KANTOREK KATJUSZKI

Mój rok 2016

Dzień dobry! Dzień dobry w 2017! Trudno uwierzyć prawda? A jednak. Znowu mamy styczeń, znowu robimy sobie postanowienia, znowu planujemy, marzymy. Zawieszamy nowy kalendarz na ścianie i nowy kalendarz wkładamy do torebki. Chyba naturalne jest to, że to czas podsumowań. Dla mnie był to naprawdę dobry rok, chociaż zaczął się zupełnie nie tak jak planowałam.  Przywitanie roku 2016 planowałam wśród Przyjaciół. Dzieci w brzuchu, tańczące dziewczynki, rozmowy o wszystkim i o niczym, pyszne jedzenie, Picollo o smaku truskawkowym. Tak miało być. Dopadły nas choroby. Zatrzymały w domu. Zamiast sukienki założyłam szlafrok. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to zapowiedź naprawdę dobrego roku. W STYCZNIU spadł śnieg! Maja, niemalże trzyletnia dziewczynka pierwszy raz mogła się nim naprawdę nacieszyć. Były sanki, lepienie bałwana, lizanie śniegu i łapanie jego płatków na język. Za parę dni, było szaleństwo na parkiecie, kolejna karnawałowa impreza Mai i mój pierwszy samodzielnie uszyty strój. Wpis o tym jak uszyłam pelerynkę dla mojego czerwonego kapturka cały czas budzi Wasze zainteresowanie, a ja również dla Was uszyłam parę pelerynek. LUTY, to dla nas, mnie i Poślubionego wyjątkowy miesiąc. Nie chodzi o Walentynki, chodzi o nasze zaręczyny. Kolejna rocznica i kolejne świętowanie. To też miesiąc, kiedy zaczęłam kompletować wyprawkę dla naszego Maksa i częściej myśleć o odpoczynku. W MARCU spełniło się moje marzenia. Nareszcie mam swoją szafę! Tylko moją! Nie muszę jej dzielić z nikim, a wszystkie moje ubrania mogą wisieć na wieszakach. To też początek mojej mini rewolucji w ubraniach. Od tamtej pory mam tylko to co ubieram. Garderoba zmniejszyła się o 50%, a ja nie mam problemu co na siebie ubrać. To jest magia! Nasze ostatnie wakacje w trójkę, marcowe, pamiętasz? Nigdy nie widziałam morza w takich okolicznościach. Było cudownie! Nasza ulubiona Jastarnia. W marcu zaczęliśmy się też przygotowywać do świąt. Przygotowałam wielkanocny wianek. Do tej pory jestem dumna z efektu! No i sama Wielkanoc! Jak zwykle było cudownie. W tym roku mieliśmy też 4 rocznicę ślubu. Ja wciąż mam wrażenie, jakby to było wczoraj! Jakbyśmy wczoraj byli w Palmiarni w Gliwicach na jednej z pierwszych randek! W kwietniu odwiedziliśmy po raz kolejny to miejsce. Z Mają i z Maksem w brzuszku. Takie podróże zawsze są dla mnie sentymentalne! W KWIETNIU zaczęło wszystko tak pięknie kwitnąć, a ja miałam czas tym wszystkim się nacieszyć. Były pierwsze gofry i pierwsza chińszczyzna w moim wykonaniu. Po raz pierwszy też mieliśmy profesjonalną sesję brzuszkową, a ja w końcu mam nas wszystkich na jednym zdjęciu. Zaraz później nareszcie spakowałam walizkę do szpitala i skreśliłam ostatnie rzeczy z listy wyprawkowej. Jeszcze tylko urodziny Mai i mogę rodzić! MAJ to miesiąc spacerów i spotkań. Mimo, że to już ostatnie momenty ciąży, sił i energii miałam za dwóch. Maj to też początek targów śniadaniowych, które tak bardzo lubimy. Nie mogło nas tam zabraknąć! Wykrakałam sobie, dzień po urodzinach Mai zaczęłam rodzić Maksia. Błyskawicznie, bezboleśnie. Zostałam