Blog przeniesiony na stronę Katarzyna Grzebyk

Books and Babies

Blog przeniesiony na stronę Katarzyna Grzebyk

Jak zginąłeś Henryku? Kiedy? Dlaczego?

Books and Babies

Jak zginąłeś Henryku? Kiedy? Dlaczego?

Piękny antykwariat w Krośnie. Zobacz koniecznie

Books and Babies

Piękny antykwariat w Krośnie. Zobacz koniecznie

Za drzwiami antykwariatu Zbigniewa Oprządka przestaje się liczyć nasz cudowny, ale jakże ulotny nowoczesny świat. Czas tu płynie zupełnie innym tempem. Człowiek ma poczucie, że otacza go coś trwałego, nieprzemijającego. Constans. Czuje się pewnie. Myśli przestają biegnąć i zatrzymują się na dłużej na regałach, uginających się pod ciężarem opasłych tomisk z każdej dziedziny nauki, lekkich jak piórko tomików poetyckich i dziewiętnastowiecznych publikacji w języku niemieckim. Prawdziwy raj dla duszy czytelnika:-)Nie wiem, czy każdy tak się tu czuje...?Pewnie niejedna osoba puściłaby z dymem to miejsce, które przynosi niewielkie dochody, a generuje ogromne koszty. Na ilu osobach nie zrobiłoby ono żadnego wrażenia! Ile przechodniów mija codziennie ten antykwariat i nigdy do niego nie zaglądnęło?Przepełnione regały w antykwariacieCi, którzy uwielbiają czytać, mole książkowe i bibliofile prawdopodobnie będą oczarowani jak ja. I tak jak ja, staną na środku niewielkiego pomieszczenia, a nad głowami będą im wirować regały zapełnione po sam sufit. Można tu dostać oczopląsu:-) Książki wprawdzie są posegregowane tematycznie, ale ich ilość nie pozwala ułożyć ich w idealnych równych rzędach. Zresztą, co to by był za antykwariat, gdyby nie było tu grama kurzu czy twórczego bałaganu na regałach:-) Pan Zbigniew Oprządek przyznał, że wiele książek stoi tak, jak postawił je ponad 20 lat temu...Antykwariat Zbigniewa Oprządka przy ul. Portiusa 4 w Krośnie to urocze miejsce. Przyjechałam tu, żeby zrobić artykuł na portal i do magazynu, w których pracuję, ponieważ antykwariat obchodził 25-lecie istnienia. Wyobraźcie sobie, że jest to tak małe, kameralne miejsce, że cały wywiad odbywał się na stojąco, bo właściwie nie było nawet gdzie usiąść! A mój rozmówca ciągle był zmuszony przerwać rozmowę i nagranie, bo co chwilę przychodzili do niego klienci.Kącik z wiekowymi egzemplarzamiAni jedno, ani drugie mi nie przeszkadzało. I tak wstawałabym ciągle, żeby zerknąć na tytuły ustawione na wyższych półkach. Przerwy w nagraniu wykorzystywałam natomiast do studiowania tytułów zalegających na półkach. Koniecznie chciałam kupić sobie książki, które już dawno mi się marzyły. Upolowałam tak dużo tytułów, że musiałam wybierać, co kupię teraz, a co następnym razem.Fot. Facebook/Antykwariat i Księgarnia Zbigniew Oprządek KrosnoSzafa, która widzicie na zdjęciu, nie jest zwykłą szafą, ale meblem rodem z "Alicji w Krainie Czarów" C.S. Lewisa. Znajduje się na tyle antykwariatu i właściwie trudno podejrzewać, że mieści się e niej coś innego niż książki. Zaskoczenie jest ogromne! Kiedy otworzysz drzwi i pochylając głowę przekroczysz próg, znajdziesz się małym pomieszczeniu, w którym właściciel otworzył... małą galerię sztuki. Obecnie w na ścianach wisi ok. dwadzieścia fotografii wykonanych i wydrukowanych na płótnie przez M.F. Biskupa [Nickyphora] pt. "Taki pejzaż". Pan Zbigniew już planuje następne wystawy.Nie miałam czasu zrobić więcej zdjęć w antykwariacie, bo byłam skupiona na zbieraniu informacji do artykułu. Na domiar złego przestawiły mi się ustawienia w telefonie i w ten sposób zdjęcia wyszły.... tragicznie. Jeśli więc chcecie zobaczyć piękną, profesjonalną sesję zdjęciową autorstwa Tadeusza Poźniaka oraz mój artykuł na temat tego miejsca, przeczytajcie o Magicznym antykwariacie Zbigniewa Oprządka w Krośnie.Książki zalegają aż pod sufitA jeśli kiedykolwiek będziecie w Krośnie, koniecznie tu zaglądnijcie. Na pewno znajdziecie swoje ulubione tytuły. (Jeśli to za daleko, zerknijcie na stronę internetowej księgarni Hetta, którą prowadzi pan Zbigniew Oprządek. Można tu złożyć zamówienie na dowolną książkę, także spoza prezentowanej oferty oraz wszelkie nowości wydawnicze. Przesyłki docierają do klientów pod wskazany adres błyskawicznie, ale można je odebrać także w antykwariacie). Ja znalazłam wiele książek, ale ostatecznie ograniczyłam się do dziewięciu. Kupiłam:1. "Małą zagładę" Anny Janko2. "Paragraf 22" J. Hellera.3. Zbiór poezji Janusza Szubera4. Zbiór poezji K.I. Gałczyńskiego5. "Strzępy wspomnień" R. Konieczkowskiego6,7 Dwa tomy "Wołynia" M. Koprowskiego8. "Wybór Zofii" W. Styrona9. "Morderstwo w Orient Expressie" A. ChristieUwaga, za wszystkie zapłaciłam...105 zł:-) Wiem, że przy pierwszej najbliższej okazji znów zaglądnę do antykwariatu na Portiusa. Szczególnie zależy mi na książkach Juliana Przybosia i książkach o jego twórczości, a także egzemplarzach związanych z moim powiatem. I pewnie znowu kupię coś z klasyki."Gdybym traktował to miejsce całkiem poważnie, jako biznes, już dawno powinienem był go zamknąć, bo są dni, kiedy nie zagląda tu nikt. Ale to moja pasja. Zawsze chciałem pracować w otoczeniu książek" - powiedział mi właściciel antykwariatu i właśnie to zdanie zacytowałam na początku artykułu.Klimatyczny ten antykwariat, prawda? Może na moich zdjęciach tego nie widać, ale mam nadzieję, że zobaczyliście je pod wskazanym wyżej linkiem.

