Czytajmy dzieciom - olsztyńskie Blogerki

THE MOMENTS OF LIFE

Czytajmy dzieciom - olsztyńskie Blogerki

Audiobooki w życiu dziecka- Mimo wszystko..bajki terapeutyczne

THE MOMENTS OF LIFE

Audiobooki w życiu dziecka- Mimo wszystko..bajki terapeutyczne

Jeszcze jako nie-mąż i nie-żona często rozmawialiśmy o czytaniu książek i bajek przez dorosłych i dzieci. Jaki wpływ ma czytanie na rozwój dziecka, czy w dziecku można wykształcić naturalną potrzebę czytania i po co tak na prawdę człowiek czyta książki. Mój już-mąż nigdy nie rozumiał czemu tak często kupuję książki, jak można relaksować się z książką w ręku ... Pomimo, że J. bardzo dużo czyta to książki w Jego ręku nie zobaczycie, bardziej preferuje gazetę, wiadomości na internecie i wszytko to co jest faktem, a nie literacką fikcją. Jednak, gdy temat wszedł na tor stricte związany z naszym dzieciństwem dowiedziałam się, że w męża domu królowały audiobooki, jeszcze wtedy zwyczajnie nazywane kasetami z bajkami. Na twarzy mojego z natury mało wylewnego i skrytego męża pojawił się ten uśmiech i błysk w oku świadczący, że miało to dla niego ogromne znaczenie. Do dziś pamięta bajki które słuchał, która z nich była Jego ulubioną, jak wyglądał Jego wieczorny rytuał i na jakim sprzęcie były owe bajki odtwarzane. Już wtedy obiecaliśmy sobie, że audiobooki z bajkami będą obecne w życiu naszego dziecka. Że będzie to cząstka męża dzieciństwa pielęgnowana i wniesiona w Kacperka dzieciństwo.Na Kacperka półeczce znajdziecie kilka audiobooków z kultowymi bajkami i jedną wnoszącą coś więcej niż samą opowieść. "Mimo wszystko" to bajki terapeutyczne, które w bardzo zabawny sposób pokazują dziecku, że wszystko jest możliwe, że mimo przeciwności losu "dla chcącego nic trudnego". Naszym ulubieńcem jest bajeczka "Mimo wszystko zostanę aktorem", która przedstawia losy wrony o imieniu Odi. Odi tylko jedno ma marzenie"Chcę aktolem być jak tata,glać na scenie całe lata."(...)"Niespodzianie wśród wron wszelki,starych, młodych, małych, wielkich, nowy konkurs ogłoszono. Najdźwięczniej kraczącą wroną,może zostać tylko ta,która pięknie kracze KRA"Niestety Odi nie potrafił jeszcze krakać, co podkreślił wróbel "Odi, ty mówisz niedbale i nie umiesz krakać wcale(...)Ty aktorem? Ty na scenie?Jakieś nieporozumienie" Jednak marzyć to znaczy móc. Odrobina wiary, pomocy życzliwych zwierzątek i spełnia się marzenie głównego bohatera. Mądra sowa wtem oznajmi:"Ciężko Odi nasz pracował by wspaniała jego mowa była dla nas zrozumiała(...) i dlatego bardzo chcę by w teatrze zaczął grę" Audiobook "Mimo wszystko" to zbiór pięciu bajek: Mimo wszystko...chcę mieć przyjaciół! Meduza MatyldaMimo wszystko zostanę aktoremMimo wszystko jestem generałemO Wojtku, który mimo wszystko został sławnym malarzemMimo wszystko... osiągnę sukces Bajki czyta: Jerzy Kryszak Kupując krążek CD wspierasz podopiecznych fundacji Anny Dymnej „Mimo wszystko”.  Fundacja pomaga osobom dorosłym z niepełnosprawnością intelektualną. Też możesz dołączyć do grona osób, które udzielają się charytatywnie. Razem możemy osiągnąć więcej. Możemy sprawić, że życie podopiecznych fundacji Anny Dymnej nabierze jeszcze pełniejszych barw. Usiądź ze swoim dzieckiem i posłuchajcie najpiękniejszych bajek, czytanych przez Jerzego Kryszaka. Za niewygórowaną cenę zapewnisz swojemu dziecku chwile pełne radości oraz naukę, której z pewnością nie zapomni.                             Nie zwlekaj – zamów swój egzemplarz- KLIK! Zdaniem Aleksandry Wołyniec, psychologa - „Słuchanie bajek czytanych jest w dzisiejszych czasach alternatywą dla dużo bardziej stymulujących źródeł przekazu jak TV i komputery. Bardziej stymulujących nie znaczy jednak - bardziej wartościowych. Samo słuchanie uruchamia dziecięcą wyobraźnię. Pobudza neurony do wytężonej pracy, aktywizuje  inne obszary mózgu niż te, które są zaangażowane podczas patrzenia. Słuchanie bajek poszerza także zakres słownictwa, rozwija pamięć. To też nauka koncentracji od najwcześniejszych lat. Są to niezwykle istotne umiejętności, szczególnie w otoczeniu tak obfitującym w bodźce jak dzisiejsze. Słuchanie bajek nie tylko usprawnia funkcje poznawcze, ale także pogłębia inteligencję emocjonalną dzieci, między innymi rozwija empatię. Troszcząc się o harmonijny rozwój malucha warto zadbać, by codziennie miał okazję wysłuchać choć jednej bajki“. 

Mój dom, moje miejsce na ziemi

THE MOMENTS OF LIFE

Mój dom, moje miejsce na ziemi

Kilka dni temu Pani Rolnik zaprosiła mnie do zabawy/projektu, który ma na celu podanie własnej interpretacji słowa dom. Czytając wpis Ilony mam wrażenie, że zadanie to chyba mnie przerośnie - nie potrafię tak pięknie opisywać tego co dla mnie ważne i co ma dla mnie priorytetowe znaczenie, jednak każde nowe wyzwanie niesie nowe doświadczenie więc czemu by nie spróbować :DMój dom to:pobudka z głową niemal zwisającą z łóżka z powodu nieodpartej potrzeby zajmowania jak największej przestrzeni naszego łoża przez nasze dziecko;codziennie na nowo zachwycający mnie szczery uśmiech naszego Syna;pyszne śniadanie przygotowywane przez męża;sterty samochodzików znajdywane w najdziwniejszych zakamarkach naszego domu; Kacper uciekający mi za każdym razem, gdy tylko zdejmę mu pieluszkę;śmiech Syna przepełniający każde pomieszczenie, każdy kąt;zapach drożdżaka wyjmowanego świeżo z piekarnika;mąż biegający po domu z szufelką i zmiotką :-)moja rodzina będąca obok mnie (...)Czym jest dla nie mój dom?Może to co napisałam dla wielu z Was wyda się banalne jednak moja osoba jest idealnym przykładem na to, że dom to nie przedmiot określany tym mianem, natomiast dom to zbiór wszystkiego co daje nam radość, co kochamy i wracamy do tego z sentymentem. Własnościowe mieszkanie w Olsztynie nie sprawiło, że stałam się szczęśliwa chociaż wielu z moich rówieśników właśnie o tym marzy. Przeprowadzka do innego miasta jedynie spotęgowała potrzebę powrotu do rodzinnych stron, do miejsca w którym czułam się szczęśliwa.  Jak to mówią "ze wsi jesteś, na wieś wrócisz " :DFundamentem domu jest dla mnie moja rodzina zamieszkująca moje rodzinne miasto. Po ponad 6 latach, gdy tu wróciłam na nowo poczułam ten zapach świeżo pieczonego drożdżaka, którego idealną wersję potrafi upiec jedynie moja mama. To tutaj mój dzień nabrał tempa bo obok mnie są bliskie mi osoby z którymi uwielbiam spędzać każdą wolną chwilę. Ożyłam na nowo i na nowo poczułam radość życia. Wiem, że nie byłoby mnie tutaj gdyby nie narodziny Kacperka. Z natury byłam wolnym ptakiem, który pragnął doświadczać nowych rzeczy, który stawiał na życie zawodowe, niezależność, wolność. Nie wiem w którym momencie stało się tak, że ja to nie ja, a może to nadal ja, jednak nieco inna? Weszłam na wyższy level? Nawet nie próbuję znaleźć odpowiedzi na te pytania bo wiem, że narodziny Synka i moje macierzyństwo idzie w zgodnie z moimi naturalnymi potrzebami.Uwielbiam każdą cząstkę tego małego ciałka, Jego szczery śmiech i uśmiech roztapiający najwyższą górę świata. Mając Syna obok siebie mam wrażenie, że jedyne co mnie może złamać to choroba bliskiej mi osoby. Czyli coś na co nie mam wpływu i z czym nie potrafiłabym wygrać nawet sprzedając wszystkie dobra materialne jakie posiadam. To dziecko pokazało mi jak silną jestem osobą, jak wiele potrafię i na jak wiele jeszcze mnie stać. Moje dziecko nauczyło mnie nazywać swoje potrzeby po imieniu oraz pokazało mi co dla mnie - w moim własnym życiu - ma znaczenie.  Pomimo, że nie mieszkam już z rodzicami dalej mam "ciągoty" do tego miejsca i potrafię co drugi, a czasem i codziennie przysłowiowo wpaść na herbatę po to, aby zamienić kilka zdań z moją mamą. To tutaj Kacper ma swój pokoik, swoje miejsce zabaw, dziadków rozpieszczonych go na każdym kroku. To tutaj mój Syn ma najlepszą opiekunkę na świecie - swoją babcię, która dba o niego, gdy my jesteśmy w pracy. To tutaj moja głowa nie jest zaprzątana zbędnymi obawami o bezpieczeństwo Kacperka, gdy jestem w pracy.Zdecydowanie miejsce w którym obecnie się znajduję i otoczenie je tworzące sprawia, że jestem w domu. Nie wiem jak potoczą się nasze losy jednak życzę sobie, abyśmy potrafili swoimi osobami i wspólną więzią tworzyć go zawsze tam gdzie będziemy się znajdowali.Zachęcam Was do własnej interpretacji słowa dom w komentarzu pod tym wpisem. Możecie anonimowo, możecie jawnie ważne, aby z serca.PozdrawiamKarolina