podwójną mamą. Przywitaliśmy naszego szybkiego chłopca. Zakochałam się! Jednak nie mogło być tak pięknie. Kiedy tylko wróciliśmy do domu, Maja miała ospę. Kwarantanna dwa tygodnie u babci. Zostałam sama na dwa tygodnie z noworodkiem. Mimo tysiąca łez i tęsknoty za Mają to był piękny czas z tym naszym małym człowiekiem. Za nami pół roku roku! CZERWIEC, LIPIEC, SIERPIEŃ to cudowne wakacyjne miesiące. Było mnóstwo spacerów, a ja odnalazłam się w byciu podwójną mamą. Spełniło się moje największe marzenie. Jestem wyspana i wypoczęta. Myślałam, że drugi raz tak być nie może, a jednak… Bez opamiętania piekę biszkopt z owocami. Codziennie. Truskawki, jagody, brzoskwinie, śliwki, porzeczki, borówka. Na co tylko mam ochotę. Poślubiony codziennie robi kompot. To były najlepsze wakacje, mimo, że spędzone w mieście. Miliony lodów, dziesiątki litrów wypitej lemoniady, uśmiechów, których nie da się zliczyć. WRZESIEŃ to moje kolejne urodziny. Nigdy nie miałam poczucia takiego spełnienia. Że jest dobrze jak jest. Że jestem tutaj gdzie powinnam być. Miał być urodzinowy piknij, zrobiłam zdjęcia i lunął deszcz. Może w tym roku się uda! We wrześniu Maja zaczęła też przygodę z nowym przedszkolem. Zazdroszczę jej odwagi i przebojowości. Odnalazła się bez problemu! PAŹDZIERNIK to Chrzest Maksia. Nareszcie wszyscy mogli go poznać, a my mogliśmy się spotkać z całą rodziną! W LISTOPADZIE dopadła mnie jesienna chandra. Nic mi się nie chciało i miałam wrażenie, że jestem cały czas zmęczona. Brakowało mi słońca i ciepła. Chciałam przespać ten czas.  Ale mimo tego, spełniło się moje marzenia. Pierwsze kulinarne warsztaty, które razem z Darią zorganizowałyśmy! Było lepiej niż w moich marzeniach! GRUDZIEŃ bardzo intensywny. Częste wpisy tutaj, na blogu. Marzenia o książce i początki ich realizacji. Daria jak dobrze, że wpadłyśmy na siebie! Wycieczka do Krakowa! Nowa fryzura. Nie rozumiem, dlaczego dopiero się zdecydowałam na tę długość! a w końcu przygotowania do Świąt i pierwsze Święta Bożego Narodzenia w czwórkę! A na koniec Sylwester. Znowu były plany na spędzenie go z Przyjaciółmi. Znowu dopadła nas choroba. Ale może tak jak w zeszłym roku jest to zły początek, cudownego roku? Tego się trzymam! Jestem pewna, że będzie równie udany. Miliony wspomnień, tysiące zdjęć. A jaki był Twój rok? Chciałabym, żeby ten nowy rok, 2017 był rokiem spełnienia moich kolejnych marzeń. Chciałabym każdego dnia odnajdywać w sobie spokój i poczucie, że wszystko jest pod moją kontrolą. Chcę się budzić rano z myślą, jak jest mi dobrze, jakie mam szczęście i ile mam. Chcę patrzeć w lustro i widzieć piękną kobietę, z pięknym wnętrzem. Chcę szaleć w granicach rozsądku i podróżować, nawet jeśli to mają być mikro podróże. Chcę czytać, oglądać filmy, słuchać pięknych melodii i jeść pyszne posiłki. Chcę być zdrowa i dbać o to co na moim talerzu. Chcę być najlepszą mamą, jaką mogę być i najlepszą żoną dla mojego męża. Chcę się dużo uśmiechać. Chcę wydać książkę. Chcę robić jeszcze więcej zdjęć. Takim bądź roku 2017. Szczęśliwego Nowego Roku! Artykuł Mój rok 2016 pochodzi z serwisu Kantorek Katjuszki.

