Witamina d i k dla niemowląt

ZAPISKI MAMY

Witamina d i k dla niemowląt

Noworodek podczas wypisy, ze szpitala dostaje zalecenie suplementowania witaminy d i k. Dawka witamin zależy od wielu czynników między innymi od diety i sposobu karmienia malucha. W razie jakichkolwiek wątpliwości, należy ustalić je indywidualnie z lekarzem.   Suplementacja witaminy K u niemowlątKażdy noworodek zaraz po urodzeniu otrzymuje dawkę witaminy K, zdrowy donoszony maluch może dostać ją domięśniowo lub doustnie. Dzieci z grupy ryzyka muszą dostać ją domięśniowo, są to przede wszystkim noworodki po porodzie zabiegowym, aspiracji smółki, niedotlenione w trakcie porodu, z zespołem hipotrofii wewnątrzmacicznej oraz te, których matki przyjmowały niektóre leki przed porodem. Decyzję o sposobie podanie witaminy K podejmuje lekarz. Następnie witaminę K należy profilaktycznie suplementować od 2 tygodnia do 3 miesiąca. U zdrowych niemowląt dawka powinna wynosić 25 μg/dobę, natomiast u dzieci z przedłużającą się żółtaczką, przewlekłą biegunką lub przejściową cholestozą, lekarz może zwiększyć dawkę do 50 μg/dobę. Zdrowe maluchy karmione mlekiem modyfikowanym (np. Enfamil) nie potrzebują suplementacji witaminy K, ponieważ produkt zawiera taką ilość tej witaminy, jakiej potrzebuje dziecko.    Niedobór i nadmiar witaminy K u niemowlątDzieci z niedoborem witaminy K są narażone na wystąpienie choroby krowotocznej noworodkowej, objawiającej się krwawieniem z przewodu pokarmowego (krwawe wymioty, czarne/ smolisty kupki) lub kikuta pępowinowego. Mogą wystąpić również zagrażające życiu wylewy krwi do ośrodkowego układu nerwowego. Nie należy również podawać witaminy K za dużo, ponieważ jej nadmiar u niemowląt może prowadzić do żółtaczki oraz uszkodzenia tkanki mózgowej.Suplementacja witaminy D u niemowląt i dzieciNiedobór witaminy D występuje bardzo często, zawłaszcza wśród niemowląt oraz dzieci otyłych, o ciemnej karnacji i niewystarczająco eksponowanych na słońce. Trzeba mieć na uwadze, że na ostatnie wpływ może mieć wiele czynników takich jak: nadmierne stosowanie kremów z filtrem, długotrwałe przebywanie w zamkniętych pomieszczeniach, odzież zakrywające większość ciała czy okres zimowy w krajach północnych.Zalecane jest suplementowanie witaminy D od pierwszych dni życia, niezależnie od sposobu karmienie dzieci i niemowląt w dawkach: 400 j.m./dobę dla niemowląt do 6 miesiąca życia.400-600 j.m./dobę dla niemowląt od 6 do 12 miesiąca życia.600-1000 j.m./dobę dla dzieci starszych w zależności od masy ciała, w miesiącach od września do kwietnia oraz przez cały rok przy niewystarczającym nasłonecznieniu w okresie lata.(100 j.m./dobę to 2.5 μg witaminy D - przelicznik ten jest zmienny dla różnych witamin)Witamina D wpływa na działanie układu immunologicznego, nerwowego, mięśniowego, krążenia, rozrodczego, ale przede wszystkim na układ kostny. Jest niezbędna do prawidłowego rozwoju kośćca oraz odgrywa kluczową rolę w metabolizmie wapnia i fosforu Niedobór i nadmiar witaminy D u niemowlątU niemowląt i dzieci niedobór witaminy D prowadzi do krzywicy, dlatego tak ważna jest jej suplementacja. Odpowiedni poziom witaminy D chroni nasze dzieci nie tylko przed chorobami kości, ale też przed: cukrzycą, chorobami autoimmunologicznymi, zaburzeniami metabolicznymi, chorobami sercowo naczyniowymi i wieloma innymi schorzeniami. Nadmiar witaminy D prowadzi do nadmiernego uwalniana wapnia z kości i odkładania się w tkankach ( m.in. nerkach, sercu, tętnicach, płucach) prowadząc do ich zwapnienia. Witaminę D trudno przedawkować, jednak jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości dotyczące ilości witaminy D podawanej waszym dzieciom, skonsultujcie je z pediatrą.