Cesarstwo to ty - fascynująca opowieść o cesarzu Brazylii

Books and Babies

Cesarstwo to ty - fascynująca opowieść o cesarzu Brazylii

Najlepsze zdjęcia książek z bloga Books and Babies

Books and Babies

Najlepsze zdjęcia książek z bloga Books and Babies

Jestem pewna, że zrobiłam milowy krok w robieniu zdjęć na bloga. Pierwsze wpisy są okropne w warstwie graficznej - lepiej tam nie zaglądajcie:-) Z zazdrością patrzyłam na inne blogi tak pięknie obfotografowane, zastanawiałam się, jak to możliwe, że mi nie wychodzi. Ponieważ nie mam zacięcia fotograficznego ani dobrego aparatu, robię zdjęcia przy dobrym dziennym świetle i obrabiam z pomocą prostego programu graficznego. Idzie mi coraz lepiej, ale przede mną jeszcze dużo nauki!Kilka miesięcy temu opublikowałam wpis, w którym pytałam jak robić zdjęcia na bloga książkowego. Dostałam od Was mnóstwo wskazówek, dzięki którym poprawiłam się w robieniu zdjęć. Dziś chcę pokazać Wam moje ulubione zdjęcia, jakie zrobiłam w ciągu ostatnich siedmiu miesięcy. Jak zwykle - czekam na Wasze opinie i porady. Sesja tematycznaMoją ulubioną była sesja "tematyczna" do recenzji książki "Zbrodnia prawie doskonała". Zajęła mi kawał soboty, ale chciałam, żeby zdjęcia były trochę przerysowane, dosłowne, trochę groteskowe. Wyszło tak:Sesja do "Zbrodni prawie doskonałej" Smaczne zdjęciaTo była smaczna sesja. Mocno chorowałam, ale zwlokłam się z łóżka, żeby zrobić zdjęcia książce, bo kształt ciasta nawiązywał do tytułu. Blogerka musi dać radę:-) Chyba muszę znów zrobić mazurka, bo ślinka cieknie na jego widok! Przepis znajdziecie tutaj.Słodko-gorzki "Kolor jej serca" Sesja czerwonaZdjęcia do tomiku poezji Klaudii Chrapko robiłam w sypialni. Towarzyszyły mi dzieci:-)"Czerwone szpilki" Sesja kolorowaWpis Franciszku Starowieyskim o musiał być kolorowy! Wykorzystałam farbki dzieci:-)Książka o Franciszku Starowieyskim Sesja wiosennaWpis o Chacie Magoda o cieszył się dużą oglądalnością i jest w czołówce najchętniej czytanych na blogu."Chata Magoda" Sesja ze storczykiemŚwietna książka o Audrey Hepburn  wymagała odpowiednich zdjęć. Małe francuskie ciasteczko z dżemem pomarańczowym oraz fioletowym storczykiem wydały mi  się idealnym tłem do biografii tej delikatnej, eterycznej aktorki.Książka o Audrey Hepburn Sesja ze światłemZabawa ze słońcem w nawiązaniu do tytułu książki. Więcej zdjęć oglądniecie we wpisie o Ciemnej stronie miłościZdjęcie do recenzji "Ciemnej strony miłości"Sesja z drewnem w tlePodoba mi się też zdjęcie, jakie zrobiłam książce "Młoda fala. Jak odważyć się na biznes" na drewnianej ławie pod domem, którą zrobił mój mąż."Młoda fala. Jak odważyć się na biznes" Sesja z truskawkamiA na koniec smak minionego czerwca:-) Koktajl z truskawek i delikatne kwiatki towarzyszyły zdjęciom książki "Oona i Salinger"."Oona i Salinger"Które zdjęcia Wam podobają się najbardziej?P.S. Jak robić ładne zdjęcia, wie Natalia Sławek z Jest rudo . Czytam jej blog i się inspiruję - zaglądajcie! Zdjęcie autorstwa Natalii otwiera ten wpis, piękne jest, prawda?

Najlepsze premiery książkowe i kinowe lipiec-wrzesień 2016

Books and Babies

Najlepsze premiery książkowe i kinowe lipiec-wrzesień 2016

To mój rekord! Ponad 50 książek w pół roku

Books and Babies

To mój rekord! Ponad 50 książek w pół roku

Słowackie baseny. Czy warto wybrać się do Śvidnika?

Books and Babies

Słowackie baseny. Czy warto wybrać się do Śvidnika?