Ankieta na Nowy Rok

KANTOREK KATJUSZKI

Ankieta na Nowy Rok

Opowiem o moich Świętach | Mommy Draws

KANTOREK KATJUSZKI

Opowiem o moich Świętach | Mommy Draws

Opowiem Ci o naszych Świętach

KANTOREK KATJUSZKI

Opowiem Ci o naszych Świętach

Świąteczne wspomnienia moich dzieci

KANTOREK KATJUSZKI

Świąteczne wspomnienia moich dzieci

Pierwsza marchewka czyli rozszerzamy dietę

KANTOREK KATJUSZKI

Pierwsza marchewka czyli rozszerzamy dietę

#kwadrans dla siebie przed świętami

KANTOREK KATJUSZKI

#kwadrans dla siebie przed świętami

Ostatnio przeczytane

KANTOREK KATJUSZKI

Ostatnio przeczytane

Opowiem Ci o moich Świętach

KANTOREK KATJUSZKI

Opowiem Ci o moich Świętach

Reaktywacja DO BRZUCHA MALUCHA

KANTOREK KATJUSZKI

Reaktywacja DO BRZUCHA MALUCHA

Jeśli jesteś ze mną dłużej na pewno kojarzysz cykl DO BRZUCHA MALUCHA, szczególnie jeśli jesteś mamą. Ponieważ Maja zaczęła chodzić do żłobka zabrakło mi czasu na tworzenie tych wpisów. Urodził się Maksiu, który ma już za sobą swoją pierwszą marchewkę i tak bardzo się cieszę, że na nowo będą pojawiać się te wpisy. Ogłaszam reaktywację cyklu, podobny, ale jednak odmieniony.  Może jesteś tutaj pierwszy raz dlatego na początku wszystko wytłumaczę. 3 lata temu, razem z moją kamykową Natalią zaczęłyśmy publikować wpisy o tym czym karmimy nasze niemowlaki, ja Majcie, Natalia – Tadka. To ona wpadła na ten genialny pomysł, żeby pokazywać innym mamom jak w łatwy sposób przygotowywać posiłki dla dzieci. Jej pomysł tak się Wam spodobał, że zaraz po scenach z życia jest to jeden z Waszych ulubionych cykli na blogu. Odkąd Maks się urodził wiedziałam, że chcę wrócić z tym cyklem, tylko nie wiedziałam do końca jak chciałabym, żeby to wyglądało. Kilka miesięcy temu spotkałam się na pysznych naleśnikach z Darią (dariarybicka.pl) i zaczęłyśmy rozmawiać o naszych pomysłach i marzeniach. Takich podobnych! Nasi chłopcy są w identycznym wieku, dlatego postanowiłyśmy stworzyć ten projekt razem. Nowe DO BRZUCHA MALUCHA, będzie to cykl regularnych wpisów dotyczących rozszerzania diety naszych chłopców, które razem z Darią będziemy publikować na swoich blogach. Co pewien czas wszystkie opublikowane przepisy będziecie mogli pobrać w formie ebooka. Jednak najlepsze zostawiam na koniec. Książka, tak! Ale nie myślcie, że będzie to kolejna książka z przepisami dla najmłodszych. Będzie to coś więcej. Będą przepisy, ale to nie wszystko. Ta książka ma być do poczytania, a nie tylko okazjonalnego przeglądania, kiedy zabraknie Ci pomysłu na posiłek dla dziecka. Będzie to lekka lektura, ale także konkretna dawka wiedzy praktycznej. Będą nasze doświadczenia, historie i sposoby na to jak posiłki dla dziecka łączyć z gotowaniem dla całej rodziny. Cieszę się, że to właśnie z Darią będę miała możliwość tworzyć to nasze marzenie. Jest dietetykiem, a to znaczy, że nie mogłam trafić lepiej. Bardzo chcemy, aby to co tworzymy naprawdę zaspokajało Wasze potrzeby. Dlatego chcemy, abyście na każdym etapie uczestniczyły w tworzeniu tego pomysłu. Dzielcie się z nami Waszymi doświadczeniami i pomysłami. Piszcie czego potrzebujecie, zadawajcie pytania we wpisach, a my będziemy na nie odpowiadać. Artykuł Reaktywacja DO BRZUCHA MALUCHA pochodzi z serwisu Kantorek Katjuszki.