Stojak na książki - Baran

THE MOMENTS OF LIFE

Stojak na książki - Baran

Słyszałyście już to od swoich mężów? : Jak się baba uprze to nie ma zmiłuj :D Dokładnie tak było w przypadku mojej chęci posiadania baraniej półeczki na książki w Kacperka pokoiku :DBędąc na etapie planowania wystroju wnętrza pokoju synka, wzdłuż i wszerz przeszukałam internet w poszukiwaniu inspiracji na ciekawe dodatki, które będą proste w swojej formie, w jasnych odcieniach i kształtach odpowiednich do dziecięcego pokoiku. Takim właśnie szperaniem natknęłam się na barana spełniającego funkcję półeczki na dziecięce książeczki. Wiedziałam, że może to być udany pomysł ze względu na dużą ilość posiadanych książeczek przez Kacperka :DW swoim rodzinnym domu znalazłam materiały niezbędne do powstania tego projektu. W ciągu godziny wszystkie elementy zostały naniesione na sklejkę i czekały na kolejny etap - wycięcie. Z powodu przeprowadzki etap ten wydłużał i wydłużał się, aż do zeszłego tygodnia. Moje upominanie męża przyniosło efekty :D Baran został wycięty i złożony, następnie pomalowany i następnego dnia zamieszkał w naszym domu :DJeśli szukacie pomysłu na ciekawe rozwiązanie, które dodatkowo da Wam troszkę przestrzeni na dziecięce - małych rozmiarów - książeczki zobaczcie jak łatwo możecie wykonać opisywanego barana. Przepraszam za jakość rysunku ale musiała go tworzyć samodzielnie w paincie, gdyż oryginalny szkic pobrany z internetu "wyparował" z mojego komputera :)Kacperek obecnie przechodzi okres fascynacji słoniami, krówkami i konikami, a że baran mógłby być ciut mniejszy w garażu leży kolejny projekt - słoń o mniejszych gabarytach :D Liczę, że do końca tygodnia to słoń będzie pomieszkiwał w Kacperka pokoiku :D

Czas tylko dla nas

THE MOMENTS OF LIFE

Czas tylko dla nas

W dniu w którym wróciłam do pracy zrozumiałam co oznacza zbyt krótka doba. Każdego dnia towarzyszyło mi odczucie, że nie jestem wystarczająco dobra w pracy oraz zaniedbuję swoje życie prywatne. Będąc w pracy myślami wracałam do domu. Wracając do domu byłam zmęczona, każdą wolną chwilę spędzam z Kacprem, a gdy moje dziecko zasypia nie wiedziałam w co ręce włożyć. Zostało mi to do dziś.Nie zawsze mamy tyle wolnego czasu ile byśmy chcieli, nie zawsze udaje nam się zrealizować zakładany plan w 100%. Jednak jedno postanowienie w naszym domu trwa niezależnie od pory roku, pogody za oknem, czy ilości obowiązków nie zrealizowanych w dniach poprzednich.Mamy to szczęście, że oboje pracujemy w miejscach czynnych jedynie od poniedziałku do piątku, gdzie weekendy mamy wolne i nie musimy spędzać ich oddzielnie. Dlatego też obiecaliśmy sobie, że niedziela jest naszym dniem. Dniem poświęcanym naszej rodzinie, a w szczególności naszemu dziecku. To w sobotę w miarę możliwości organizujemy dzień tak, aby nadrobić zaległości i w niedziele móc cieszyć się sobą. Nie potrzebujemy szczególnych atrakcji, aby ten dzień móc spędzić razem. Chociaż przyznam Wam szczerze, że gdy zbliża się sobotnie po południe już mnie nosi :D W mojej głowie mnożą się pomysły, gdzie moglibyśmy pojechać, jakie ciekawe miejsca zobaczyć tak aby uniknąć siedzenia w domu :D Są dni kiedy rano wyjeżdżamy nad jezioro, są dni kiedy spędzamy je na rowerze, są dni kiedy zostajemy w domu i spędzamy go na podwórku, bądź odwiedzamy Kacperkowych dziadków.Gdy nadchodzi niedziela bez planów spacer po śniadaniu to obowiązkowy punkt naszego dnia. Stała trasa i stały punkt odpoczynku (czytaj plac zabaw). A co póżniej - Piknik na trawie? Czemu nie :D Wspólne czytanie bajek, robienie babek z piasku... Najważniejsze, aby były chęci i możliwości :D  W życiu każdego dziecka przychodzi moment, kiedy koledzy i koleżanki zaczynają mieć coraz większe znaczenie, kiedy swój czas zaczynają dzielić pomiędzy rodziców, a rówieśników. Liczę się z tym, że i u nas czas ten nadejdzie i zapewne szybciej niż mogłoby się spodziewać :D Dni tak szybko mijają dlatego w naszym domu niedziela jest dniem, który celebrujemy i dbamy o naszą trójkę :D  Lubię ten dzień i cenię czas spędzony w rodzinnym gronie. A jak jest u Was? Czy macie taki dzień tylko dla Was?                                                         *************************    Jeśli szukacie ciekawego rozwiązania do napoi na upalne dni, zajrzyjcie na stronę http://witeks.pl/ z której pochodzi nasz kubek.

Where is the love?

THE MOMENTS OF LIFE

Where is the love?

Pomimo, że lato to czas kiedy człowiek próbuje naładować akumulatory na kilka kolejnych miesięcy, zresetować swój umysł i zapomnieć o wszystkich złych rzeczach, które go spotkały, to ja witam Was niezbyt pozytywnym postem. Staram się o tym nie myśleć, staram się nie zaglądać do czyjegoś przysłowiowego ogródka bo przecież mnie to nie dotyczy.. .Nie chcę rozkładać na czynniki pierwsze czyjegoś życia i analizować je krok po kroku. Każda sytuacja jest inna i nie ma możliwości ocenienia każdego z osobna tymi samymi kryteriami. A poza tym nie mi jest oceniać.Z mężem jestem świeżo po ślubie. Gdy patrzę na nasze małżeństwo wiem, że nie jesteśmy idealni i nigdy nie próbowaliśmy, że jesteśmy dwiema skrajnie różnymi osobami. Za nami kilka trudnych momentów, kilka ważnych decyzji, lepszych i gorszych dni. Ale nadal trwamy w związku małżeńskim, a żadne z nas nie planuje rozstania i prowadzenia oddzielnego gospodarstwa domowego - chyba, że o czymś nie wiem :DZ najbliższego otoczenia docierają do nas wiadomości o kolejnym małżeństwie, które weszło na drogę sądową w celu uzyskania rozwodu.  W moich oczach były to pary, które połączyło wielkie uczycie, gorąca namiętność. Były to związki stabilne, patrzące w tym samym kierunku i mające podobne plany na przyszłość. Nie wiem co się stało, że ich drogi w pewnym momencie się rozeszły. Nie znam powodu tak szybkiego rozłamu ich miłości. Statystyki wskazują stale rosnącą liczbę rozwodów wśród młodych ludzi. Z roku na rok wzrasta liczba wniosków o unieważnienie małżeństw. W całym tym zjawisku nie ma znaczenia czy owocem ich wcześniejszej miłości jest dziecko czy też nie - gdy pojawiają się zakłócenia w relacji kobieta-mężczyzna wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Gdy dzieją się takie rzeczy gdzieś na świecie, w innym mieście człowiek nie zwraca na nie uwagi, dopiero jak docierają do naszego otoczenia uzmysławia sobie jak blisko - tuż obok miłości leży nienawiść. W mojej głowie głębią się myśli jaki jest powód tak dużej ilości rozwodów. Jedyne co mi przychodzi do głowy to: Niezależność:Chyba ten stan najszybciej przyszedł mi do głowy jako rozsądne wytłumaczenie. Kobiety poszły do pracy (co popieram całym sercem), są na równi z mężczyznami i tak samo łożą na utrzymanie domu. To dziś w wielu przypadkach kobieta potrafi twardo postawić na swoim, mieć swoje zdanie i egzekwować swoje prawa. To dziś, gdy dzieje się coś niedobrego, dzięki tej niezależności każdy z małżonków może podjąć decyzję o rozstaniu, a nie jak wcześniej - głównie mężczyźni. My kobiety stałyśmy się twardo stąpającymi po ziemi osobami, które nie chowają głowy w piasek, gdy w pod naszym dachem dzieje się coś niedobrego.Wygoda:Bo czy nie łatwiej jest się rozstać jeśli dzieje się coś niedobrego niż walczyć o utrzymanie związku skoro i tak często nasze wysiłki nie przynoszą pożądanego efektu?Pochopne decyzje: Oj tak, często nagły przypływ endorfin uderza nam do głowy i chwilowe zauroczenie, bądź wielka namiętność posuwa nas do podjęcia tak ważnej decyzji jak ślub. Nikt jeszcze nie udowodnił, że szybka znajomość i szybki ślub przesądzają o niepowodzeniu jednak często ten pośpiech przekłada się na to, że nie znamy dokładnie osoby z którą żyjmy pod jednym dachem. Dziecko:Czy ciąża jest powodem do ślubu? Zdecydowanie nie. A jednak wiele par podjęło taką decyzję. Wielu się udało i niestety wielu nie :/ Pokusy:Dookoła nas pełno tego. Człowiek potrafi zatracić się w tym szaleństwie i wszystkim tym co kusi nasze oczy.(...) Wszystko co wyżej napisałam sprowadza mnie do zadania pytania: czy ludzie podczas wypowiadania sakramentalnego TAK, tak naprawdę nie znają swojego partnera/partnerki i poznają dopiero po ślubie, czy może dopiero po ślubie ujawniają swój prawdziwy charakter?  A może z wiekiem jedno z partnerów dojrzewa a drugie pragnie dalej szalonego życia?Sama nie wiem.Może Wy macie jakąś rozsądną teorię na ten temat?  Czemu tak wielu z nas się nie udaje?