Jeśli mieszkacie blisko granicy ze Słowacją w Barwinku, nie lubicie przepłacać za korzystanie z basenów i innych wodnych atrakcji, a chcecie, żeby dziecko się wyszalało, jeźdźcie do Wodnego Świata w Śvidniku. Byliśmy tu już kilka razy i zawsze wracaliśmy zadowoleni, choć im dalej w głąb Słowacji, tym baseny lepsze. Jesteście ciekawi, co polecam w Śvidniku, a co nie do końca mi się podoba?Ze słowackich termalnych basenów i kąpielisk korzystałam jeszcze osiem-dziewięć lat temu. Podkarpacie nie miało wtedy żadnej atrakcyjnej oferty, więc kilka razy korzystałam z dobrodziejstw naszych południowych sąsiadów. Było wspaniale! Poprad, Vrbov i "wypasiona" Tatralandia oferowały mnóstwo atrakcji. Dla mnie najgorsze były tłumy w Tatralandii, w kolejce po bilet trzeba było odstać ok. godzinę. Nie wiem, jak jest teraz.Wodny ŚwiatPrzez te osiem lat i w Polsce zmieniło się trochę pod tym względem. Na Podkarpaciu  mamy Jezioro Tarnobrzeskie, baseny w Boguchwale czy baseny w Brzozowie, gdzie ludzie tłumnie się chłodzą. Nie byłam w żadnym z tych miejsc, bo dwa lata temu odkryliśmy Wodny Świat w Śvidniku na Słowacji (ok. 20 km od granicy w Barwinku) i bardzo nam się spodobało.Wodny Świat w Śvidniku na SłowacjiPo pierwsze, mamy tu blisko. Od naszego domu to ok. 90 kilometrów, a że droga nie jest zła, w ok. 1 ha i 15 minut jesteśmy na miejscu. Oczywiście, można dojechać szybciej, ale z dziećmi nie ryzykujemy. Do Vrbova i Popradu mamy już trochę dalej, więc na jednodniowy wypad nie opłaca się jechać. Podróż z dziećmi na takiej trasie bywa męcząca.Baseny w ŚvidnikuPo drugie, w Wodnym Świecie jest tanio. Za cały dzień korzystania z kompleksu basenów i innych rozrywek rodzina taka jak nasza (dwoje dorosłych, jedno dziecko i jedno dziecko poniżej 90 cm) zapłaciła… 10 euro! W sobotę, 25 czerwca Wodny Świat był świeżo po otwarciu sezonu i niestety, były czynne tylko dwa baseny, o czym poinformowała nas pani w kasie. Byłam trochę rozczarowana, bo na stronie kąpieliska nie znalazłam takiej informacji. Myślałam, że pozbawieni większości atrakcji będziemy się nudzić. Nic z tych rzeczy.Trening skoków do wodyBasen był prawie pusty:-)Do Wodnego Świata przyjechało mało osób, dzięki czemu w basenach nie było tłumu, jaki zapamiętaliśmy z poprzednich wypadów. Bo w weekendy w sezonie potrafi tu być mega tłoczno i nie ma nawet jak koca na trawie rozłożyć. O cieniu nie wspomnę. Tym razem elegancko wygrzewaliśmy się na leżakach i cieszyliśmy się przestrzenią.W Wodnym Świecie można wypożyczyć leżakiWodny Świat - atrakcjeLubimy Wodny Świat. W porównaniu do słowackich basenów termalnych (Poprad, Tatralandia) może i wypada blado, ale fakt, że w nieco ponad godzinę jesteśmy na miejscu, wynagradza braki. W Wodnym Świecie woda powyżej 30 stopni jest tylko w jednym basenie. W pozostałych już nie, ale w upały nie ma to większego znaczenia. Do dyspozycji mamy:- basen pływacki (mnie przeraża, ale mąż chwalił sobie)- basen ze sztucznymi falami (rewelacja!)- basen brodzik dla małych dzieci- basen z dużą zjeżdżalniąDuża zjeżdżalnia. Niestety, była nieczynna- baseny kryte (czynne cały rok)- zjeżdżalnie dla dzieciKolejka do zjeżdżalni, rok 2014- trampolinyDo dyspozycji jest kilka trampolinRzadki widok - Wodny Świat prawie pusty...- boisko do siatkówki plażowej- huśtawki i place zabaw dla dzieciRok 2014, plac zabaw - ulubione miejsce dzieci- kilka punktów gastronomicznychOtwarte:-)- darmowe WC, prysznice i przebieralnie- darmowy parking- pole namiotowe (płatne)- wypożyczalnia leżaków i parasoli plażowych- aquaareobic Jedynym minusem dla mnie w Wodnym Świecie jest stan toalet i pryszniców. W ogóle nie znoszę publicznych czy też toalet w miejscach publicznych. Te mogłyby zostać odnowione, bo widzę że inne obiekty zmodernizowano od naszej ostatniej wizyty. Drugi minus to… polskie disco polo, które słyszałam dwa lata temu na wodnym aerobiku (na szczęście tylko przez 15 minut ćwiczeń). Cały basen szalał w rytm „Aleksandry” i od tej pory moje dziecko lubi ten „gatunek”. Już wolałabym, żeby grali po słowacku.Baseny w Wodnym ŚwieciePlusem jest fakt, że możesz tu przywieźć ze sobą wszystko - namiot plażowy, parasol, leżak, krzesełka, koce, jedzenie i rozłożyć się tak jak chcesz. O ile znajdziesz tyle miejsca.Podsumowując - Śvidnik to dość tani dla rodziny kompleks basenów i atrakcji wodnych. Nie spodziewajcie się tu superluksusów. Jeśli jesteście przyzwyczajeni do podwyższonego standardu, możecie się trochę rozczarować. My mamy tu blisko, a że jest tanio, grzech nie skorzystać.Jeśli byliście w Śvidniku, podzielcie się w komentarzach opiniami.A jakie są wasze ulubione kąpieliska?