KANTOREK KATJUSZKI

Prezent pod choinkę

Mr Buble śpiewa mi świąteczne piosenki. Boże Narodzenie coraz bliżej! Jutro zaczynam pakować prezenty. Brakuje mi już tylko kilku drobiazgów. W tym roku wyjątkowo łatwo sobie z tym poradziłam. A jak u Ciebie? Jeśli masz z tym problem zerknij dalej, może spodoba Ci się któryś z moich pomysłów na prezent pod choinkę? Wiem, doskonale zdaję sobie sprawę, że tych prezentowych pomysłów jest zatrzęsienie w internetach. 7 pomysłów na wyjątkowy prezent, 100 pomysłów na prezent dla niej, dla niego, dla dziecka. Prezent za pięćdziesiąt, sto, tysiąc złotych. Kilka dni temu nawet sama już Wam pokazywałam moje sposoby na wyjątkowe prezenty, którymi możecie obdarować innych. Tak się stało, że parę chwil po napisaniu i opublikowaniu tego wpisu do mojej głowy wpadły kolejne pomysły i postanowiłam również się z Wami podzielić. Czym pachną Święta? Piernik, wanilia i pomarańcze. Mam słabość do zapachów i jestem pewna, że Ty też. Więc może Twoja przyjaciółka również? Jeśli tak, genialnym pomysłem jest olejek do twarzy i ciała. Tym z Mokosh jestem zachwycona. To najpiękniejszy zapach jaki ostatnio wąchałam, oczywiście z wyjątkiem zapachu moich dzieci. Eliksir ten jak i wiele bardzo fajnych innych naturalnych kosmetyków znajdziesz w drogerii EkoPolka, a tam do 17 grudnia dostaniesz darmową dostawę, a przy rejestracji 5% zniżki. Jeśli dołożysz do tego 5% zniżki, za to, że jesteś moim Czytelnikiem i wpiszesz kod KANTOREKŚWIĘTA2016  masz już 10% rabatu.  Pamiętaj, żeby sprawić prezent również sobie!  Ciało zadbane więc teraz pora na coś dla duszy. Lubię otaczać się pięknymi przedmiotami. Złote plakaty, to mój tegoroczny hit. Zachwycam się każdego ranka i uśmiecham czytając – dziś będzie piękny dzień. To, że to dobry prezent pod choinkę jestem pewna. Każda kto mnie odwiedza pyta skąd są te plakaty. W swojej ofercie Złote plakaty mają tyle wzorów, że na pewno znajdziesz coś dla siebie i swoich bliskich. Lubisz praktyczne prezenty? Ja bardzo! Dobrym pomysłem na prezent pod choinkę jest kubek. Takie proste, a ja byłabym w siódmym niebie. Gdyby nie ograniczenia w naszej domowej przestrzeni miałabym naprawdę sporą kolekcję. Wzdycham do półek sklepowych na których w równych rzędach stoją te mniejsze i większe kubki, kubasy, kubeczki. Świąteczny czy nie, sama wiesz co obdarowywana osoba lubi najbardziej. A skoro już jesteśmy tacy praktyczni to co sądzisz o pomyśle na spersonalizowany kalendarz? To był mój zeszłoroczny prezentowy hit. W tym roku więc nie mogło zabraknąć nowych kalendarzy na rok 2017. Tegoroczne kalendarze zamówiłam w Lumabook. Z czystym sercem mogę Ci właśnie ich polecić. Ładne szablony, łatwość projektowania bez konieczności instalowaniu dodatkowego oprogramowania i błyskawiczna realizacja. Kiedy pomyliłam się w adresie Pan ze sklepu próbował się do mnie kilka razy dodzwonić. Bardzo to cenię, bo z doświadczenia wiem, że mogli to po prostu olać, a moja paczka być może doszłaby na Nowy Rok. Aktualnie jest promocja na ich kalendarze, więc jeśli się zastanawiasz, koniecznie się pośpiesz. Teraz skoro plan na prezent pod choinkę dla Bliskich już masz, wystarczy pięknie zapakować i wrzucić pod choinkę. Uwielbiam dawać prezenty, a Ty? POMARAŃCZOWY ELIKSIR / MOKOSH – EKOPOLKA PLAKAT / ZŁOTE PLAKATY  KUBEK / HOME & YOU KALENDARZ/ LUMABOOK Artykuł Prezent pod choinkę pochodzi z serwisu Kantorek Katjuszki.