Wakacyjny niezbędnik

ZAPISKI MAMY

Wakacyjny niezbędnik

Nasza lista rzeczy niezbędnych na wakacyjne wycieczki, bez których nie ruszamy się nawet na jednodniowy wypad za miasto. Na pewno odczujecie po niej, że bardzo często wybieramy się nad wodą, głównie dlatego, że Franek uwielbia się pluskać. Poza tym jest trochę za mały na wyprawę w góry, a mój stan też nie bardzo pozwala na takie eskapady. Część rzeczy, które zawsze towarzyszą nam podczas wycieczek nie tyle jest niezbędna, co stanowi niezwykłe przydatne gadżet. Dlatego całość podzieliłam na dwie grupy.(linki do produktów zaznaczone są na niebiesko)Rzeczy niezbędne na wakacyjny wyjazd z maluchemBidon lub kubek niekapek.Oczywiście wypełniony wodą, nic tak dobrze nie gasi pragnienia jak zwykłą źródlana woda. Jeśli wybieracie się w podróż najlepiej zabrać ze sobą stary sprawdzony już kubeczek, z którego wasze dziecko lubi i potrafi korzystać. Ważne jest też, żeby łatwo go można było umyć, choć jeśli wasz maluch pije tylko wodą, to problemów z czyszczeniem mieć nie będziecie.Franuś ostatnio upodobał sobie bidon Nuk Sport Cup. Natomiast ja ze wszystkich jego kubeczków, najbardziej lubię Contigo Gizmo Sip. Każdy kto używał kiedyś kubków tej marki, wie że są super szczelne i można je swobodnie rzucić na dno torebki i nigdy nic się z nich nie wylewa. Ten konkretny ma jednak dwa minusy, jest dość drogi, a Franiowi sporo czasu zajęła nauka jego obsługi.Opaska na rękęBardzo fajny i pomocny gadżet, wpisujecie na niej swój numer telefonu oraz imię malucha. Choć, jeśli wasze dziecko pójdzie za każdy, kto zawoła je po imieniu, to lepiej pozostać przy samym numerze komórki. Franek wstydzi się obcych ludzi, dlatego spokojnie wpisuje jego imię. Jeśli się zgubi lub coś mu się stanie policji lub innym opiekunom łatwiej będzie do niego dotrzeć. Nie zakładam synkowi opaski po to, aby go nie pilnować, ale czuję się pewniej, gdy ma ją na sobie. W zatłoczonych, pełnych turystów kurortach dzieci często się gubią wystarczy chwila nieuwagi, więc lepiej się zabezpieczyć.Używamy 2 opasek. Pierwszą od Little Life, zabieramy zawsze na zwiedzania. Jest gruba, ma gumkę oraz dodatkowe zapięcie na rzepy, a informacje na temat malucha są ukryte na karteczce wewnątrz. Drugą z Rossmana zabieramy na plażę, kosztuje 2 zł, więc nie martwię się, że Franek ją zniszczy szalejąc na piasku. Spokojnie przetrwała dwa tygodnie nad morzem, tylko napisy trzeba był kilka razy poprawiać, ponieważ zmywały się od ciągłych kąpieli.Krem z filtremZawsze przed wyjściem z domu smaruję Frania i siebie kremem z filtrem i powtarzam tą czynność co kilka godzin oraz po kąpieli w morzu lub basenie. Na wyjazdy kupuję duży krem dla całej rodziny, sprawdzam jedynie czy posiada filtr mineralny, nie musi być przeznaczony dla dzieci.Zwykle wybieram mleczko, ponieważ dużo łatwiej je rozsmarować i wchłania się szybciej niż krem. Pamiętajcie im większy filtr tym lepiej i dłużej chroni was oraz dzieci przed szkodliwym promieniowaniem i oparzeniami.Jeśli będziecie sporo czasu spędzać na otwartej przestrzeni, warto pomyśleć o kremie po opalaniu, który nawilży wysuszoną skórę. Najlepiej wybierać kosmetyki, z których będziecie mogli korzystać wszyscy. Oszczędzacie w ten sposób miejsce i pieniądze.  