Mieć jedynaka (?)

THE MOMENTS OF LIFE

Mieć jedynaka (?)

Do którego momentu z przeszłości nie wracam pamięcią zawsze moje wyobrażenie o rodzinie było oparte na modelu 2+2. Szczytem marzeń była „parka”, gdzie pierwszy urodzi się syn opiekujący się siostrą, gdy ta wejdzie w okres buntu, który sama przechodziłam i w którym pieczę nad moją osobą sprawował mój brat mający ten okres dawno za sobą. To chyba normalne, że nasza wizja przyszłości oparta jest na fundamentach wyniesionych z domu. Nigdy nie byłam jedynaczką bo pierwszy urodził się mój brat. Różnica wieku jest na tyle mała, że nawet przez chwile nie było mi dane poczuć jak to jest być jedynaczką :D Gdy zaszłam w ciążę i zaczęła się nasza gehenna związana z licznymi podejrzeniami chorób u Kacperka, wtedy jedyne o czym marzyłam to mieć jedno, jedyne dziecko, nie ważne jakiej płci, grunt aby było zdrowe. Każdego dnia prosiłam, aby wszystkie te podejrzenia okazały się jedną wielką pomyłką. Miałam to szczęście, że wygrałam i w domu mam radosne, pełne życia dziecko, które jest dla mnie niczym powietrze. Po porodzie obiecałam sobie, że na jednym dziecku się skończy, że produkcja zakończona :D Wszystkiemu winne moje serce, które w całości zostało zawładnięte przez syna. To Kacper jest dla mnie numerem jeden, to Kacper daje mi to co w życiu najważniejsze i to dla niego każdego dnia staram się być jak najlepszą mamą. Jestem uzależniona od Jego osoby, uśmiechu, przytulanek, całusów, nawet od tych wszystkich psotów i dni w których ręce opadają z bezsilności.Nie wiem czy można pokochać tak samo mocno drugie dziecko, czy drugie dziecko może być tak samo idealne i tak samo wyjątkowe jak pierwsze?! Liczę, że matczyne serce ma zdolność rozmnażania pokładów miłości i nigdy nie zamienia mnożenia na dzielenie :D Każdego dnia widzę jak Kacper potrzebuje mojej osoby, mojej uwagi i mojej bliskości. Każdą chwilę poświęcam własnemu dziecku po to, aby czuło, że ma kochające osoby obok siebie, że to my jesteśmy dla niego, a nie on dla nas. Moje obecne obawy skierowane są ku odczuciu odtrącenia przez starsze z dzieci. Nie mam tu na myśli typowego odtrącenia ale tej świadomości, że w domu jest ktoś młodszy kto potrzebuje więcej uwagi, że mama nie jest już tylko dla niego i że to on jest teraz starszym bratem – w oczach niektórych osób dużym dzieckiem, któremu niektórych rzeczy nie wypada robić. A przecież on ma dopiero 1,5 roczku.Serce mi się kraja, gdy myślę o tym, że  mogłabym nie mieć tyle czasu ile potrzebuje moje dziecko, że mogłabym odsunąć na bok, na pewien czas Jego aktualne potrzeby. Dzieci są różne i nikt mi nie zagwarantuje, że drugie dziecko będzie typem aniołka. Nikt też nie określi ile czasu będę poświęcała młodszemu dziecku, a Kacper - typ „wrażliwca” – każdą sekundę będzie odczuwał boleśnie.Kolejną kwestią są finanse. Technika idzie na przód, studia kosztują krocie, zajęcia dodatkowe również znacznie uszczuplają domowy budżet. Nigdy nie chciała, aby moje dziecko było o krok przed rówieśnikami, tak samo nigdy nie będę chciała, aby było krok za nimi. Chciałabym, aby Kacper szedł na równi z innymi dziećmi, aby nie czuł się od nich ani lepszy, ani gorszy. Chciałabym, aby znał wartość pieniądza i potrafił zarobić na swoje potrzeby, jednak również chciałabym dać mu możliwość doświadczania nowych rzeczy, tak aby zasiać ziarenko pasji, która później będzie jego kierunkiem w życiu i uchroni go od wybryków wieku dojrzewania. Wszystko to kosztuje, ceny z roku na rok rosną, a nasze pensje ….eh.Instynkt macierzyński każdego dnia przybiera na sile. W mojej głowie piętrzą się myśli jak cudownie byłoby po raz drugi zostać mamą. Jednak wszyscy znamy polskie realia. Nie sztuką jest urodzić... Mogłabym tak mnożyć przykłady tego co chciałabym podarować Kacperkowi i tego co przemawia za urodzeniem tylko jednego dziecka. Tylko, że po mojej głowie krążą myśli, które burzą całą tą piramidę obaw. Zastanawiam się czy to  nadal dojrzałość podejścia do tematu czy już egoizm. Bo...Co będzie jeśli nas zabraknie? Życie ma na nas plan, my go nie znamy i nie wiemy jaka czeka nas przyszłość. Spokojnie, jeszcze nie wybieram się nad morze w celu przyzwyczajenia do piachu, jednak to co widzę w wiadomościach, bądź obserwuję każdego dnia na trasie jaką pokonuję do pracy samo nasuwa wnioski. A co jeśli kiedyś nas zabraknie, a Kacper zostanie sam? Bez rodzeństwa, które będzie go wspierało w ciężkich momentach, które będzie zasiadało z nim przy wigilijnym stole i radośnie spędzało każde święta, które po prostu przy nim będzie?. Sama mam brata i choć nasze relacje ewaluowały na przestrzeni lat to wiem, że mam przy sobie taką osobę na którą mogę liczyć, z którą mogę się pokłócić by na drugi dzień znów bez uprzedzeń porozmawiać przez telefon. To do brata mogę zadzwonić o północy, aby opowiedzieć mu co spotkało mnie danego dnia, pojechać do Jego domu, aby zwyczajnie usiąść z filiżanką herbaty i powspominać stare czasy. Czy nasze całkowite oddanie oraz wsparcie finansowe może równać się z miłością i poczuciem posiadania bliskiej osoby w postaci rodzeństwa?Kolejną kwestią jest wewnętrzne przeświadczenie, że sama mając brata i widząc jak wiele dla mnie znaczy Jego osoba zachowałabym się egoistycznie odbierając swojemu dziecku możliwość doświadczenia tych wszystkich uczuć. Przecież rodzice nie mogą być całym światem dziecka, nie mogę z powodu swoje miłości zawładnąć Jego całej osoby dla siebie. Bo skoro kocham to daję wolność i staram się otaczać Go kochającymi osobami w życiu codziennym. Jestem zwolenniczką świadomego macierzyństwa, oraz rozkładania na czynniki pierwsze każdej poważnej decyzji, którą muszę podjąć tak, aby nie była ona pochopna i nieodpowiedzialna. A może za dużo myślę? Bo przecież rodzic potrafi kochać tak samo mocno oboje dzieci. a fundamentem powinno być to co każdego dnia wzrasta w mojej głowie - instynkt macierzyński i potrzeba zostania mamą po raz drugi? A jak było u Was?

Tyle wygrać!!

THE MOMENTS OF LIFE

Tyle wygrać!!

Stegna

THE MOMENTS OF LIFE

Stegna

W planach mieliśmy warszawskie ZOO oraz odwiedziny Kacperkowej cioci, która miała nam pokazać najbardziej urokliwe zakamarki naszej stolicy. Jednak, gdy prognozy pogody zaczęły pokazywać temperaturę bliską 30 stopni Celcjusza przełożyliśmy nasze zwiedzanie, zmieniliśmy kierunek podróży i skierowaliśmy się w stronę polskiego morza :-)Na znalezienie miejsca noclegowego nie liczyliśmy, gdyż właśnie zaczynał się długi weekend. Jednak mamy to szczęście, że mieszkamy niespełna 2,5 godzinki drogi od Zatoki i możemy sobie pozwolić na jednodniowe wycieczki w te rejony. Poranna pobudka, śniadanko, szybkie pakowanie i już gotowi do drogi siedzieliśmy w samochodzie. Ku naszemu zaskoczeniu na drogach niskie natężenie ruchu, zero korków i remontów drogowych. Wisienką na torcie była postawa naszego Syna, który w domu nie potrafi usiedzieć nawet minuty a tu dzielnie zniósł całą drogę :)Stegna przywitała nas bezchmurnym niebem, przyjemnie grzejącym słoneczkiem oraz temperaturami zachęcającymi do spędzenia całego dnia na plaży. Brakowało mi takiego połączenia i przyznam, że sama cieszyłam się jak dziecko wiedząc, że ten dzień spędzimy na błogim lenistwie i na dodatek w tak uroczym miejscu. Nasz sobotni pobyt w Stegnie był pierwszym wyjazdem nad Zatokę w życiu naszego Syna i tego też obawiałam się najbardziej. Jak zareaguje na tak duże skupisko ludzi, krzyki radośnie bawiących się dzieci i te upały towarzyszące nam przez cały dzień. Pierwsze 15 minut Kacperek nie schodził mi z nóg, gdyż przeszkadzał mu ........ morski piasek, który oblepiał jego nóżki :D Oboje z Kacperkowym tatą uśmiechaliśmy się pod nosem. Nasz Synek jest wyjątkowy <3 bo czy znacie drugie takie dziecko, które obawia się piasku na nóżkach ? :-)Na szczęście niechęć do piasku szybko minęła i resztę dnia spędziliśmy na robieniu piaskowych babek, zbieraniu muszelek, noszeniu wody morskiej w konewce i zasypywaniu stóp :-) Istne szaleństwo nastąpiło, gdy zgłodnieliśmy i poszliśmy do nadmorskiego serca Stegny, gdzie mieszczą się restauracje i stragany oferujące najróżniejsze kolorowe gadżety. To tam Kacper dmuchał do wszystkich wiatraków, zaczepiał wszystkie psy, oglądał wiaderka i łopatki, wsiadał do grających na monety samochodzików oraz przytulał konika z plastiku.Uwielbiam takie momenty, kiedy i my i Kacperek miło spędzamy czas, kiedy nie musimy się śpieszyć, kiedy nie tracimy czasu na domowe obowiązki, kiedy skupiamy się tylko na sobie :D Po cichu liczę, że nasza lipcowa wizyta w Stegnie będzie równie słoneczna jak ta sobotnia i uśmiech z twarzy naszego dziecka nie będzie schodził przez cały ten czas  :)A Wam jak minął ten słoneczny dzień?

