colorsofchildhood
Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta…
W głośnikach rozbrzmiewa już znana wszystkim piosenka Mariah Carey „All I want for Christmas”, reklama coca-coli z Mikołajem na czele już ogłasza, że coraz bliżej Święta. Witryny sklepowe obstawione są sztucznymi choinkami oblepionymi milionem różnobarwnych lampek. Ludzie wpadli w zakupowy szał. Reklamy ukazują coraz to nowsze zabawki dla dzieci. Ruszyła kolejna już edycja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. A Polsat już zdążył wyemitować po raz enty „Kevina”. Świat szaleje, ludzie kupują ozdoby świąteczne, poszukują oryginalnych prezentów. W tym wszystkim wciąż zastanawiam się, gdzie jestem Ja?
Nie ubrałam jeszcze choinki, nie kupiłam prezentów. Natomiast zastanawiam się nad istotą Świąt. Coraz częściej wydaje mi się, że Święta to czas wyłącznie kupowania prezentów i przystrajania domu. A co z emocjami? Atmosferą?
Gdzie w tym wszystkim podziała się tradycja i cel?
Czy każdy z Nas pamięta o dodatkowym miejscu przy stole? Czy pamiętają o sianku pod obrusem?
Mnie Święta zawsze kojarzyły się z cudownymi pierogami mojej Babci, ze wspaniałą rodzinną atmosferą, z domem pełnym ludzi. W naszej Rodzinie praktykuje się czytanie Pisma Świętego, wspólną modlitwę i dzielenie się opłatkiem. Dziadkowie dokładają wszelkich starań, by chociaż tego dnia przy stole znaleźli się wszyscy bez wyjątków. Oczywiście nie brakuje Mikołaja, który cieszy za równo dzieci, jak i dorosłych. Uwielbiamy śpiewać głośno kolędy, swego czasu na akordeonie akompaniował nam Tato. Co roku bardzo cieszyłam się ze zbliżających Świąt. Czekałam aż wybije godzina 16, aż wsiądziemy w samochód i ruszymy do dziadków.
Teraz mam swoją córkę i zastanawiam się, co chciałabym jej przekazać. Czego nauczyć jej od najmłodszych lat. Chciałabym, żeby Święta nie kojarzyły jej się tylko z prezentami ale także tym, o czym pisałam wcześniej. Chciałabym żeby cieszyła się ze wspólnego ubierania choinki, która swoim cudownym zapachem nada wnętrzu magii, żeby cieszył ją ten rozgardiasz w kuchni i wielki czas gotowania, zapach piernika, goździków.
Żeby wyczekiwała w napięciu pierwszej gwiazdki, jak ja przed paroma laty. Pragnę, aby cieszyła się na spotkanie z Rodziną. Na wielką wyprawę nocną na „Pasterkę”, żeby lubiła w Niej uczestniczyć.
Ja dziś na wiele spraw patrzę inaczej. Inaczej też przygotowuje się do Świąt. Podchodzę do nich bardzo emocjonalnie.
Chciałabym, choć na chwilę zapomnieć o trapiących Mnie sprawach, chciałabym na te 3 wspólne dni wyzbyć się złych emocji. Chciałabym aby wypadły idealnie, choć w głębi duszy czuję, że to niemożliwe. To pierwsze święta, których nie spędzę na dwóch wigiliach u dziadków. Być może stąd tyle we mnie obaw? Nie wiem. Wciąż szukam w sobie odpowiedzi na co najmniej milion pytań.
Jednakże dołożę wszelkich starań, by pierwsze święta mojej córki były najwspanialsze na świecie.
Zostało mi jeszcze trochę czasu, pokładam nadzieję, że odnajdę w sobie odpowiedzi na nurtujące Mnie pytania. A zbliżające się święta przeżyję błogo i spokojnie.
Zastanawiam się, jak jest u Was? Co dla Was jest priorytetem, jak Wy przygotowujecie się do Świąt?
A na koniec ode Mnie dla Was wszystkich kawałek mojej ulubionej „pastorałki” na ten refleksyjny czas:
„Jest taki dzień, tylko jeden raz do roku
Dzień, zwykły dzień który liczy się od zmroku
Jest taki dzień, gdy jesteśmy wszyscy razem
Dzień, piękny dzień, dziś nam rok go składa w darze”