych rad jak ogarnąć świąteczne obowiązki. Pomysłów na stroiki i domowe dekoracje. Przepisów na wyszukane świąteczne dania. Inspiracji na to jak pięknie zapakować prezent. Modnych stylizacji na wigilijny outfit. To Was zawiodłam. To nie… Czytaj dalej →