Zaplanuj swoją kuchnię

THE MOMENTS OF LIFE

Zaplanuj swoją kuchnię

Budowa domu to nie lada wyzwanie. Pożeracz nie tylko naszego czasu ale również pieniędzy. Każda nasza decyzja, zwłaszcza podejmowana w początkowych fazach budowy ma ogromne znaczenie dla jakości naszego życia. Wybór materiałów i sposobu budowy, rozłożenie kabli elektrycznych, sposób ogrzewania domu.... sporo tego. Na szczęście ten etap budowy mamy już za sobą a to co przed nami, czyli elewacja domu, polbruk, ogrodzenie... są niczym w porównaniu z decyzjami podejmowanymi na samym początku.W dzisiejszym poście chciałabym przedstawić Wam kilka swoich osobistych spostrzeżeń w kwestii rozplanowania kuchni oraz "szczegółów" które skłoniły mnie to takich a nie innych rozwiązań. 1. Położenie zmywarkiMieszkając u teściów poczułam jak ogromne znaczenie ma miejsce zamontowania zmywarki w naszej kuchni. Podczas projektowania podłączeń wody oraz mebli do kuchni od samego początku wiedziałam, gdzie będzie miejsce tego urządzenia, Obiecałam sobie, że nie popełnię błędu, gdzie wyjmowanie naczyń można skojarzyć ze slalomem po całej kuchni. Planując zakup zmywarki zastanów się, gdzie mogłaby być ona zamontowana, tak aby:podczas jej opróżniania szafki z czystymi naczyniami, kubkami/szklankami i sztućcami znajdowały się w zasięgu "wyciągniętej ręki" i abyś nie musiała biegać z naczyniami po całej kuchni. Na początku punkt ten może wydawać się śmieszny jednak jak przychodzi do wykonywania tej czynności niemal każdego dnia człowiek rozumie jak wielkim ułatwieniem jest odpowiednie zaplanowanie naszej przestrzenipodczas opłukiwania naczyń z resztek posiłków nie musiała z mokrym naczyniem przemierzać całej szerokości kuchni. Jeśli masz taką możliwość zaplanuj kuchnię tak, aby zlew znajdował się w pobliżu zmywarkiJak widzicie na zdjęciu planując położenie zmywarki zadbałam o to, aby zlew był w jej pobliżu, a podczas wyjmowania czystych naczyń można było stać w jednym miejscu (przy zlewie) i móc całkowicie ją opróżnić z naczyń.2. Blat roboczyNa to ile wolnego blatu roboczego będziemy mieli w kuchni fundamentalne znaczenie ma to jak wielką kuchnię mamy do dyspozycji :D Przed wybudowaniem domu miałam okazję mieszkać w 3 miejscach i jedną z rzeczy jakich mi brakowało podczas gotowania był blat kuchenny pomiędzy zlewem a kuchenką. Moi celem było wygospodarowanie przestrzeń, która pozwoliła mi na swobodne przygotowywanie potraw oraz jednoczesne mieszanie gotujących się składników na płycie grzewczej.Gdy tylko masz taką możliwość zaplanuj kuchnię tak, aby podczas gotowania mieć wszystko w zasięgu ręki :D3. Zlewozmywak narożny Oj jak bardzo chciałam mieć takie cudo w swoim domu. Marzyłam o ślicznym narożnym zlewozmywaku, który dodatkowo skryje się w miejscu często przez nas nie używanym. Po rozmowie z kuzynką będącą posiadaczką takiego rozwiązania bardzo szybko przekonałam się do tego, aby zamontować zwykły zlewozmywak na prostej części blatu.InternetMinusy narożnego zlewozmywaka:brak możliwości zamontowania szafki z suszarką bezpośrednio nad zlewozmywakiem, a gdy już wykonamy ją na zamówienie jej pojemność jest znacznie mniejsza niż w przypadku szafek standardowychw przypadku szafek standardowych podczas przenoszenia mokrych naczyń ze zlewozmywaka na suszarkę znaczna część wody ląduje na blacie roboczym będący pod szafkąniemal standardem stało się umieszczanie kosza na śmieci pod zlewozmywakiem, a i w tym przypadku znaczna część rogu zostaje niezagospodarowana ze względu na wymaganych kształty wysuwanych szuflad.4. Zlew pod oknemJakiś czas temu zaobserwowałam wielkie boom na montowanie zlewów pod oknem. Również chciałabym mieć taki, jednak gdybym mieszkała w miejscy, gdzie za oknem rozpościerałby się las lub łąka, a ja tą niezbyt lubianą czynność mogłabym sobie umilać pięknymi widokami :D Niestety mieszkam tu, gdzie mieszkam, a stojąc przed kuchennym oknem widzę swoją ulicę i spacerujących ludzi. Jako, że mieszkam w "parterówce" również moi sąsiedzi widzą co ja robię w kuchni :Dźródło:muratordom.plWybierając zlew montowany pod oknem musisz pamiętać, że:nie masz możliwość zamontowania szafki z suszarką bezpośrednio nad zlewemczęsto właściciele takich rozwiązań dokupują suszarki przenośne stawiane na blacie - w tym przypadku musisz liczyć się z tym, że Twoi goście będą oglądali suszące się w Twojej kuchni naczynia, a Ty zmniejszysz sobie przestrzeń użytkowągdy mieszkasz w parterówce jak ja, a za oknem widzisz spacerujących sąsiadów (i na wzajem) dobrym rozwiązaniem mogą być zazdrostki, które chociaż częściowo zakryją Twoją osobę myjącą naczynia5. Gniazdka elektryczne w Twojej kuchniJeżeli oczami wyobraźni widzisz swoją nową kuchnię zaplanuj rozprowadzenie kabli tak, aby gniazdka znajdowały się w miejscach i na wysokościach umożliwiających Ci jak najwygodniejsze użytkowanie sprzętów kuchennych. Przyznam, że z ty punktem miałam największy problem i tak naprawdę jego realizacją zajął się mój mąż. Gdybym ja tego dokonała w naszej kuchni mielibyśmy co najmniej pięć punktów - przecież kobiecie i tak będzie za mało :DNiestety budując dom człowiek musi myślami wybiegać na kilka lat do przodu. Podejmować decyzje, które często są decyzjami nieodwracalnymi i z których konsekwencjami będziemy musieli żyć. Warto zaplanować swoją przestrzeń tak, aby mogła nam służyć na lata i aby okazała się funkcjonalna podczas wykonywania codziennych czynności. A jak jest u Was? Może u którejś z Was zlew pod oknem stał się ulubionym miejscem w kuchnii?

Dziecięcy kącik do czytania

THE MOMENTS OF LIFE

Dziecięcy kącik do czytania

Jestem przyzwyczajona do dużej ilość książek w naszym domu. Sama jestem książkomaniaczką i z każdą kolejną pensją powiększam swój zbiór o nową pozycję. Problem pojawił się wówczas, gdy równocześnie Kacperka biblioteczka zaczęła powiększać się w zastraszającym tempie, a nasze półki przestały mieścić posiadane przez nas poczytajki.Po wstępnej selekcji, odrzuceniu kilku pozycji oraz spakowaniu w kartony książeczek na które Kacperek musi jeszcze kilka lat poczekać, mogliśmy rozpocząć planowanie przestrzeń, która w całości miała być przeznaczona na Kacperkową biblioteczkę. Szybko okazało się, że zbiór wszystkich pozostawionych książeczek musieliśmy podzielić na dwie części - pierwsza z nich znajduje się w salonie, gdzie spędzamy największą ilość czasu, druga natomiast w Kacperka pokoiku. Po ułożeniu książeczek i reakcji naszego dziecka wiemy, że pomysł sprawdził się w 100%. Stojące obok krzesełko dziecięce idealnie podpasowało naszemu synowi, który zaczął coraz więcej czasu spędzać w tym miejscu. Kacperek z wielką radością wspina się na krzesełko, po czym dumnie na nim siada rączką sięgając wybraną przez siebie książeczkę. Ogląda, przekłada kartkę po kartce, pokazuje paluszkiem na zwierzątka, a gdy dana pozycja zaczyna Go nudzić zrzuca na podłogę (nad tym musimy popracować :D ) i sięga po następną.Cudowne, że dziecko cieszy się z najprostszych rozwiązań - małe krzesełko (Kupisz je tutaj - KLIK) i półka z kolorowymi książeczkami to wystarczający powód do uśmiechu na twarzy naszego dziecka :DA jak jest u Was? Czy Wasze dzieci również tak chętnie czytają/oglądają książeczki?

