THE MOMENTS OF LIFE
Mieć jedynaka (?)
Do którego momentu z przeszłości nie wracam pamięcią zawsze moje wyobrażenie o rodzinie było oparte na modelu 2+2. Szczytem marzeń była „parka”, gdzie pierwszy urodzi się syn opiekujący się siostrą, gdy ta wejdzie w okres buntu, który sama przechodziłam i w którym pieczę nad moją osobą sprawował mój brat mający ten okres dawno za sobą. To chyba normalne, że nasza wizja przyszłości oparta jest na fundamentach wyniesionych z domu. Nigdy nie byłam jedynaczką bo pierwszy urodził się mój brat. Różnica wieku jest na tyle mała, że nawet przez chwile nie było mi dane poczuć jak to jest być jedynaczką :D Gdy zaszłam w ciążę i zaczęła się nasza gehenna związana z licznymi podejrzeniami chorób u Kacperka, wtedy jedyne o czym marzyłam to mieć jedno, jedyne dziecko, nie ważne jakiej płci, grunt aby było zdrowe. Każdego dnia prosiłam, aby wszystkie te podejrzenia okazały się jedną wielką pomyłką. Miałam to szczęście, że wygrałam i w domu mam radosne, pełne życia dziecko, które jest dla mnie niczym powietrze. Po porodzie obiecałam sobie, że na jednym dziecku się skończy, że produkcja zakończona :D Wszystkiemu winne moje serce, które w całości zostało zawładnięte przez syna. To Kacper jest dla mnie numerem jeden, to Kacper daje mi to co w życiu najważniejsze i to dla niego każdego dnia staram się być jak najlepszą mamą. Jestem uzależniona od Jego osoby, uśmiechu, przytulanek, całusów, nawet od tych wszystkich psotów i dni w których ręce opadają z bezsilności.Nie wiem czy można pokochać tak samo mocno drugie dziecko, czy drugie dziecko może być tak samo idealne i tak samo wyjątkowe jak pierwsze?! Liczę, że matczyne serce ma zdolność rozmnażania pokładów miłości i nigdy nie zamienia mnożenia na dzielenie :D Każdego dnia widzę jak Kacper potrzebuje mojej osoby, mojej uwagi i mojej bliskości. Każdą chwilę poświęcam własnemu dziecku po to, aby czuło, że ma kochające osoby obok siebie, że to my jesteśmy dla niego, a nie on dla nas. Moje obecne obawy skierowane są ku odczuciu odtrącenia przez starsze z dzieci. Nie mam tu na myśli typowego odtrącenia ale tej świadomości, że w domu jest ktoś młodszy kto potrzebuje więcej uwagi, że mama nie jest już tylko dla niego i że to on jest teraz starszym bratem – w oczach niektórych osób dużym dzieckiem, któremu niektórych rzeczy nie wypada robić. A przecież on ma dopiero 1,5 roczku.Serce mi się kraja, gdy myślę o tym, że mogłabym nie mieć tyle czasu ile potrzebuje moje dziecko, że mogłabym odsunąć na bok, na pewien czas Jego aktualne potrzeby. Dzieci są różne i nikt mi nie zagwarantuje, że drugie dziecko będzie typem aniołka. Nikt też nie określi ile czasu będę poświęcała młodszemu dziecku, a Kacper - typ „wrażliwca” – każdą sekundę będzie odczuwał boleśnie.Kolejną kwestią są finanse. Technika idzie na przód, studia kosztują krocie, zajęcia dodatkowe również znacznie uszczuplają domowy budżet. Nigdy nie chciała, aby moje dziecko było o krok przed rówieśnikami, tak samo nigdy nie będę chciała, aby było krok za nimi. Chciałabym, aby Kacper szedł na równi z innymi dziećmi, aby nie czuł się od nich ani lepszy, ani gorszy. Chciałabym, aby znał wartość pieniądza i potrafił zarobić na swoje potrzeby, jednak również chciałabym dać mu możliwość doświadczania nowych rzeczy, tak aby zasiać ziarenko pasji, która później będzie jego kierunkiem w życiu i uchroni go od wybryków wieku dojrzewania. Wszystko to kosztuje, ceny z roku na rok rosną, a nasze pensje ….eh.Instynkt macierzyński każdego dnia przybiera na sile. W mojej głowie piętrzą się myśli jak cudownie byłoby po raz drugi zostać mamą. Jednak wszyscy znamy polskie realia. Nie sztuką jest urodzić... Mogłabym tak mnożyć przykłady tego co chciałabym podarować Kacperkowi i tego co przemawia za urodzeniem tylko jednego dziecka. Tylko, że po mojej głowie krążą myśli, które burzą całą tą piramidę obaw. Zastanawiam się czy to nadal dojrzałość podejścia do tematu czy już egoizm. Bo...Co będzie jeśli nas zabraknie? Życie ma na nas plan, my go nie znamy i nie wiemy jaka czeka nas przyszłość. Spokojnie, jeszcze nie wybieram się nad morze w celu przyzwyczajenia do piachu, jednak to co widzę w wiadomościach, bądź obserwuję każdego dnia na trasie jaką pokonuję do pracy samo nasuwa wnioski. A co jeśli kiedyś nas zabraknie, a Kacper zostanie sam? Bez rodzeństwa, które będzie go wspierało w ciężkich momentach, które będzie zasiadało z nim przy wigilijnym stole i radośnie spędzało każde święta, które po prostu przy nim będzie?. Sama mam brata i choć nasze relacje ewaluowały na przestrzeni lat to wiem, że mam przy sobie taką osobę na którą mogę liczyć, z którą mogę się pokłócić by na drugi dzień znów bez uprzedzeń porozmawiać przez telefon. To do brata mogę zadzwonić o północy, aby opowiedzieć mu co spotkało mnie danego dnia, pojechać do Jego domu, aby zwyczajnie usiąść z filiżanką herbaty i powspominać stare czasy. Czy nasze całkowite oddanie oraz wsparcie finansowe może równać się z miłością i poczuciem posiadania bliskiej osoby w postaci rodzeństwa?Kolejną kwestią jest wewnętrzne przeświadczenie, że sama mając brata i widząc jak wiele dla mnie znaczy Jego osoba zachowałabym się egoistycznie odbierając swojemu dziecku możliwość doświadczenia tych wszystkich uczuć. Przecież rodzice nie mogą być całym światem dziecka, nie mogę z powodu swoje miłości zawładnąć Jego całej osoby dla siebie. Bo skoro kocham to daję wolność i staram się otaczać Go kochającymi osobami w życiu codziennym. Jestem zwolenniczką świadomego macierzyństwa, oraz rozkładania na czynniki pierwsze każdej poważnej decyzji, którą muszę podjąć tak, aby nie była ona pochopna i nieodpowiedzialna. A może za dużo myślę? Bo przecież rodzic potrafi kochać tak samo mocno oboje dzieci. a fundamentem powinno być to co każdego dnia wzrasta w mojej głowie - instynkt macierzyński i potrzeba zostania mamą po raz drugi? A jak było u Was?