Jak odważyć się na biznes? Przedsiębiorcze Polki

Books and Babies

Jak odważyć się na biznes? Przedsiębiorcze Polki

Gry i zabawy dla dzieci. Czego nauczyła mnie książka Małgorzaty Cieślak

Books and Babies

Gry i zabawy dla dzieci. Czego nauczyła mnie książka Małgorzaty Cieślak

Wojciech Kossak. Co to był za mężczyzna...

Books and Babies

Wojciech Kossak. Co to był za mężczyzna...

Spotkamy się w Sapieżance. Opowiadanie oparte na faktach

Books and Babies

Spotkamy się w Sapieżance. Opowiadanie oparte na faktach

Czy warto było jechać na I Festiwal Pięknej Książki

Books and Babies

Czy warto było jechać na I Festiwal Pięknej Książki

Przeczytałam wszystkie jej książki!

Books and Babies

Przeczytałam wszystkie jej książki!

I Festiwal Pięknej Książki. Wybierasz się do Rzeszowa?

Books and Babies

I Festiwal Pięknej Książki. Wybierasz się do Rzeszowa?

W najbliższy weekend po raz pierwszy w Rzeszowie odbędą się targi książki. Właściwie to festiwal - Festiwal Pięknej Książki w Centrum Kulturalno-Handlowym Millenium Hall. Jeśli nic nie pokrzyżuje mi planów, wybiorę się na nie w sobotę, z dziećmi. Czy spotkam kogoś z Was, moich Czytelników? Mam nadzieję:-) Wstęp jest bezpłatny.Plakat Festiwalu Pięknej Książki w RzeszowieTo pierwsza tego typu impreza w moim prawie że rodzinnym Rzeszowie. Jej celem jest „zaprezentowanie najlepszych polskich wydawców i najpiękniejszych książek”, a sam festiwal jest częścią organizowanego od 10 lat Bieszczadzkiego Lata z Książką. Impreza będzie trwać przez dwa dni, od. godz. 10 do 20 w  sobotę i w tych samych godzinach w niedzielę. Weźmie w nich udział prawie 40 wystawców, w tym znane, duże wydawnictwa, oraz te mniejsze. Cieszę się, że ponownie będę mogła spotkać się z wydawnictwami, z którymi współpracuję, ale liczę też, że poznam nowe. Na targach książki w Krakowie brakuje czasu i sił w przepychaniu się, żeby podejść do każdego stoiska i pooglądać ofertę wydawnictw, dlatego zaległości chcę częściowo nadrobić w Rzeszowie. Spotkania z autorami na Festiwalu Pięknej Książki w RzeszowieBędzie to dość „kameralny” festiwal w porównaniu z targami krakowskimi. Dla mnie dość ubogi jest kalendarz spotkań z autorami, ale rozumiem, że na pierwszy festiwal i do Rzeszowa tłumy autorów raczej nie ściągną. Oby w przyszłym roku i w następnych latach było lepiej. Mam nadzieję spotkać się z panią Jagodą Miłoszewicz, autorką książki "Chata Magoda. Ucieczka na wieś", którą recenzowałam na blogu. Pani Jagoda będzie gościem w sobotę, na stoisku Wydawnictwa Nasza Księgarnia. Może zaglądnę też do Grażyny Jeromin-Gałuszki i kupię jej książkę, której akcja rozgrywa się w Bieszczadach? Znajoma z Facebooka twierdziła, że to jej ulubiona autorka - ja się przyznaje, że zupełnie nie wiem, o czym pani Grażyna pisze.Na festiwal przyjadą m.in. Robert Makłowicz, Rafał Olbiński, prof. Jerzy Bralczyk, Kamil Sipowicz, Magdalena Zimny-Louis, Stanisław Nicieja, Lidia Miś i Hanna Bakuła. Pozostałe nazwiska znajdziecie  na  liście autorów i gości. Kto wygrał konkurs "Zaloguj się na Kresach"Chcę też zobaczyć rozstrzygnięcie konkursu "Zaloguj się na Kresach". To pierwsza edycja konkursu, w którym zwycięzca zgarnia aż 5 tys. zł. Wiadomo, nie o kasę tu chodzi, jednak taka nagroda jest całkiem miła. Od lat noszę w głowie autentyczną historię, z której dobry autor pewnie napisałby intrygującą, historyczno-sensacyjną książkę... Postanowiłam ująć ją w ramy opowiadania. Wkrótce opublikuję je na blogu, tym bardziej, że wiem, że nie dostało się ono do finału (nadesłano 200 tekstów!). Nie chce, żeby leżało w pliku w laptopie. Mam nadzieję, że przeczytacie to opowiadanie:-) Szczegóły wkrótce.  Jeśli wybiorę się z dziećmi, to może wezmą udział w warsztatach dla dzieci pt. "Literacki świat dziecka".Czy ktoś z Was wybiera się do Rzeszowa. Jeśli tak, dajcie znać, może się spotkamy?Festiwal odbędzie się w Millenium Hall, przy ul. Kopisto. Jego organizatorem wykonawczym są Targi w Krakowie, odpowiedzialne za organizację Targów Książki w Krakowie. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej,  kliknijcie na stronę festiwalu. 