Wakacje inne niż wszystkie

THE MOMENTS OF LIFE

Wakacje inne niż wszystkie

Po raz pierwszy bez leżenia plackiem na plaży, po raz pierwszy z dala od całonocnych imprez i po raz pierwszy nie w dwójkę a w trójkę :D Nasze pierwsze wspólne wakacje już za niespełna dwa miesiące a my dalej nie mamy nic zarezerwowanego. Powodem jest możliwość wzięcia jedynie kilku dni wolnych w mojej pracy i wyskoczenie nad morze na tzw. dłuższe weekend. Wszędzie, gdzie dzwoniłam - a uwierzcie, że telefonów tych było naście - rezerwacje z tak krótkim okresem pobytu mogą być realizowane na początku czerwca.Jednak już teraz widzę jak bardzo zmieniły się moje wymagania, gdy przeszukiwałam strony internetowe z ofertami wynajmu. Wcześniej jak morze to koniecznie Władysławowo lub Jastarnia, czyli miejsca gdzie odpoczywa spora liczba ludzi, gdzie deptaki pełnią życiem do późnych godzin nocnych, a imprezy trwają do godzin porannych. Kochałam ten klimat i właśnie w takich miejscach czułam się najlepiej. Nie przeszkadzała mi długo grająca muzyka dobiegająca z pobliskiej dyskoteki czy śpiewy grillujących "sąsiadów". Przecież wakacje są po to żeby dobrze się bawić :DDziś jest już zupełnie inaczej bo ja jestem inna. Priorytetem  jest dla mnie moje dziecko i Jego potrzeby. Polskie morze zamieniliśmy na Zatokę z powodu krótkiego urlopu - szkoda nam Synka na tak długą podróż na tak krótki czas, gdy nas Zatokę mamy niespełna 3h jazdy. Kacperek jest w takim wieku, że o kąpieli morskiej możemy zapomnieć i kluczowe znaczenie ma plażą, szum morza i efekt uderzających o brzeg fal :-)Tłoczne miasteczka poszły w odstawkę na rzecz mniejszych miejscowości w których do plaży dojdziemy spacerkiem i nie będą one zapełnione "po brzegi" ludźmi. Miejsc w których w porze obiadowej unikniemy długich kolejek, a podczas wieczornych spacerów nie będę musiała kurczowo trzymać ręki dziecka po to, aby nie zgubiło się w tłumie. Zaczęłam zwracać uwagę na otoczenie w którym będziemy nocować - czy do dyspozycji gości jest podwórko, czy jest ono ogrodzone, a i może wyposażone w plac zabaw dla dzieci. Czy posesja nie znajduje się tuż przy bardzo ruchliwej ulicy a na parterze w ty samym budynku nie jest zlokalizowany bar całodobowy. Wcześniej co prawda wszystko wydawało się łatwiejsze jednak teraz czuję ten dreszczyk ekscytacji. Nie mogę doczekać się widoku Kacperka buziulki, gdy ujrzy morze, tej radości z robienia babek z piasku czy zasypywania taty. Sama możliwość spędzania całego dnia na świeżym powietrzu to dla naszego dziecka radość nie do opisania, a dodatkowy widok kolorowych balonów na straganach, bądź pastelowej waty cukrowej przy plaży spotęguje tą radość do maksimum :DA jakie są u Was plany na wakacje? Wypieracie prywatne kwatery, hotele czy wolicie całe mieszkania do wynajęcia nad morzem ?

15 miesięcy

THE MOMENTS OF LIFE

15 miesięcy

Kobieta wraca do pracy, dzień jakby skurczył się do minimum, każdą chwilę spędza z dzieckiem, aby nadrobić to co po części zostało jej zabrane. Wieczorny rytuał - kąpanie, kaszka, bajka i tulenie do snu. Później pranie, prasowanie, ogarnianie mieszkania, a i ugotować coś trzeba na następny dzień. Gdy jakimś cudem udaje się wygospodarować kilka minut dla siebie - książka, kąpiel lub zastanawianie się czy przemalować ściany w sypialni czy może tapety ścienne do sypialni to lepsze rozwiązanie. W całym tym zamieszaniu zapomniałam opisać to co dla mnie najważniejsze - kolejny miesiąc ze swoim dzieckiem.Kacperek skończył 15 miesięcy, ma 7 ząbków i ku mojej uciesz przekroczył prób 10 kg :D Podczas tego miesiąca nasze dziecko zaczęło mówić "po swojemu". Tworzy niby zdania, których ton wypowiadania często przypomina krzyczenie. Nowo powstałe wyrazy zawsze zawierają splot trzech liter "khy", które znajdują się w połowie lub na początku wyrazu. Śmieszny widok, gdy tak malutka istota bierze telefon i zaczyna świadomie "po swojemu" prowadzić rozmowę :D Obowiązkowo pierwsze słowo to? TATA a dalej następuje kombinacja nie do zrozumienia :DKontynuując mowę Kacperka muszę się pochwalić, że od jakiegoś czasu, gdy pytam swoje dziecko "Jak wołasz mama?" słyszę ciche i wypowiadane od niechcenia słowo "mama". Staram się tłumaczyć, że jestem Jego mamą pokazując palcem na swoją osobę i co prawda Kacperek odpowiada z uśmiechem "TAA" jednak następnie patrzy mi w oczy i mówi "TATO". Ehhhh :DKacperek to bardzo energiczne i ruchliwe dziecko, które pomimo, że nie potrafi samodzielnie chodzić do perfekcji opanowało wchodzenie i schodzenie z kanapy/łóżka, wdrapywanie się po schodach, wysuwanie wszystkich krzeseł z jadalni i szuranie nimi po całym salonie.... Potrafi pokazać, gdzie ma ucho, nosek, oko, buzie, brzucho, pydy.. Gdy pytam "jak kocha mamę?" rzuca mi się na szyję i wydaje "yyyyy" jako oznakę, że bardzo mocno :D Rozumie wszystko co do niego mówimy. Nawet, gdy prosimy, aby przyniósł nam jakąś rzecz otrzymujemy właśnie to o co prosiliśmy.Gdy za oknem taka piękna pogoda jak każde dziecko, Kacperek pragnie całe dnie spędzać na świeżym powietrzu. Skłamałabym pisząc, że z łatwością udaje nam się Go przekonać do powrotu do domu nawet o godzinie 19:00, gdy nadchodzi pora kąpania. Twardo stoi przy swoim donośnie mówiąc NIE CE. Wielka radość maluje się na Jego słodkiej buziulce, gdy może pospacerować za rączkę, pozaczepiać pieska sąsiadów, a i zabawa zwykłą metrówką na świeżym  powietrzu "smakuje" lepiej. Widząc tą radość z przebywania na dworze podjęliśmy decyzję, że czas kupić rowery, fotelik i kask dla Kacperka i rozpocząć wspólne wycieczki. Dokładnie wczoraj Kacper rozpoczął swój pierwszy sezon rowerowy :D Nie myliliśmy się takie podróże przypadły Mu do gustu i z miłą chęcią przejechał z nami blisko 10 km :DPatrząc na swoje dziecko nie mogę nadziwić się, że już taki duży kawaler z niego. Szkoda, że ten czas tak szybko leci i nie mogę go spowolnić - chociaż na chwilę, aby móc dłużej nacieszyć się tym co mam.Ściskam serdecznieKarolina