Sceny z życia 19/2016

KANTOREK KATJUSZKI

Sceny z życia 19/2016

Świąteczna biblioteczka Mai

KANTOREK KATJUSZKI

Świąteczna biblioteczka Mai

5 sposobów na błyskawiczne drugie śniadanie

KANTOREK KATJUSZKI

5 sposobów na błyskawiczne drugie śniadanie

Muffiny czekoladowe / przepis do druku

KANTOREK KATJUSZKI

Muffiny czekoladowe / przepis do druku

Mój listopad

KANTOREK KATJUSZKI

Mój listopad

Nasz kalendarz adwentowy / DIY

KANTOREK KATJUSZKI

Nasz kalendarz adwentowy / DIY

Sceny z życia 18/2016

KANTOREK KATJUSZKI

Sceny z życia 18/2016

Moja mleczna historia

KANTOREK KATJUSZKI

Moja mleczna historia

Risotto z dynią / przepis do druku

KANTOREK KATJUSZKI

Risotto z dynią / przepis do druku

Pomysły na wyjątkowe prezenty pod choinkę

KANTOREK KATJUSZKI

Pomysły na wyjątkowe prezenty pod choinkę

Brownie i hummus czyli przepis na #kwadranswkuchni

KANTOREK KATJUSZKI

Brownie i hummus czyli przepis na #kwadranswkuchni

Sceny z życia 17/2016

KANTOREK KATJUSZKI

Sceny z życia 17/2016

Poślubiony zabrał na naleśniki

KANTOREK KATJUSZKI

Poślubiony zabrał na naleśniki

Pierwsze Warsztaty Kwadrans w kuchni

KANTOREK KATJUSZKI

Pierwsze Warsztaty Kwadrans w kuchni

KANTOREK KATJUSZKI

Być blisko

Człowiek rodzi się z wieloma potrzebami. Jedną z nich jest potrzeba bliskości, która towarzyszy mu przez całe życie, aż do ostatnich chwil. Jaka jest minimalna ilość bliskości, którą powinniśmy dać drugiemu człowiekowi? Jakie jest minimum bliskości, której potrzebujemy? I co to właściwie jest ta bliskość? Od dawna mówi się jak ważny jest kontakt skóra do skóry zaraz po porodzie. Ten mały człowiek, w zupełnie obcym świecie po prostu potrzebuje być blisko. Mama jest dla niego całym światem. Zna tylko ją. Jej zapach, jej głos. Przez bliskość uczy się też innych. Taty, siostry, babci, dziadka. A kiedy już poznał tę swoją rodzinę, chce być z nimi blisko, bo to sprawia mu przyjemność, daje poczucie bezpieczeństwa i jest lekarstwem na każde zło. O rodzinę trzeba dbać jak o roślinę. Nie podlewasz zwiędnie, będzie sucha, skurczona, nieładna. Nie koniecznie do wyrzucenia, ale na pewno nie będzie piękna. Tak samo jest w Rodzinie. Codziennie trzeba ją pielęgnować. Czym? Miłością i bliskością. Wystarczy być blisko. Wydaje się tylko tyle, ale wiem, że dzisiaj o to bardzo trudno. Zmienił się model rodziny. Zazwyczaj oboje rodzice pracują. Na tę bliskość po prostu mamy bardzo mało czasu. Tylko, że właśnie teraz te nasze maleństwa tej bliskości potrzebują najbardziej. Musimy im ją dać. Dajmy najwięcej ile możemy. Można zjeść wspólnie śniadanie, a później wybrać się na długi spacer. Nie myśleć o tym co zrobić trzeba. Po prostu być tutaj i teraz. Można razem upiec pyszne ciasto, a później zjeść siedząc na podłodze i układając puzzle. Można też pośmiać się, tak do bólu brzucha. A może zrobić w domu przedstawienie, pobawić się w teatr, cyrk, salę gimnastyczną? Weźmy farby, klocki, plastelinę. Bądźmy malarzami, architektami, rzeźbiarzami. Później zapalmy świece, zróbmy sobie randkę w domowym zaciszu, kiedy dzieci śpią. Tak jak dawniej. Czułe słowa wprost do ucha. Nie od święta. Taka rodzina nie zwiędnie. Zawsze będzie kwitła.   Tym wpisem angażuję się w akcję BLISKOPAD 2016. Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej kliknij TUTAJ   Artykuł Być blisko pochodzi z serwisu Kantorek Katjuszki.