Mój wiersz dla babci w rocznicę Jej śmierci

Books and Babies

Mój wiersz dla babci w rocznicę Jej śmierci

Szesnaście lat temu, 5 czerwca 2000 roku,  po długiej chorobie i w ogromnym cierpieniu zmarła moja babcia Emilia. Cicha, skromna, dobra, łagodna. Chodzący anioł… nie… leżący, bo babcia wiele miesięcy spędziła w łóżku. Kilka tygodni po pogrzebie przyśniła mi się. W śnie podlewałam pelargonie na wysokim kwietniku. Stałam akurat na drabince, gdy kątem oka zauważyłam, że ktoś lub coś niezwykłego zmierza od domu sąsiada wprost do mnie. Upuściłam konewkę. To była babcia Emilia. Stanęła przede mną i zapytała, czy się za nią modlę. Powiedziałam, że tak, ale chyba mogłabym modlić się więcej. Ten sen bardzo utkwił mi w pamięci i dość dobrze zachowałam jego obraz. Postanowiłam ubrać go w słowa po wielu latach, tuż po tym, jak rok temu napisałam dwa wiersze na Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Stanisławy Kopiec. Jeden z tamtych wierszy zadedykowałam babci Annie, dlatego postanowiłam napisać utwór dla drugiej babci. Publikuję go, choć zdaję sobie sprawę, że ma mankamenty pod względem artystycznym. Jednak nie ma to dla mnie większego znaczenia. Ten wiersz to taka moja „modlitwa” do babci Emilli, zachowanie jej pamięci. A może po prostu spłata długu…Święta Emilia CierpiącaStąpała ostrożnie.W aureoli cytrynków tonęła w kroplach wieczornej rosy,w zbożu i morzu bławatków.Zejście miała niczym Matka Boska,która poprzedniej wiosny zeszła na ziemięze Staszkowego drzewa, usiadła i zapłakała(tak mówił, ale czy to prawda, nikt nie wie).Obie podobne jak dwie krople łez.Staszkowa Matka Boska BolesnaI Babcia Emilia Cierpiąca.Szła wprost do mnie bosymi stopami bez palców.Konewka wypadła mi z ręki.Zadrżałam,choć wiedziałam, że niesie dobrą nowinę,którą wyleżała pod ciężarem pierzyny.Jej ciche westchnienia na łożu życia i śmierci(nie boli tak bardzo - myślałam)Musiały być głosem wołającej na pustyniDrobnej babci w wielkie wątrobowe plamy.A teraz szła niczym hebrajska królowaWśród ptaków, motyli, pszczół i biedronekW lekkiej sukience i z wiankiem cytrynków nad głową.Nie zapłakałam nad rozlaną wodą.Zeszłam z drabiny wprost pod stopy bez palcówCierpiącej Babci Emilii- Modlisz się za mnie?- Za mało.- Módl się.- Będę.Nie zdążyłam ucałować tych stóp.Już jej nie było.Cytrynek usiadł mi ramieniu. Czy tego letniego wieczoruPrzyszła do mnie Babcia Emilia czy Matka Boska?Obie podobne jak dwie krople łez.