Cesarka na życzenie

THE MOMENTS OF LIFE

Cesarka na życzenie

Dookoła mnie istne szaleństwo - jedni planują potomstwo, inni są już w ciąży lub niedawno zostali rodzicami. Wszędzie gdzie przebywam na tapecie tematy związane z porodem, macierzyństwem, wyprawką oraz strachem przed nieznanym. Skłamałabym pisząc, że męczą mnie rozmowy związane z parentingiem, gdyż bardzo je polubiłam i chętnie w nich uczestniczę.Jedno co zauważyłam to częste powracanie do tematu porodu, bólu, strachu i braki wiary w siebie u kobiet w stanie błogosławionym. Podczas jednej z ostatnich rozmów pojawił się temat opcji cesarki na życzenie. Temat mający tyle samo przeciwników co i zwolenników. Wśród nas są kobiety bardzo wrażliwe, delikatne o niskim progu odporności na ból, są to kobiety niezwykle czułe i kochające swoje dzieci. Mam wrażenie, że te delikatne kobiety zostały wrzucone do jednego worka z kobietami, które zdecydowały się na cesarskie cięcie z wygody, z życia zgodnie z wypełnionym po brzegi grafikiem... Tak łatwo nam szufladkować ludzi i oceniać ich miarą innych osób. Każdy przypadek jest indywidualny i nie sposób przyjąć jednego frontu wobec tych wszystkich kobiet.Moglibyśmy zakładać, że skoro taka kobieta pragnie zostać matką to powinna udźwignąć cały bagaż związany z macierzyństwem, z porodem naturalnym na czele. OK, kobieta ugina się pod nagonką otoczenia i rodzi dziecko w sposób naturalny. Zapewne połowa takich kobiet będzie cierpiała ale jakoś sobie z tym poradzi, jednak wśród ogółu znajdą się również kobiety, które wpadną w depresję poporodową, które nie będą panowały nad swoim ciałem i umysłem, pierwsze chwile z dzieckiem będą im się kojarzyły z wewnętrznym bólem, bądź z powodu zaawansowanej choroby nie będą mogły sprawować samodzielnej opieki nad dzieckiem.Bo czy poród i pierwsze chwile z naszym dzieckiem nie powinny być tymi najcudowniejszymi o których będziemy pamiętać do końca życia. Czy kobieta mająca niski próg odporności na ból, bojąca się tych wielu godzin spędzonych na sali porodowej z niewyobrażalnie bolącymi skurczami nie powinna być matką? Czy taka kobieta powinna być skreślona z listy kobiet zdolnych do posiadania potomstwa? W niektórych przypadkach rozwiązanie ciąży przez cesarskie cięcie może zapewnić dziecku wrażliwą i wolną od paraliżującego lęku matkę, a kobiecie pozwolić na skupieniu się na tym co piękne i co daje jej szczęście - na swoim dziecku. Nie jestem zwolenniczką odpłatnych cesarek wykonywanych z błahego powodu: napięty grafik i chęć urodzenia w ściśle określonym terminie, termin porodu na święta i brak chęci spędzenia ich w szpitalu. Jestem zwolenniczką działania zgodnie z zasadą, że to dziecko sygnalizuje o gotowości przyjścia na ten świat. Jeśli jesteście z mną od początku to wiecie, że gdzieś z tyłu głowy miałam taką myśl, aby rodzić w prywatnej klinice oferującej odpłatną cesarkę. Chciałam mieć to zabezpieczenie, że gdy mój organizm będzie dawał mi jasne sygnały o wyczerpaniu wszystkich pokładów energii, a mój stan psychiczny zostanie mocno zachwiany przez ciąg poprzedzających ten moment wydarzeń będę miała możliwość poproszenia o szybsze rozwiązanie.Tak dużo słyszy się o niedotlenieniach noworodków mających ogromny wpływ na dalszy ich rozwój - bałam się tego i chciałam mieć tą pewność, że chociaż mała część porodu jest w moich rękach, że mój poród nie będzie jedynie splotem niezależnych ode mnie działań matki natury oraz lekarza, który jest tylko człowiekiem i również popełnia błędy. Nosząc w sobie dziecko i rodząc przecież to kobieta najlepiej odszyfrowuje swój organizm oraz zachowania swojego dziecka. To kobieta rodząca jako pierwsza zauważa, że dzieje się coś złego.Sama pragnęłam mieć opcję cesarki na życzenie wtedy, gdy mój organizm będzie się tego domagał. Nie planowałam rozwiązania przez cc bez próby porodu naturalnego. Jednak wraz z kolejnymi miesiącami bycia w ciąży wzrastała we mnie siła/wiara, że uda mi się urodzić siłami natury, że wiem że jestem w stanie tego dokonać. Paraliżujący strach przerodził się w zwykły lęk znany każdej kobiecie. Zrezygnowałam z prywatnej kliniki i rodziłam w szpitalu, gdzie nie miałam możliwości dokonywania takich decyzji. Czy żałuję? Nie. Ale tylko dlatego, że moja psychika i moje myślenie w sposób naturalny przestawiło się właśnie w tym kierunku. Strach przed bólem towarzyszy nam wszystkim - jednak, gdy nie pozwala nam na naturalne funkcjonowanie nie należy tego ignorować.Gdy ktoś mnie pyta co sądzę o cesarce na życzenie odpowiadam, że nie mam nic przeciwko jeśli decyzja ta została skonsultowana z lekarzem i istnieją przesłanki do takiego rodzaju rozwiązania, jednak z przyczyn formalnych nie mogą być one zrealizowane w ramach NFZ-u. O tak poważnej decyzji powinna decydować kobieta na podstawie swojego stanu psychicznego oraz sygnałów dostarczanych przez jej organizm. Nie wierzę w "gorsze" matki, które nie urodziły siłami natury, nie wierzę, że po porodzie naturalnym między dzieckiem a matką jest silniejsza więź, ani w to że po cc kobieta traci szansę na karmienie piersią. Jedynie to jakimi jesteśmy ludźmi i jak bardzo walczymy o nasze relacje i naszą bliskość z dzieckiem mogą być miernikami tego jakimi jesteśmy rodzicami.Często pada pytanie o mój poród. Urodziłam siłami natury co w moim najbliższym otoczeniu jest czymś rzadko spotykanym, a tuż po rozwiązaniu Kacperek został podłączony pod tlen, gdyż akcja porodowa trwała zbyt długo i moje dziecko urodziło się sine - nie życzę żadnej matce widoku swojego dziecka tuż po porodzie z maską na buzi, rurkami w buzi i nosie... Na szczęście wszystko zakończyło się pozytywnie, a ja już po kilku minutach zapomniałam o porodzie i całym bólu mi przy tym towarzyszącym. Nie miałam traumy i nadal jej nie mam. Czy zdecyduję się na poród naturalny będąc w kolejnej ciąży? Na to pytanie odpowiem dopiero, gdy ten moment nastąpi :DA Wy co o tym sądzicie?                             ********************************************Poszukujesz firmy spedycyjnej z szerokim gronem zadowolonych klientów? Zajrzyj do http://www.hussar-gruppa.com/firma/

Uporządkuj otoczenie swojego dziecka

THE MOMENTS OF LIFE

Uporządkuj otoczenie swojego dziecka

Kacperkowe poczytajki

THE MOMENTS OF LIFE

Kacperkowe poczytajki

To już 14 miesięcy

THE MOMENTS OF LIFE

To już 14 miesięcy

Mama wraca do pracy

THE MOMENTS OF LIFE

Mama wraca do pracy

THE MOMENTS OF LIFE

Książeczki z maminej biblioteczki #3 Obietnica Łucji - Dorota Gąsiorowska

Pamiętam jak bliska mi osoba z wielką fascynacją opowiadała o książce "Alibi na szczęście" Anny Ficner-Ogonowskiej przez co zachęciła mnie do sięgnięcia po lekturę z gatunku dotychczas przeze mnie nie czytanego. A po jej przeczytaniu stwierdziłam, że jest to jedna z najlepszych książek jakie miałam w swoich rękach :-)Dziś po cichutku liczę, że moja recenzja tak samo jak mnie w tamtym dniu zachęci Was do sięgnięcia po "Obietnicę Łucji" Doroty Gąsiorowskiej nawet jeśli ten rodzaj literatury nie jest Wam bliski. W moich oczach "Obietnica Łucji" zalicza się do książek z tzw. wyższej półki, która została napisana w niezwykle dojrzały sposób, która poprzez koleje losów głównej bohaterki zmusza czytelnika do głębszych przemyśleń, pokazuje to czego często nie widzimy "gołym okiem".Tytułową bohaterką to kobieta o nieprzeciętnej urodzie, która swoimi delikatnymi rysami twarzy przyciąga wzrok niejednego mężczyzny. To właścicielka przynoszącego znaczne dochody biura podróży, które jednocześnie realizuje marzenia i ogromne zamiłowanie Łucji do poznawania nowych mających historyczne znaczenie miejsc. To kobieta wspólnie z mężem zamieszkująca apartament w jednym w wielkich miast Polski. Mogłoby się wydawać, że Łucja to kobieta sukcesu, prowadząca szczęśliwe i dostatnie życie. Jednak ona z każdym dniem czuje narastającą wewnętrzną pustkę, zaczyna dusić się niczym ptak zamknięty w złotej klatce. Rozwód, odwaga do rozliczenia się z demonami dzieciństwa oraz chęć podjęcia kroku ku lepszemu jutru składnia Łucję do wyprowadzki. Duży Wrocław porzuca dla małego miasteczka w polskich górach  - Różanego Gaju, prowadzenie własnej działalności porzuca na rzecz wcześniej wykonywanego zawodu - nauczycielki historii.Przyjeżdżając do Różanego Gaju Łucja zatrzymuje się w domu pani Matyldy u której znajduje ciepło którego nigdy nie zaznała w swoim rodzinnym domu, zrozumienie i bliskość jakże obce w jej dotychczasowym życiu. W szkole w której Łucja zaczyna nauczać na jednej z lekcji poznaje Anię będącą jej lustrzanym odbiciem z czasów dzieciństwa. Dziewczynkę o smutnych oczach, myślami zawsze błądzącą gdzieś daleko. Dzięki Ani poznaje Ewę (mama Ani) w jej ostatnich dniach życia.Z dnia na dzień Łucja staje się prawnym opiekunem Ani. Dzięki tej małej istocie odradza w sobie uczucie szczerej miłości, oddania się drugiej osobie, bycia potrzebną i najważniejszą osobą w życiu drugiego człowieka. Dzięki Ani Łucja zaczyna żyć na prawdę, cieszyć się każdym dniem, każdą chwilą, organizować swój czas tak, aby jak najwięcej spędzać go z Anią, aby móc realizować największe marzenie podopiecznej - naukę gry na fortepianie.Na jednym z koncertów w pobliskiej miejscowości Łucja poznaje Tomasza, wybitnego muzyka w którym zakochuje się od pierwszych dźwięków wypływających spod jego rąk podczas gry na fortepianie. Jej serce zaczyna bić mocniej. Niestety Tomasz jest w związku z zimną Izabelą i to on okazuje się największą miłością Ewy i biologicznym ojcem Ani, którego obiecała Ewie odnaleźć ... Jak potoczą się losy bohaterki? Koniecznie zajrzyjcie."Obietnica Łucji" to książka o zmianach zachodzących w kobiecie znajdującej w sobie odwagę i życiową dojrzałość, to książka ukazująca pasję, która łączy i prowadzi dwoje ludzi w jednym kierunku, to książka o wielkiej miłości, która najpierw buduje solidne fundamenty a dopiero później pnie się ku górze i zachwyca swą czystością.Autorka zadbała od delikatność tekstu w którym nie ma miejscu na pośpiech i niedomówienia. Swoją lekkością pióra Dorota Gąsiorowska ukazuje świat w którym nie ma miejsca na przypadki, w którym los stwarza nam wiele sytuacji na szczęśliwe życie, a wszystko zależy od tego czy je zauważymy i jakie w danym momencie podejmiemy decyzje.Dojrzałość tekstu czytelnik zauważa już na samym początku i ciągnie się on do ostatnich stron wspomnianej książki. Ponadto autorka pomiędzy smutne wydarzenia wplata barwne postacie, które poprzez swoją odmienność stają się kimś wyjątkowym kto swoimi początkowo dla nas niezrozumiałymi słowami potrafi wskazać odpowiedni kierunek.Gdyby tylko ktoś podjąłby się ekranizacji tej niesamowitej historii byłabym jedną z pierwszych osób rezerwujących bilety. W mojej ocenie książka "Obietnica Łucji" zasługuje na 10/10 punktów."Obietnica Łucji"Oprawa miękkaLiczba stron: 400Wydawnictwo Znak

