misz-masz-family
Zdążyłaś zostać matką?
Dziecko to cud. Dziecko na świat się nie pchało, to my powołaliśmy je do życia. Dziecko to dar. Tysiące kobiet tego daru wyczekują. Z błaganiem w oczach, z nadzieją, z ogromem miłości w sercu, miłości, której nie mają na kogo przelać. Ja to wiem. Ale co gdy… nie czujesz się na ten cud gotowa? Co gdy ten Dar był, delikatnie mówiąc niechciany, nieoczekiwany, „nie w porę” lub „nie z Tym”? Koleżanki za to stwierdzenie potrafią zlinczować, ba, nie rozumie Cię nikt z Twojego bliskiego otoczenia. Tobie brzuch puchnie, oczekują od Ciebie zadowolenia lub wręcz zachwytu z powodu ciąży, a Ty myślisz sobie że wewnątrz Ciebie żyje pasożyt, który powoli Ci wszystko odbiera. Gdy zwierzysz się komuś, ze świętym oburzeniem powie Ci, że to hormony i żebyś nie gadała głupot. W 80 procentach przypadków faktycznie te uczucia, a właściwie ich brak, mijają w momencie narodzin Twego dziecka. Niestety nie zawsze. Leżąc w szpitalu patrzysz na nie, zastanawiając się co jest z Tobą nie tak. Przyglądasz się jak każdego dnia ten mały potworek wywraca Twoje życie do góry nogami, odbiera Ci sen, urodę, pieniadze, znajomych, wolny czas, miłość męża. Zaspokajasz jego-dziecka potrzeby, jednak nic ponad to. I gdzieś w głowie nadal pytanie co jest z Tobą nie w porządku. Już dawno przestałaś głośno mowić o swoich odczuciach, nauczona doświadczeniem, że nikt Cię nie zrozumie, co najwyżej zostaniesz sprowadzona do poziomu mamy Madzi od kocyka. Chciałam Ci powiedzieć, rozumiem Cię ja. W Polsce bardzo wiele kobiet choruje na depresje związaną z macierzyństwem. Czasem zaczyna się jeszcze w ciąży, ignorowana przez otoczenie, spychana z widoku purytan i pro-rodzinnych katoli. Kobieta ma się cieszyć z tego że będzie matką. Koniec i kropka. Ma oczekiwać tego momentu gdy nią zostanie. Ma dążyć tylko do tego. Bo po to zostałyśmy stworzone by rodzić. Rodzić naturalnie i w bólach i ból ten ma już do końca życia nam towarzyszyć, ustawiając nas na piedestale matki-wiecznie-cierpiącej-ale-dumnej-i-szczęśliwej. Depresja ciążowa, nieleczona, nie wykryta przerodzić się może w depresję poporodową a potem już w depresję długotrwałą. Po drodze usłyszysz najczęściej, że Ci odpierdala, żebyś się ogarnęła, że teraz już Ty nie jesteś ważna tylko Ono. I żeby nie było, kochasz swoje dziecko. Tylko nie widzisz w nim ósmego cudu świata, ukoronowania Twoich planów i marzeń. I tak żyjecie sobie razem, Ty, dziecko i depresja. Przechodziłam kiedyś przez to, gdyby nie pomoc specjalistów być może nadal bym tkwiła w tym trojkącie. A Ty, przeżyłaś coś podobnego? Jeszcze tylko rada na koniec, jeśli ktoś Ci się zwierzy z podobnych odczuć, nie oceniaj. Spróbuj pomóc. Wysłuchaj. Poradź rozmowę ze specjalistą. Ale do jasnej cholery nie krytykuj, nie wymądrzaj się. Nie oceniaj…