Polki w Dolinie Krzemowej. Porażki i droga do sukcesu

Books and Babies

Polki w Dolinie Krzemowej. Porażki i droga do sukcesu

Dlaczego dopiero teraz lubię swoje dzieciństwo

Books and Babies

Dlaczego dopiero teraz lubię swoje dzieciństwo

Uważam, że mimo wszystko miałam całkiem fajne dzieciństwo. Mimo wszystko, bo są pewne zjawiska i sytuacje, które nigdy nie powinny się w życiu dziecka wydarzyć. I gdyby nie to, byłoby ono prawdziwą sielanką na wsi. Im bardziej jestem starsza, tym bardziej doceniam to, co miałam i co przeżyłam. Pamięć człowieka z biegiem czasu staje się wybiórcza, dlatego dziś pamiętam głównie same dobre rzeczy. Choć teraz jest mi całkiem dobrze, czasem chciałabym się przenieść w lata 80-te i 90-te. WakacjeW dzieciństwie nigdy nie byłam na żadnych wakacjach. Nigdy, przenigdy. Rodzice nie mieli pieniędzy, żeby wysyłać nas na jakieś wycieczki, kolonie czy obozy. Jedynym dalszym wyjazdem była szkolna pięciodniowa wycieczka nad morze, gdy byłam w szóstej klasie. Było to wielkie wydarzenie!Zresztą wakacje na wsi zawsze związane były z pracą w gospodarstwie. W czerwcu zaczynał się sezon na maliny i trwał nieraz 3-4 tygodnie. Maliny zbieraliśmy zazwyczaj codziennie. Po kilka, a czasem kilkanaście godzin. Nieraz wstawaliśmy o czwartej nad ranem, żeby wyrobić się ze zbiorem. Lipiec to sianokosy, sierpień - żniwa, wrzesień - wykopki. W tzw. międzyczasie było jeszcze pasienie krów. Nie wyjeżdżałam nigdzie na wakacje, ale nigdy się nie nudziłam. Nie było na to czasu. Kiedy byłam w wieku swoich dzieci, mama zabierała mnie i moje siostry w pole, na wiele godzin. Pamiętam, że robiła nam prowizoryczny namiot z koca, żeby słońce nas całkiem nie usmażyło. Nie było żadnych kremów do opalania, sprayu na kleszcze i owady. Przeżyłam:-)Moje pierwsze prawdziwe wakacje miały miejsce dopiero na studiach. Czy koleżanki ze studiów je pamiętają? :-) Po studiach byłam kilka razy na wakacjach za granicą. Wypoczywało się miło, a ja spełniłam częściowo swoje marzenie, żeby zobaczyć większy kawałek świata. Po latach dochodzę do wniosku, że wakacje na własnym podwórku wcale nie były złe. Obcowanie z przyrodą i ciężka fizyczna praca hartują człowieka. A my dziś pragniemy odciążyć nasze dzieci od wszelkich obowiązków...KsiążkiW naszym domu nie było dużo książek. Były ważniejsze wydatki. Książki hurtowo wypożyczałam z biblioteki. Z dzieciństwa dobrze pamiętam serię "Poczytaj mi, mamo". Książkami wspierał nas też wujek z miasta i... nawet kilka egzemplarzy zachowało się do dziś. W dzieciństwie zaczytywałam się m.in. przygodami Tomka Sawyera oraz książkami Karola Maya. I Szklarski i May zabierali mnie w podróż w dalekie kraje, obce kultury i fundowali niesamowite przygody.Moje dzieci mają książek w ilościach, o jakich mi się nigdy nie marzyło. Nie są to przesadne ilości, raczej rozsądne. O ile dobrze pamiętam, w ich wieku nie miałam żadnej własnej książki. Nawet podręczniki szkolne nie były na własność, bo przekazywało się je młodszym rocznikom. RodzinaNasz model rodziny to 2+4. Mama nie pracowała zawodowo, tzn. musiała zrezygnować z pracy po urodzeniu mojej starszej siostry. Nawet nie wiecie, ile razy się wstydziłam wpisując w szkole w rubrykę: Zawód matki: gospodyni domowa. Inne koleżanki wpisywały: krawcowa, nauczycielka, a ja gospodyni domowa...  Teraz wstydzę się za swoją głupotę. Mieć mamę w domu na cały etat to prawdziwy skarb. Model mojej rodziny to 2+2, przy czym oboje z mężem pracujemy. Czy nasze dzieci będą dumne, gdy wpiszą: zawód ojca: żołnierz, zawód matki: dziennikarka? A może będą po cichu zazdrościć kolegom ich mam-gospodyń domowych? Pamiętam też, że mój tato jako jeden z nielicznych we wsi miał samochód. Syrenę bosto. Kiedyś, w święta Bożego Narodzenia gdy jechaliśmy do dziadków w odwiedziny, kilka kilometrów od domu zatrzymał nas znajomy policjant. Powiedział, że słyszał, jak wyjeżdżaliśmy spod domu:-) bo ta syrena robiła tyle huku;-) Jest tyle anegdot z dzieciństwa do opowiedzenia, a może do spisania, bo nie wiem, czy moja pamięć wszystkie zachowa...Podsumowując, moje dzieciństwo wcale nie było złe, choć przez wiele lat tak mi się wydawało. Marzyłam o lepszym, wygodniejszym życiu. Wtedy nie znosiłam mleka od krowy, wiejskich serów, śmietany i innych swojskich wyrobów. Dziś trzeba za to słono zapłacić... Dopiero teraz lubię wspomnienie swojego dzieciństwa. Mam nadzieję, że moje dzieci też tak powiedzą, a ta refleksja przyjdzie im dużo wcześniej niż w wieku 30+.Jakie są Wasze wspomnienia z dzieciństwa? Opowiecie mi jaką anegdotę albo najmilsze wspomnienie?