THE MOMENTS OF LIFE

Książeczki z maminej biblioteczki #3 "Obietnica Łucji" Dorota Gąsiorowska

Pamiętam jak moja teściowa z wielką fascynacją opowiadała o książce "Alibi na szczęście" Anny Ficner-Ogonowskiej przez co zachęciła mnie do sięgnięcia po lekturę z gatunku dotychczas przeze mnie nie czytanego. A po jej przeczytaniu stwierdziłam, że jest to jedna z najlepszych książek jakie miałam w swoich rękach :-)Dziś po cichutku liczę, że moja recenzja tak samo jak mnie w tamtym dniu zachęci Was do sięgnięcia po "Obietnicę Łucji" Doroty Gąsiorowskiej nawet jeśli ten rodzaj literatury nie jest Wam bliski. W moich oczach "Obietnica Łucji" zalicza się do książek z tzw. wyższej półki, która została napisana w niezwykle dojrzały sposób, która poprzez koleje losów głównej bohaterki zmusza czytelnika do głębszych przemyśleń, pokazuje to czego często nie widzimy "gołym okiem".Tytułową bohaterką to kobieta o nieprzeciętnej urodzie, która swoimi delikatnymi rysami twarzy przyciąga wzrok niejednego mężczyzny. To właścicielka przynoszącego znaczne dochody biura podróży, które jednocześnie realizuje marzenia i ogromne zamiłowanie Łucji do poznawania nowych mających historyczne znaczenie miejsc. To kobieta wspólnie z mężem zamieszkująca apartament w jednym w wielkich miast Polski. Mogłoby się wydawać, że Łucja to kobieta sukcesu, prowadząca szczęśliwe i dostatnie życie. Jednak ona z każdym dniem czuje narastającą wewnętrzną pustkę, zaczyna dusić się niczym ptak zamknięty w złotej klatce. Rozwód, odwaga do rozliczenia się z demonami dzieciństwa oraz chęć podjęcia kroku ku lepszemu jutru składnia Łucję do wyprowadzki. Duży Wrocław porzuca dla małego miasteczka w polskich górach  - Różanego Gaju, prowadzenie własnej działalności porzuca na rzecz wcześniej wykonywanego zawodu - nauczycielki historii.Przyjeżdżając do Różanego Gaju Łucja zatrzymuje się w domu pani Matyldy u której znajduje ciepło którego nigdy nie zaznała w swoim rodzinnym domu, zrozumienie i bliskość jakże obce w jej dotychczasowym życiu. W szkole w której Łucja zaczyna nauczać na jednej z lekcji poznaje Anię będącą jej lustrzanym odbiciem z czasów dzieciństwa. Dziewczynkę o smutnych oczach, myślami zawsze błądzącą gdzieś daleko. Dzięki Ani poznaje Ewę (mama Ani) w jej ostatnich dniach życia.Z dnia na dzień Łucja staje się prawnym opiekunem Ani. Dzięki tej małej istocie odradza w sobie uczucie szczerej miłości, oddania się drugiej osobie, bycia potrzebną i najważniejszą osobą w życiu drugiego człowieka. Dzięki Ani Łucja zaczyna żyć na prawdę, cieszyć się każdym dniem, każdą chwilą, organizować swój czas tak, aby jak najwięcej spędzać go z Anią, aby móc realizować największe marzenie podopiecznej - naukę gry na fortepianie.Na jednym z koncertów w pobliskiej miejscowości Łucja poznaje Tomasza, wybitnego muzyka w którym zakochuje się od pierwszych dźwięków wypływających spod jego rąk podczas gry na fortepianie. Jej serce zaczyna bić mocniej. Niestety Tomasz jest w związku z zimną Izabelą i to on okazuje się największą miłością Ewy i bilogicznym ojcem Ani, którego obiecała Ewie odnaleść ... Jak potoczą sie losy bohaterki? Koniecznie zajrzyjcie."Obietnica Łucji" to książka o zmianch zachądzących w kobiecie znajdującej w sobie odwagę i życiową dojrzałość, to książka ukazująca pasję, która łączy i prowadzi dwoje ludzi w jednym kierunku, to książka o wielkiej miłości, która najpierw buduje solidne fundamenty a dopiero później pnie się ku górze i zachwyca swą czystością.Autorka zadbała od delikatność tekstu w którym nie ma miejscu na pośpiech i niedomówienia. Swoją lekkością pióra Dorota Gąsiorowska ukazuje świat w którym nie ma miejsca na przypadki, w którym los stwarza nam wiele sytuacji na szczęśliwe życie, a wszystko zależy od tego czy je zauważymy i jakie w danym momencie podejmiemy decyzje.Dojrzałość tekstu czytelnik zauważa już na samym początku i ciągnie się on do ostatnich stron wspomianej książki. Ponadto autorka pomiędzy smutne wydarzenia wplata barwne postacie, które poprzez swoją odmienność stają się kimś wyjątkowym kto swoimi początkowo dla nas niezrozumiałymi słowami potrafi wskazać odpowiedni kierunek.Gdyby tylko ktoś podjąłby się ekranizacji tej niesamowitej historii byłabym jedną z pierwszych osób rezerwujących bilety. W mojej ocenie książka "Obetnica Łucji" zasługuje na 10/10 punktów.  "Obietnica Łucji" Oprawa miękkaLiczba stron: 400  Wydawnicto Znak

Gdy nas nie ma

THE MOMENTS OF LIFE

Gdy nas nie ma

Wiosenne dodatki do domu na każdą kieszeń

THE MOMENTS OF LIFE

Wiosenne dodatki do domu na każdą kieszeń

Od pewnego czasu w powietrzu czuć wiosnę - słońce coraz częściej wychodzi zza chmur, temperatury oscylujące w granicach +10 stopni C i to co kocham najbardziej - sklepy przepełnione kolorowymi wystawami. W takim okresie zawsze mam ochotę na jakieś zmiany, małe szaleństwo które pozwoli mi zapomnieć o tych wszystkich mroźnych dniach, które na szczęście za nami. Oglądam gazetki i poluję na coś nowego, na mały dodatek potrafiący ożywić każde wnętrze.Śmiało można powiedzieć, że wykończenie wnętrza naszego domu dobiega ku końcowi. Jako, że jestem kobietą już szukam kolejnych dodatków, które tym razem przyczynią się stworzenia atmosfery na tarasie. Kolorowe dodatki zdecydowanie umilą nam czas spędzany na świeżym powietrzu.Dlatego w czwartek ruszam na podbój wszystkim znanego marketuw którym to do zdobycia będą cudowne kolorowe dodatki do domu. Zdecydowanie oferowane klientom inspiracje są na tyle atrakcyjne, że każdy znajdzie coś dla siebie. A poniżej produkty, które mi przypadły do gustu :D1) Dekoracje na stół i krzesła- KLIKPierwsza myśl, która nasunęła mi się po zobaczeniu tych dekoracji - Oh gdyby Hubisiowa mama zobaczyła ten obrus tuż przed drugimi urodzinami Hubisia :-) Jeśli i Wy planujecie dekoracje z tym samym motywem przewodnim wystarczy czwartkowa podróż do wszech dostępnego marketu  :-) Moim zdaniem takie kolorowe dodatki również idealnie sprawdzą się podczas rodzinnego pikniku na świeżym powietrzu lub obiedzie w ogrodzie :D Tu mnie znajdziesz KLIK2) Kolorowe poszewki w cenie 12,99 zł - KLIK  Muszę przyznać, że niebieskie poszewki z jaskrawozieloną obwódką są cudowne. Właśnie ta zieleń nadaje im życia i tworzy niesamowity efekt.  Myślę, że z tej kolorystyki również zadowolony byłby Kacperek :-)Tu mnie znajdziesz KLIK 3) Kolorowe fotele dmuchane KLIK Niebieski musi być mój. Jeżeli tylko jakość wykonania będzie na odpowiednim poziomie a kolor przedstawiony w gazetce zostanie zachowany w rzeczywistości - Biorę :DTu mnie znajdziesz KLIKPełną ofertę sklepu znajdziecie TUTAJ natomiast jeśli szukacie jednego miejsca zawierającego wszystkie aktualne wiosenne inspiracje wejdźcie TUTAJPozdrawiam serdecznieKarolina