KANTOREK KATJUSZKI

Niedzielne zachwyty / 6

Czy istnieje człowiek, który nie lubi muzyki? Z pewnością znajdzie się taka grupa, jednak sama nigdy jeszcze takiej osoby nie spotkałam. Ja nie wyobrażam sobie życia, a nawet dnia bez muzyki. Ulubione dźwięki to lekarstwo na każde zmartwienie, nasze wspomnienia, skojarzenia. Dla każdego dana nuta czy tekst znaczy coś zupełnie innego. Budzi inne, wyjątkowe, indywidualne skojarzenia. Muzycznie jestem monotematyczna, a moja playlista na YT od kilku lat gra te same kawałki. Podzielenie się z Wami tymi ulubionymi melodiami, to prawie jak obnażenie. Poważnie! Każdą piosenkę o której Wam dzisiaj opowiem znam na pamięć. Wiele z nich to moje wspomnienia, tak jak utwór „Live Tomorrow” Lelach. To wakacyjna podróż pociągiem z Poślubionym nad morze. Słuchałam jej wtedy kilka razy pod rząd. Pierwsze takie wakacje pod namiotem i takie piękne zachody słońca. „Na Żoliborzu są ulice takie śliczne, takie topole, a w tropach taki wiatr. Gdy przyjdzie wieczór, świecą światła elektryczne i tak mi dobrze jakbym miała osiem lat.” Słowa te usłyszałam podczas jednego z pierwszych spacerów z Mają. Od razu wpadły w ucho. Prześladowały kilka miesięcy, a ja nie wiedziałam co to za piosenka, aż w końcu usłyszałam w radiu. „Deszcz” to moja ulubiona piosenka z Warszawą w tle i z Żoliborzem, moim pierwszym Domem w stolicy.  Anna Maria Jopek przypomina mi też często o tym jakie mam wspaniałe niebo nad głową.  „Pamięć podaje mi spis, cudów dla których chcę żyć” i każda jesienna chandra przechodzi. Posłuchaj „Gdy mówią mi” i sama zobaczysz! Nie znam kobiety, która nie lubi piosenek o miłości. Ja uwielbiam.  Na podium stoi „How deep is your love” w wykonaniu The bird & the bee,  „When you say nothing at all”, której wstydzę się głośno słuchać na słuchawkach jadąc metrem czy autobusem i „Ain’t no Mountain High Enough”, która była dźwiękiem mojego budzika przez kilka lat, a nadal ją uwielbiam. To o czymś świadczy! Ale tak naprawdę mogłabym wymieniać i wymieniać. Z kolei Deniz Kurtel i „Wake me up” to moja ulubiona tak zwana pościelówa. Do tańca najlepiej porywa mnie „Mambo Italiano” Sophie Loren. Nawet w dresach czuję się wtedy jak królowa parkietu. Dzisiejszą listę zamykają  She’s Lady Lion Babe, czyli cover lepszy od oryginału, mimo, że mam słabość do Tom’a Jones’a i Keen’V ze swoim Rien qu’une fois bo jeśli mnie znasz, albo czytasz dłużej wiesz, że mam słabość do języka francuskiego. Dzień zaczynam od muzyki i muzyką kończę. W duszy mi wciąż coś gra. Tak już mam. Wybranie tych kilku pozycji wymagało ode mnie ogromnego wysiłku. Kiedy do głowy wpadał jeden utwór w myślach pojawiały się kolejne trzy, które kocham. Jeśli masz ochotę je poznać, koniecznie daj mi znać. Ciekawe czy chociaż jeden z utworów wymienionych dzisiaj lubisz tak samo jak ja? Artykuł Niedzielne zachwyty / 6 pochodzi z serwisu Kantorek Katjuszki.

KANTOREK KATJUSZKI

Piąty miesiąc

Będąc jeszcze w ciąży zastanawiałam się jaki on będzie, jaki będzie nasz Maksio. Pamiętam, że Maja w brzuchu ruszała się bez przerwy. Maks delikatnie pływał, od czasu do czasu dając delikatnie znać, że jest w środku. To znaczy, że od samego początku jesteśmy wyjątkowi, mamy swój temperament, charakter. Zastanawiam się jaki będzie w przyszłości Maks. Kilka dni temu skończył pięć miesięcy, a ja mam już pewne przypuszczenia jakim będzie chłopcem. Sprawdzi się? Nie mam pojęcia, ale fajnie będzie wrócić do tego tekstu za kilka miesięcy, czy lat.  Pierwsze ruchy Maksa pojawiły się dosyć szybko. Wciąż czekałam na silniejsze kopniaki, pamiętając jak to było trzy lata wcześniej, kiedy w moim brzuchu mieszkała mała dziewczynka. Doczekałam się zaledwie kilku silniejszych uderzeń. Maks ruszał się sporo, ale bardzo delikatnie. Prawdziwy dżentelmen od swoich pierwszych dni! Po męsku zachował się też podczas porodu, oszczędzając moje siły, energię, nie pozwalając na wielogodzinne cierpienie. Później pozwolił odpocząć, mimo, że ja odpoczywać nie musiałam, bo miałam w sobie tyle energii. Taki piękny chłopiec! Napatrzeć się nie mogłam. I do dzisiaj nie mogę, mimo, że trwa to już piąty miesiąc. Bo ten chłopiec naprawdę jest wyjątkowy. Uwielbiam oczy, ogromne, które od 29 maja patrzą na mnie z mądrością. Naprawdę coś w nich jest. Mam wrażenie, że rozumieją to co do niego mówię, co przeżywam, co sprawia mi radość, a co martwi. Już wiem, że niejedna dziewczyna, tak jak ja złapie się na te wielkie, brązowe oczy. Niewiele potrzeba mu do szczęścia. Jedna grzechotka, obrazek, zdjęcie czy nawet swoje odbicie w lustrze. Rozdaje wtedy te swoje piękne uśmiechy. Najbardziej jednak lubi mieć towarzystwo. Uśmiecha się od rana do wieczora, rozkochując w sobie wszystkie spotkane osoby. Czarujący uśmiech, a do tego ma wciąż ochotę na rozmowy. Prawie jak nie facet co? A jednak. Spokojny i opanowany. Tak piszę o niemowlaku. Nie złości się o byle co, ale kiedy już ma powód potrafi dać znać, tak, że pewnie cała okolica go słyszy. Będzie umiał walczyć o swoje. Król. Potrafi leżeć na macie i nic nie robić. Obserwować, przyglądać się i uśmiechać. Śledzi wtedy każdy mój ruch. Kiedy to mu się znudzi, dopiero wtedy zaczyna rozglądać się za jakąś zabawką. Uwielbiam te jego wpatrzone we mnie oczy! I zachwyt kiedy razem tańczymy! Uwielbia rozpoczynać dzień od przetańczenia kilku kawałków. Może do kolejna artystyczna dusza w naszym domu? Będzie wspaniałym mężczyzną. Czułym, dobrym, inteligentnym. Takim do tańca i do różańca. Zakochałam się. Wpadłam po uszy. Dziękuję każdego dnia, za nasze wspaniałe dzieci. Dla mnie zawsze będą wyjątkowe, najlepsze, najpiękniejsze. Jestem tylko ich mamą. Artykuł Piąty miesiąc pochodzi z serwisu Kantorek Katjuszki.