Ona i pisarz. Historia nieszczęsliwej miłości Oony i Salingera

Books and Babies

Ona i pisarz. Historia nieszczęsliwej miłości Oony i Salingera

Co ze mnie za matka + cytaty i wiersze na Dzień Matki

Books and Babies

Co ze mnie za matka + cytaty i wiersze na Dzień Matki

Czy pozwalać dziecku na obecność w sieci? Cyfrowi rodzice

Books and Babies

Czy pozwalać dziecku na obecność w sieci? Cyfrowi rodzice

Miłość i różne jej odcienie: Ciemna strona miłości

Books and Babies

Miłość i różne jej odcienie: Ciemna strona miłości

3 książki, które chciałabym dostać w prezencie

Books and Babies

3 książki, które chciałabym dostać w prezencie

Chata Magoda - o ucieczce w Bieszczady i spełnionych marzeniach

Books and Babies

Chata Magoda - o ucieczce w Bieszczady i spełnionych marzeniach

Mijaciółka - piękna historia o przyjaźni

Books and Babies

Mijaciółka - piękna historia o przyjaźni

10 lekcji, które dał mi blog i praca w mediach

Books and Babies

10 lekcji, które dał mi blog i praca w mediach

Jak wiecie, jestem dziennikarką. I to kawał czasu, bo od 2004 roku. W 2014 roku założyłam ten blog, a w lutym tego roku (2016) miałam przyjemność wygłosić na spotkaniu blogerów w Rzeszowie krótką prelekcję na temat dziennikarstwa i blogowania. Wiem, że wiele z Was marzy lub kiedyś marzyło o tym, by być dziennikarzem/dziennikarką i dlatego w tym wpisie chciałam podzielić się z Wami moimi refleksjami na temat 12 lat pracy w gazecie (i portalu) oraz dwóch lat blogowania. Pokazać, co zyskałam dzięki pracy zawodowej, a co dobrego dało mi blogowanie.  Czego nauczyło mnie w dziennikarstwo Lekcja 1 OdwagaOd zawsze byłam i w sumie nadal jestem nieśmiała w kontaktach międzyludzkich. Nigdy nie byłam duszą towarzystwa ani lwicą salonową, nie potrafię bawić innych rozmową. Po latach pracy w mediach, kiedy musiałam dzwonić, rozmawiać i spotykać się z dyrektorami, burmistrzami, naukowcami, artystami czy prezesami, nie wstydzę się zadzwonić, przedstawić się i powiedzieć o co mi chodzi. To jest moja praca. W pewnym momencie trzeba się przemóc i kropka. Oczywiście, nadal drży mi ręka, gdy wykręcam numer lub idę na spotkanie do ważnej lub cenionej przeze mnie osoby.Lekcja 2 AktywnośćW pracy dziennikarza ciekawe jest to, że trudno o dwa takie same dni w pracy. Nowe tematy, wyjazdy, spotkania, poznawanie nowych osób... Mało tu miejsca na nudę, choć niektóre obowiązki bywają nużące, gdy trwają dłużej. Gdy przez jakiś czas nie wyjeżdżam w teren na "materiał wyjazdowy", jest mi źle:-) Dzięki mojej pracy zobaczyłam mnóstwo pięknych miejsc w moim województwie (i nie tylko), do których prywatnie pewnie bym się nie wybrała.Lekcja 3 Gimnastyka mózguW redakcjach gazet i portali dziennikarze zwykle są przypisani do jakiegoś działu. Przez 12 lat pracy pisałam na przeróżne tematy. Ponieważ z wykształcenia jestem nauczycielką polskiego i logopedą, a prywatnie lubię rozmawiać o książkach i dzieciach, łatwo się domyśleć, że na tematy z tych dziedzin mogę dyskutować bez kompleksów. Co z resztą? Do każdego spotkania, każdej rozmowy trzeba się odpowiednio przygotować. Najbardziej "egzotyczne" i jednocześnie bardzo ciekawe tematy, na jakie rozmawiałam, to: budowa dróg i mostów; ziołolecznictwo, lotnictwo, kultura japońska, technologie kosmiczne, historia polskich wykopalisk w Egipcie. Długo by można wymieniać... Dzięki temu mam zapewnioną gimnastykę mózgu.Lekcja 4 Zarządzanie czasemO zarządzaniu czasem, którego nauczyłam się w pracy, pisałam kilkakrotnie. W pracy lepiej nic nie odkładać na później, bo sprawy się piętrzą. Kiedy zostałam mamą i wróciłam do pracy, musiałam się jeszcze sprawniej zarządzać czasem. A kiedy dwa lata temu jako pracująca mama założyłam blog, jeszcze udoskonaliłam to zarządzanie:-)Lekcja 5 Sprawne pisanieW liceum miałam przedmiot, który się nazywał "technika biurowa". Uczyłam się na nim bezwzrokowego pisania na maszynie (wtedy jeszcze pisało się na tych megaciężkich cholerach:-) i szło mi całkiem dobrze. Gdybym się uparła, mogłabym tak pisać na laptopie, ale czasem zerkam na klawisze. Ponieważ codziennie dużo "stukam", utrzymuję niezłe tempo pisania.Czego nauczyło mnie blogowanie  Lekcja 1 Że nie potrafię wielu rzeczyKiedy zaczęłam prowadzić blog, zorientowałam się, że: nie potrafię robić ładnych zdjęć, obsługiwać programów graficznych, udoskonalić technicznie bloga, nie znam kodu HTML,  i nie posiadam wielu przydatnych umiejętności. Cały czas tego się uczę. Lekcja 2 Poważnego traktowania swojej pasjiPraca pracą, dom domem, mąż mężem, dzieci dziećmi. A ja przecież jestem sobą, a nie tym wszystkim po trochu. Dzięki blogowi bez wyrzutów sumienia realizuję swoją pasję. Wygospodarowuję dla niej trochę czasu i traktuję ją serio, a nie jako widzimisię.Lekcja 3 Zobaczyłam inny świat Czytanie innych blogów pokazało mi świat z trochę innej perspektywy. Świat emocji, detalu, codzienności, rozterek, dylematów. Zobaczyłam miejsca i ludzi, o których media nie piszą, a które zasługują na uwagę o wiele bardziej niż niektóre tematy z pierwszych stron gazet czy szklanego ekranu.Lekcja 4 Intensywnego czytaniaDzięki blogowi wróciłam do tego, co lubię najbardziej. Do czytania książek. Po studiach miałam przerwę w systematycznym czytaniu i dopiero po założeniu bloga, wygospodarowałam czas na wieczorne czytanie. Teraz jest ono pewnym rytuałem. Oczywiście, nie czytam codziennie. Dziś wieczorem odłożyłam fascynującą książkę ("Ciemna strona miłości") na bok, żeby napisać ten post.Lekcja 5 Twórczego pisaniaDzięki blogowi zaczęłam pisać inaczej i częściej podejmować próby pisania tekstów literackich. Mieliście okazję czytać moje opowiadania (tutaj, tutaj i tutaj  i wiersze (tutaj). Wkrótce opublikuję osobisty wiersz, który napisałam dla drugiej babci. W czerwcu wypada kolejna rocznica Jej śmierci... Wtedy go Wam pokażę. To jest 10 lekcji, które dał mi blog i praca zawodowa.Opowiedz mi, czego Ty nauczyłaś/eś się dzięki blogowaniu, pracy zawodowej, wychowywaniu dzieci...  