Książeczki z maminej biblioteczki #2

THE MOMENTS OF LIFE

Książeczki z maminej biblioteczki #2

THE MOMENTS OF LIFE

Jak zachęcić dziecko do jedzenia

Jakiś czas temu oglądając "Dzień Dobry TVN" natrafiłam na ciekawą rozmowę dotyczącą karmienia dzieci. Dzięki temu fragmentowi programu w swojej głowie zbudowałam 5 złotych zasad dających rodzicom przewagę na pociechami-niejadkami :-)         Jestem wzrokowcem i dlatego punkt na temat estetyki posiłków jako pierwszy trafia na tapetę :-) Mój przykład bardzo dobrze prezentuje jego istotę - osobiście pomimo, że nie lubię brokuł widząc je w kolorowej sałatce, bądź kolorowej zapiekance zajadam się nimi prosząc o dokładkę :) Małe dziecko często energicznie reaguje na kolorowe posiłki, które dodatkowo zostały podane w sposób estetyczny, a tym samym zachęcający do jedzenia.            Idealnym dodatkiem może okazać się kolorowy zestaw talerzy i sztućców przystosowanych do wieku dziecka. Na rynku dostępnych jest wiele modeli, które dzięki swojej kolorystyce przykuwają uwagę dziecka. W naszym domu od niedawna króluje zestaw firmy Canpol babies. Jest to nasz pierwszy zestaw do samodzielnego spożywania posiłków przez Kacperka i bardzo cieszę się, że przypadł on Kacperkowi do gustu. Wspólnie pokazujemy, gdzie misiu ma oko, nos i ucho, a następnie zalewamy misia zupką i z każdą łyżeczką przypatrujemy się czy misiu narysowany na spodzie miseczki jest już widoczny. Gdy jeszcze nie, Kacperek pokazuje, że nie ma, gdy już jest - pokazuje paluszkiem mówiąc „TO” :-) Ostatnia wizyta u Kacperkowej babci pokazała, że owe talerzyki muszą wszędzie jeździć z nami. Kacperkowa babcia w swoich szafkach pochowane ma jedynie jednokolorowe zestawy do posiłków, a one nie robią już wrażenia na moim dziecku :-)  Bo nie ma nic milszego dla dziecka niż kolorowe, ładnie podane danie na talerzyku ozdobionym jego ulubionymi zwierzątkami.      To co dla nas wydaje się monotonią dnia codziennego dla dziecka jest podstawą bezpieczeństwa. Powtarzalność chroni dziecko przed niepewnością oraz niepotrzebnym stresem. Regularność w porach jedzenia powoduje, że organizm dziecka w sposób naturalny domaga się posiłku, a tym samym skutkuje zwiększonym apetytem oraz zmniejsza chęć podjadania pomiędzy posiłkami. Warto uwzględniając pory snu zbudować harmonogram żywienia naszego dziecka tak, aby zawierał on 5 stałych posiłków dostarczających jak najwięcej cennych składników, a przerwy między ich konsumpcją nie przekraczały 3h.          Dzieci tak samo jak dorośli podczas posiłków wyostrzają zmysł smaku, wzroku i węchu. Do nas rodziców należy zadbanie o to, aby na ich talerzach znajdowały się różnorodne potrawy kojące każde z nich. Młody organizm dziecka charakteryzuje się intensywną chęcią poznawania nowych smaków, próbowania nowych potraw, a tym samym kształtowania swoich gustów. Za pomocą szerokiej gamy warzyw, kasz, rodzai mięsa... możemy stworzyć potrawę, która nie dość, że będzie wartościowym posiłkiem to dodatkowo ciekawa kompozycja smaków przekona do siebie nawet najbardziej "wybredne" dziecko. Należy unikać gotowania dużej ilości jednego dania a następnie serwowania go przez kilka dni z rzędu swojemu dziecku. Starajmy się, aby jadłospis naszej pociechy był zróżnicowany i urozmaicany o nowe kompozycje smaków.         Szykując posiłki dla dziecka należy zadbać o ich jakość tak, aby dostarczyć mu jak najwięcej niezbędnych witamin, aby dieta obfitowała zarówno w mięso jak i ryby, aby na talerzy każdego dnia pojawiały się warzywa oraz drogocenne kasze. Aby skład podawanych posiłków był dostosowany do pory ich konsumpcji (kaszka na śniadanie, a mięsko i warzywa na obiad – nie odwrotnie) a sposób ich przyrządzania pozwalał na zachowanie jak największej ilości wartościowych minerałów i witamin (najlepszym sposobem jest gotowanie na parze, natomiast należy unikać smażenia).    Zdecydowanie punkt pt. "Wszyscy jemy to samo" jest fundamentem kształtowania zdrowych nawyków u dziecka. Jak bardzo byśmy się starali, jak bardzo zachęcali dziecko do spożywania warzyw i innych cennych potraw, gdy nasza pociecha widzi nas-rodziców jedzących zupełnie odmienne danie niż to podane mu na talerzu będzie się domagało jedzenia tego samego co znajduje się na naszym talerzu. Jeżeli zależy nam na zdrowiu naszego dziecka posiłki powinniśmy spożywać razem i to do nas należy dostosowanie menu całej rodziny do potrzeb najmłodszego jego członka. Niech dziecko jada posiłki z rodzicami, a na jego talerzy znajdują się te same składniki - inaczej przyprawione jednak tak samo wyglądające.Im Kacperek będzie starszy tym liczba złotych zasad za pewne będzie wzrastała :-) Już niedługo dodam do nich ograniczanie przekąsek oraz  słodyczy :DA jakie Wy macie sposoby na przekonanie dziecka do spożywania posiłków?PozdrawiamKarolina

Pochwal i zabroń - czyli Kacperkowe wychowanie

THE MOMENTS OF LIFE

Pochwal i zabroń - czyli Kacperkowe wychowanie

Przykładowy jadłospis dla rocznego dziecka

THE MOMENTS OF LIFE

Przykładowy jadłospis dla rocznego dziecka

Drugie życie ochraniacza do łóżeczka

THE MOMENTS OF LIFE

Drugie życie ochraniacza do łóżeczka

Kiedy przestać karmić piersią

THE MOMENTS OF LIFE

Kiedy przestać karmić piersią

Mały telewidz

THE MOMENTS OF LIFE

Mały telewidz

THE MOMENTS OF LIFE

Ciekawe strony internetowe z bajkami, książkami i filmami

Jest wiele takich stron internetowych, które poznałam dzięki blogowaniu. Których za pewne nie odkryłabym, gdyby nie to miejsce - blog "the moments of life". Które co jakiś czas odwiedzam i zawsze znajduję tam coś dla siebie. Są to miejsca z darmowymi książkami, ebookami dla dzieci, e-książkami dla dorosłych czytelników oraz z filmowymi nowościami. Darmowe książki dla dzieci w wersji elektronicznejJeśli poszukujesz nowej książeczki dla swojego dziecka i z jakiegoś powodu nie chcesz, aby była to wersja papierowa koniecznie zajrzyj na stronę iczytam.pl. Znajdziesz tam gotowe do bezpłatnego pobrania, słuchania i czytania książki w formie elektronicznej. Jedyne co jest Ci potrzebne to komputer, czytnik, smartfon lub odtwarzacz mp3. Strona ta powstał dzięki Fundacji Festina Lente, która za cel główny stawia sobie popularyzację czytelnictwa wśród dzieci. W ich ofercie znajdziecie audiobooki, ebooki i multibooki z animowanymi ilustracjami i muzyką. Dla zainteresowanych istnieje również możliwość zakupu wersji papierowej danej pozycji za pośrednictwem e-sklepu, bądź w warszawskiej księgarni.W zakładce "biblioteka on-line" znajdują się wszystkie książeczki, które w kilka sekund możecie ściągnąć na swoje urządzenie. Pozycje te zostały pogrupowane według kategorii wiekowych: 2-5 lat, 6-9 lat, dzieci od 9 lat co dodatkowo ułatwia wyszukiwanie. Spośród innych znanych mi portali internetowych "Portal najmłodszych czytelników" wyróżnia oferta dodatkowa - niektóre powszechnie znane nam bajki udostępniane są również w języku angielskim :-) Celem tego działania jest zachęcenie młodego czytelnika do nauki języka obcego, oraz jest to idealne rozwiązanie dla obcojęzycznych rodzin przebywających na terenie Polski.Zajrzyjcie na stronkę http://iczytam.pl/ a sami zobaczycie jak wiele cudownych inicjatyw podjęła Fundacja Festina Lente.bezpłatne e-książki dla dorosłych czytelnikówNatomiast jeżeli szukasz czegoś dla siebie to zapraszam na stronkę www.chmuraczytania.pl. "Chmura czytania" to kolejny portal internetowy powstały dzięki Fundacji Festina Lente, który umożliwia bezpłatne pobranie książek spośród zbioru dostępnych na stronce. Katalog oferowanych pozycji został podzielony na kilka działów:  proza, poezja, poradniki, oryginalne wersje językowe, eseistyka. Ja osobiście nie odnajduję się w tych gatunkach literackich, jednak może ktoś z Was lubuje się w tego typu książkach. Portal "Chmura czytania" oczarował moją dobrą koleżankę, która jest polonistką z wykształcenia i traktuje zamieszczone tam książki jako perełki dobytku literackiego. Zajrzyjcie i przekonajcie się sami :-) Telewizja on-line bez limitówMieszkając w Olsztynie korzystaliśmy z usług jednego z operatorów telewizji cyfrowej. Obecnie w naszym nowym miejscu zamieszkania do dyspozycji mamy jedynie telewizję naziemną, która oferuje kilkanaście podstawowych i mało atrakcyjnych kanałów telewizyjnych. Na chwilę obecną nie planujemy na tym polu zmian bo odkąd Kacperek jest z nami nie mamy zbyt wiele czasu na oglądanie telewizji. Na szczęście ktoś mądry stworzył serwisy ze streamingiem filmów do której można zajrzeć wtedy, gdy wygospodarowało się chwilę dla siebie. Za pośrednictwem stronki http://goldvod.tv/  w dowolnym momencie można nadrobić zaległości w ulubionych serialach, bądź w długie zimowe wieczory obejrzeć dobry film. Ponadto Goldvod umożliwia oglądanie wybranych kanałów na żywo, co spawdza się w przypadku tak ubogiego pakietu kanałów jaki akurat my mamy do dyspozycji. Mam wrażenie, że serwisy zajmujące się streamingiem online powoli wypierają telewizję cyfrową. Głównym powodem jest fakt, że tam płacimy tylko za to z czego skorzystaliśmy, czyli za to co obejrzeliśmy. Nie musimy wykupywać całego pakietu za kolosalne kwoty tylko dlatego, aby móc oglądać wybrany przez siebie kanał telewizyjny. Nie musimy z zegarkiem w ręku wyczekiwać przed telewizorem na nasz ulubiony film - tam obejrzysz go wtedy, gdy będziesz miała na to czas. Będąc mamą doceniam takie rozwiązania - do których nie muszę się dostosowywać, a to właśnie one dostosowują się do mnie i moich potrzeb.Goldvod wyszło na przeciw rodzicom i specjalnie z myślą o najmłodszych powstała zakładka "Junior", a w niej filmy i seriale dla dzieci :-) Chciałoby się napisać dla każdego coś odpowiedniego :-)A Wy znacie takie stronki, które pozwalają na ściągnięcie e-booków lub obejrzenie seriali? PozdrawiamKarolina