PUDEŁKO MAMY
Koniec urlopu macierzyńskiego. Co dalej?
Roczny urlop macierzyński ma swoje plusy i minusy. Niewątpliwie plusem jest to, że możemy być z dzieckiem przez cały jego pierwszy rok życia. Dzięki temu nie ominą nas ważne momenty. Pierwsze ząbki, raczkowanie, pierwsze kroki i pierwsze słowa. Jeszcze niedawno kobiety nie miały tego przywileju i bardzo wcześnie, bo już po 20 tygodniach od urodzenia, musiały wracać do pracy. Minusem jest jednak to, że po tak długiej przerwie, często się zdarza, że niestety, ale nie ma do czego już wracać… Jedyne co czeka na mamę to wypowiedzenie. Zatem co zrobić gdy urlop macierzyński się kończy? Możemy pójść na zaległy urlop wypoczynkowy, ale wiadomo to tylko czasowe rozwiązanie. Możemy też pójść na urlop wychowawczy, ale z tego pieniędzy nie będziemy mieć. Możemy poprosić o zmniejszenie wymiaru czasu pracy i wtedy pracodawca nie może nas zwolnić przez 12 miesięcy. Ale czy mamy ochotę pracować w firmie gdzie nas nie chcą? Ja bym nie chciała. Możemy też zajść w kolejną ciążę – jak to zrobiła część moich koleżanek, ale wiadomo… zachodzimy w ciążę, bo chcemy mieć drugie dziecko, a nie dlatego, że jest to sposób na uniknięcie zwolnienia z pracy U mnie ten pomysł odpadał. O drugim dziecku nie myślimy. Znaczy ja myślałam jeszcze niedawno, ale wiadomo… od samego myślenia dzieci się nie biorą, a nawet jeśli to myśleć musi dwoje, a tu niestety… że tak powiem… nici z tego Zatem co mi pozostało? Powrót do pracy. Do nowej pracy, ponieważ z poprzednim pracodawcą rozwiązałam umowę za porozumieniem stron ze względu na zmianę miejsca zamieszkania. Z tego właśnie powodu musiałam szukać po 10 latach pracy w tej samej firmie, nowego zatrudnienia. Trudno jest zaczynać wszystko od nowa po tak długim stażu. Od czego zaczęłam? Od samodzielnego poszukiwania pracy. Pierwsze CV wysłałam jeszcze na 3 miesiące przed ukończeniem urlopu macierzyńskiego. Dlaczego? A to dlatego by nabrać pewności siebie, poznać zasady jakie panują na rozmowach rekrutacyjnych, nauczyć się lepiej odpowiadać na pytania, które często padają na wszystkich spotkaniach kwalifikacyjnych, by lepiej radzić sobie ze stresem. Jaki był tego efekt? Otrzymałam propozycję pracy już na pierwszej rozmowie. Nie byłam jednak nią zainteresowana, bo nie chciałam jeszcze wracać do pracy. Te rozmowy traktowałam jako sprawdzenie samej siebie i polecam tę metodę wszystkim. Po kilku takich spotkaniach poczułam, że we właściwym czasie, ze znalezieniem pracy nie powinno być problemu. Tak więc po krótkiej rozgrzewce postanowiłam delektować się ostatnimi miesiącami, urlopu macierzyńskiego. Kiedy z dniem 3 sierpnia podpisałam rozwiązanie umowy o pracę straciłam prawo do ubezpieczenia zdrowotnego. Tak to jest jak się żyje w wolnym związku… Cóż nasz wybór Dlatego też zależało mi na zarejestrowaniu się w Powiatowym Urzędzie Pracy. Nie liczyłam na podsunięte pod nos gotowe oferty pracy, ale właśnie na ubezpieczenie. Nie liczyłam też na zasiłek dla bezrobotnych , bo wiedziałam, że nie przysługuje on osobom , które rozwiązały umowę o pracę za porozumieniem stron. I tutaj mam niespodziankę dla osób, które znajdują się w takiej sytuacji jak ja. Osoby które rozwiązały umowę o pracę za porozumieniem stron, ale z powodu zmiany miejsca zamieszkania mają prawo do zasiłku dla bezrobotnych. To było dla mnie miłe zaskoczenie. 