KANTOREK KATJUSZKI

Jak wybrać buty na zimę

„Ja siama” z ust Mai pada już od bardzo dawna. Próbuj! Nie mam z tym problemu. Nie mówię, że ja to lepiej czy szybciej zrobię. Samodzielność jest potrzebą rozwojową każdego dziecka. Jeśli dbam o to by była zdrowa, najedzona i szczęśliwa, powinnam też pozwolić właśnie na to „ja siama”.  Zima zbliża się dużymi krokami. Uzupełniamy garderobę o nową kurtkę, szaliki, czapkę, rękawiczki i buty. Jak wybrać buty na zimę? Ja wybieram takie, które wspierają samodzielność Mai, a nie ją ograniczają. Z wyborem kurtki, czy czapki nie mam większego problemu. Na rynku jest mnóstwo pięknych i praktycznych modeli, jednak przy wyborze butów zaczynają się u mnie schody. Poszukiwania zaczynam od wyboru tych butów które są wykonane z materiału wodoodpornego. Następnie zwracam uwagę na podeszwę. Musi być miękka, ale również chronić przez nieplanowanymi pośliźnięciami. Kolejną kwestią jedną z istotniejszych przy wyborze zimowych butów, to łatwość ubierania. Dla trzylatki najlepszym rozwiązaniem jest rzep bądź zamek. Odrzucam na wstępie buty do wiązania. No bo jak ten mały człowiek poczuje się, kiedy w przedszkolu wszystkie dzieci ubierają buty same, a ona zawsze musi kogoś do tego prosić?  Co prawda może się sama nauczyć wiązać, ale przecież na to ma jeszcze czas. Wstępna selekcja dokonana. Buty na zamek czy rzep to jednak nie koniec problemów. Bo tę stópkę do tego buta włożyć jakoś trzeba. U nas bardzo często to problem. Buty wyglądają na wygodne, spełniają wszystkie moje warunki, a tu klops, bo stopa wchodzi tylko do połowy. Mogę wpychać za każdym razem, ale przecież to nie o to chodzi. Ważna jest więc sama budowa buta. Fajnie, jeśli but na zimę jest od środka dodatkowo ocieplany. Kiedy znajdę już buty prawie idealne spełniające wszystkie powyższe warunki robię to co każda kobieta, wybieram te najładniejsze. Przeważnie takie, które pasują do większości ubrań Mai. W tym roku postawiliśmy na kozaki dziecięce/ Superfit Emma. Już teraz wiem, że sprawdzą się u nas idealnie. Spełniają wszystkie powyższe kryteria, a oprócz tego są naprawdę bardzo ładne. Pasują do spodni, ale również do sukienek, których Maja jest ogromną fanką. Może w nich biegać, skakać i szaleć na naszych spacerach, a co najważniejsze potrafi je ubrać sama i co za tym idzie budować poczucie własnej wartości. Mogę sama! Jestem świetna! Mogę wszystko. A na tym bardzo mi zależy. Jesteśmy już przygotowani na zimę. Mamy kurtki, czapki no i buty. Jeśli te zakupy jeszcze przed Tobą mam coś dla Ciebie.  20% rabatu na wszystkie nieprzecenione buty w sklepie  MIVO. Minimalna wartość zamówienia to 50 zł. Warto skorzystać! Artykuł Jak wybrać buty na zimę pochodzi z serwisu Kantorek Katjuszki.