Poezja nieco erotyczna od Urszuli Rędziniak

Books and Babies

Poezja nieco erotyczna od Urszuli Rędziniak

Będzie dobrze - książka pisana w więzieniu

Books and Babies

Będzie dobrze - książka pisana w więzieniu

Czy można zapomnieć o własnym dziecku?

Books and Babies

Czy można zapomnieć o własnym dziecku?

 Była piękna wrześniowa niedziela kilka lat temu. Już niezbyt upalna, ale bardzo słoneczna. Świętowaliśmy chrzciny kolejnego dziecka w naszej rodzinie. Po powrocie z kościoła goście zaparkowali samochody, wypakowali prezenty, potem przyszedł czas na składanie życzeń i wręczanie upominków. Wszyscy zachwycali się maluszkiem! Rozsiedliśmy się przy stole, na którym zaraz pojawił się rosół i inne pyszności. Były rozmowy o pogodzie, o pięknej uroczystości, o dzieciach... Właśnie: o dzieciach. I wtedy, pomiędzy kolejnymi łyżkami rosołu a drugim daniem ktoś zapytał: Gdzie jest Basia???!!! Gdzie jest Basia???!!!Rzadko robię zakupy z dziećmi, to bardzo niepraktyczne:-) Czasami jednak nie mam wyjścia. i muszę jedno lub drugie (albo dwójkę naraz) zabrać ze sobą. Już kilka razy w tym roku zdarzyło się, że gdy parkowałam samochód przed sklepem, mój syn oznajmiał: "Idź sama, zostanę sobie w samochodzie i będę słuchał muzyki". Był zmęczony i nie chciało mu się chodzić ze mną za wózkiem. Dobrze to rozumiałam, ale nigdy nie pozwoliłam mu zostać samemu w samochodzie i zniknąć na kilka, kilkanaście minut. Zawsze ciągnęłam go ze sobą, czy chciał tego czy nie.Nie potrafiłabym zostawić go samego w samochodzie i pójść sobie. Przecież różne sytuacje mogą się zdarzyć. Załóżmy, że stracę przytomność i trafię do szpitala. Kto będzie wiedział, że w samochodzie siedzi dziecko? Na parkingu ktoś może uderzyć w mój samochód. Samochód może też zacząć się palić. Scenariusze są różne. Nigdy nie zostawiłabym dziecka samego w samochodzie. Ty pewnie też, prawda?Czy aby na pewno?Pamiętacie tragiczne historie dzieci pozostawionych w samochodach? Dzieci, które umarły wskutek przegrzania? Jak można zapomnieć i zostawić dziecko w samochodzie - pytaliśmy sami siebie. No jak? Przecież nikt nigdy by tak nie postąpił. Czy można zapomnieć o własnym dziecku i zostawić go w samochodzie??? Nie, to niemożliwie. Nie pozwolilibyśmy na to. Wierz mi, że można. Dlatego nigdy kategorycznie nie osądzałam tych rodziców. Wracając do pamiętnych chrzcin...Przy stole ktoś zorientował się, że nie ma z nami Basi (imię zmienione), czyli siostry ochrzczonego maluszka. Tata Basi myślał, że córka jest z mamą. Mama Basi myślała, że córka jest z tatą przy stole. Tymczasem tata Basi pomagał donosić do stołu, a mama Basi karmiła i usypiała maluszka. My, goście chrzcin, myśleliśmy, że Basia pewnie jest z mamą, a może już śpi... Kiedy padło pytanie: Gdzie jest Basia, wstrzymaliśmy oddech. Aż ścisnęło mnie w brzuchu. Co czuli rodzice? Wolę nie myśleć.Basia odnalazła się w samochodzie stojącym przy domu. Rodzice długo nie mogli uspokoić zapłakanego i roztrzęsionego dziecka. Na szczęście, całe zdarzenie miało szczęśliwy finał. W samochodzie nie było gorąco, a 1,5-roczna Basia była przypięta do fotelika. Po jakimś czasie się uspokoiła i wszystko wróciło do normy.Teraz już wiem, że można zapomnieć o dziecku i zostawić go w samochodzie. Wyobrażacie sobie - było nas kilkanaście osób i żadna przez ok. pół godziny nie zorientowała się, że nie ma z nami 1,5-rocznego dziecka. To, że Basia została w samochodzie, nie było winą rodziców. Wszyscy byliśmy temu winni. Zapomnieliśmy o dziecku. Ja też. Na pewno przechodziłam obok samochodu, w którym siedziała dziewczynka, ale byłam zajęta swoim dzieckiem, prezentem dla maluszka. Pewnie też chciałam jak najszybciej usiąść przy stole, bo źle się czułam (byłam w ciąży). Na pewno każdy z nas miał jakiś powód, był czymś zajęty, śpieszył się. Od tamtej pory wiem, że można zapomnieć o dziecku i zostawić je w samochodzie, bo byłam świadkiem takiej sytuacji. Jednocześnie od tych pamiętnych chrzcin bardziej się pilnuję. Gdyby wtedy coś się stało, byłaby współodpowiedzialna tej tragedii. A przecież nie chciałam...Naprawdę nie chciałam.Nikt nie chciał.Zdarzyło się.

Wyprawa po klucz Małgorzaty Borkowskiej. Co za debiut!

Books and Babies

Wyprawa po klucz Małgorzaty Borkowskiej. Co za debiut!