700zł drogą nie chodzi, a ponad tyle wypłacają przez 3 miesiące gdy staż pracy wynosi od 5 do 20 lat. Przez kolejne 3 miesiące jest to 80% tej kwoty. Biorąc pod uwagę, że nie liczyłam na nic, ucieszyła mnie decyzja Urzędu Pracy. Mimo to nie jest to kwota, która by mnie satysfakcjonowała biorąc pod uwagę, że zarabiałam znacznie więcej. Po powrocie z wakacji postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i tym razem zacząć intensywnie i na poważnie szukać pracy. Po pierwszych kilku rozmowach rekrutacyjnych nabrałam dystansu i pewności siebie. Najwięcej dała mi do myślenia rozmowa, która trwała zaledwie kilka minut, a która zaczęła się od warunków zatrudnienia, czyli od wynagrodzenia jakie bardzo znana firma w Polsce mi zaoferowała, a mianowicie było to minimum! Praca w księgowości, wymagania spore, moje doświadczenie niemałe, a w zamian zaoferowano mi minimalne wynagrodzenie… Pomyślałam, że to się nie dzieje naprawdę i chyba ktoś żartuje. Próbowałam poprowadzić dalej tę rozmowę, ale usłyszałam, że skoro nie zgadzam się na takie warunki to tracimy czas. No cóż…. Szkoda. Tym bardziej, że wiązałam z tą firmą duże nadzieje, ale widać taką mają politykę pracy, nie szanują potencjalnych kandydatów na pracownika. Inne rozmowy były już znacznie przyjemniejsze. Na szczęście nie było ich wiele, bo na jednej z nich tak bardzo spodobałam się, że z rozmowy rekrutacyjnej wyszłam z umową o pracę. Długo dochodziłam do siebie po tym dniu, ale w końcu chyba już pierwszy szok minął. Szybko musiałam wziąć się w garść i zorganizować wszystko na nowo. Nie jest łatwo gdy nagle wszystko zmienia się o 180 stopni. Gdy trzeba powierzyć dziecko komuś innemu i wybrać żłobek czy niania? Gdy trzeba nagle wsiąść za kółko i odnaleźć się na zakorkowanych drogach dużego, nieznanego miasta. Gdy trzeba poradzić sobie z nowymi obowiązkami, z nowym rytmem dnia, pobudką o 5:30 zamiast o 9:00. Trzeba na nowo nauczyć się dnia, w którym mniej niż dotąd mojej ślicznej córki Plusem jest to , że ja i Le możemy zamiennie sprawować opiekę nad Niną, a pomocy potrzebujemy jedynie przez 6 godzin tygodniowo. Dzięki temu Nina ma nas przez cały czas i dodatkowo chwile na zabawy z innymi dziećmi. Kiedyś myślałam, że ten kto nazwał macierzyński urlopom musiał być mężczyzną, bo żadna kobieta nie powiedziałaby, że czuje się jak na urlopie. Teraz jednak gdy cały mój dzień Od 5:30 do późnych godzin wieczornych, zajęty jest mnóstwem dodatkowych obowiązków, a i tak wiele z nich nadal pozostaje zaniedbanych… przyznaję, że jednak było lightowo A gdzie tu do emerytury? ************** Inspiracją do dzisiejszego wpisu była Daria, która również niedawno wróciła do pracy. Daria jest również autorką bloga Zaraz wracam (klik) W każdy poniedziałek pojawi się post , którego inspiracją możecie być Wy. Wystarczy, że podrzucicie mi słowo klucz. Dzisiejszym było hasło „praca”. Szczegóły na profilu fanpage Pudełko Mamy (klik). Zapraszam! Artykuł Koniec urlopu macierzyńskiego. Co dalej? pochodzi z serwisu Pudełko Mamy.