Kaszotto z pęczaka

KANTOREK KATJUSZKI

Kaszotto z pęczaka

Kaszotto z pęczaka to moje ostatnie odkrycie. Błyskawiczne w wykonaniu i pyszne. Może występować w roli dania głównego, ale również być dodatkiem. Dodatkowo rozwija kreatywność, każde kolejne kaszotto, może być inne, smaczniejsze. Takie danie uwielbiam! Pęczak z warzywami dumnie otwiera nowy blogowy cykl – #kwadrans w kuchni. Lubię gotować dla mojej Rodziny. Szukając nowych pomysłów na dania, szukam takich, których wykonanie zajmuje maksymalnie dwa kwadranse. Zwyczajnie brakuje mi czasu, żeby stać dłużej nad garnkami. W tym cyklu razem z dietetykiem Darią Rybicką, na której BLOG zapraszam, będę prezentowała błyskawiczne i zdrowe przepisy dla całej rodziny. Takie których przygotowanie będzie proste i nieskomplikowane, a efekt zadowoli całą rodzinę. Właśnie takim kwadransowym daniem jest kaszotto z pęczakiem. Przygotowując obiad planuję go tak, aby starczył na dwa dni. Wtedy tego drugiego dnia mogę leżeć do góry brzuchem! Uwielbiam to! Staram się też, żeby Poślubiony miał co jeść w pracy, a warzywa z pęczakiem są bardzo łatwe w transporcie.  Mi wystarczy samo kaszotto, jednak Poślubiony woli jeśli pęczak i warzywa są tylko dodatkiem. Najczęściej wtedy przygotowuję dodatkowo pierś kurczaka upieczoną, albo usmażoną. Pęczak obtaczany (kujawski), którego używam w tym daniu, należy do rodziny kasz jęczmiennych. Jest to całe ziarno, pozbawione łuski, obtoczone i polerowane. Pośród kasz jęczmiennych posiada najwięcej właściwości odżywczych. To jakich warzyw użyjesz to przygotowania kaszotto, zależy tylko od Ciebie. Jeśli dodasz więcej cukinii będzie delikatne, jeśli więcej papryki bardziej pikantne. Tak naprawdę do tego dania nie potrzebujesz w ogóle przepisu! Kaszotto z pęczaka, to takie danie, które możesz wykonać w awaryjnej sytuacji. Idealne wtedy, kiedy nie masz pomysłu co przygotować na obiad. Do przygotowanie mojego dania potrzebujesz: kaszy pęczak (2 szklanki) dwie papryki dwie marchewki cukinię ząbek czosnku natkę pietruszki zieloną cebulkę łyżki masła soli / pieprzu / przypraw Zacznij od ugotowania kaszy. Do gotującej się i osolonej wody wsyp dwie szklanki kaszy pęczak bądź więcej, jeśli chcesz mieć obiad na kilka dni. Gotuj na małym ogniu około 20 minut, do momentu, aż kasza będzie al dente. Wtedy kiedy gotuje się kasza pokrój warzywa, wrzuć do garna, z odrobiną rozgrzanego oleju, przypraw, podsmaż chwilę, a następnie dolej niewielką ilość wody, aby warzywa troszkę się poddusiły, około pięciu do 10 minut, w zależności od tego jak wielkie są kawałki i jakich warzyw używasz. Odcedź ugotowaną kaszę, zostawiając odrobinę wody z gotowania. Do kaszy wrzuć warzywa i łyżkę masła. Kiedy kaszotto będzie za gęste dodaj wody z gotowania kaszy. Jeśli masz czas możesz jeszcze chwilę podusić, jeśli nie, obiad gotowy. Smacznego! Koniecznie dajcie mi znać co myślicie o takich wpisach. Jeśli będziecie na tak, a mam ogromną nadzieję, że tak będzie, już w poniedziałek będę miała dla Was wyjątkową niespodziankę! Przepis na obiad w kwadrans już masz, po obiedzie pora na deser. Już jutro zerknij do Darii (dariarybicka.pl) po błyskawiczny przepis na pyszne ciasto. Artykuł Kaszotto z pęczaka pochodzi z serwisu Kantorek Katjuszki.