Czapka lub chustka na głowęJest to rzecz, która podobnie jak woda i krem z filtrem jest niezbędna przy każdym wyjściu z domu w lato. Franuś zwykle nosi czapkę z daszkiem, ponieważ chroni nie tylko jego główkę, ale również twarz i oczy. Natomiast ja w torbie mam zapasową chustkę na głowę, tak na wszelki wypadek gdybyśmy zapomnieli czapki w ferworze porannego pakowania się na wycieczkę.Franuś ma trójkątne chustki bambusowe od Maylily i La Millou, kupiliśmy je na targach 2 lata temu i były dużo tańsze niż teraz. Szkoda bo 39 czy 35 zł to sporo jak za maleńki kawałek materiału, ale poszukajcie na Allegro na pewno znajdziecie coś ciekawego.Okulary przeciwsłoneczne Czapka z daszkiem zawsze troszkę ochroni wzrok malucha, ale przy mocnym słońcu okulary są niezbędne. Sama się z nimi w wakacje nie rozstaję, więc i Franuś ma swoje. Wybrałam dla niego w zeszłym roku okulary Real Kids Shades, które służą nam dalej, na blogu znajdziecie ich pełną recenzję. Mój mały urwis bardzo je lubi i sam chętnie zakłada. Najważniejsze jednak, że są niezwykle wytrzymałe i wychodzą cało z jego małych rączek. Jeśli interesują was inne opcje, we wpisie okulary przeciwsłonecznedla malucha znajdziecie ciekawy przegląd dostępnych na rynku okularów dziecięcych. KąpielówkiKąpanie na golasa u dziadków na działce lub we własnym ogródku jest super, ale na plaży gdzie pełno ludzi, a maluch siada gdzie popadnie, jest to po prostu niehigieniczne. Kąpielówki kosztują niewiele, szczególnie teraz gdy zaczęły się wyprzedaże. Ostatnio kupiłam Franiowi jedną parę w Reservedza 15 zł, drugą zaś w Lidlu za 10 zł. Ręcznik lub ponczoDla malucha warto wybrać ponczo lub ręcznika, który ma otwory na rączki, tak aby mógł się w nim swobodnie poruszać. Szczególnie jeśli jedziecie nad polskie morze, gdzie często wychodzi się z wody przemarzniętym, nawet gdy panują upały.My wybraliśmy ręcznik Lodger Bubbler, który ma kapturek, otwory na rączki i jest bardzo miękki. Choć dla mnie jego największą zaletą jest uniwersalność, świetnie spisuje się w domu jak i na plaży czy basenie.ZabawkaNie zapomnijcie o ulubionej zabawce, niektóre dzieci uwielbiają misie, zaś Franuś samochodziki, nawet zdarza mu się z nimi spać. Więc zawsze gdy gdzieś jedziemy biorę ze sobą przynajmniej jedno autko. Ulubiona zabawka, czasem potrafi zdziałać cuda, każdy rodzic o tym wie ;).ApteczkaNa wakacje zawsze pakują do walizki małą apteczkę. Niezbędne minimum, które ma nam zapewnić spokój, abyśmy nie dostarczali sobie dodatkowych atrakcji w postaci nocnych poszukiwań otwartej apteki.W naszej apteczce znajdziecie* Kolorowe plasterki w kilku rozmiarach;* Waciki nasączone spirytusem;* Małą wodą utleniona lub Octenisept;* 2-3 saszetki Smecty na biegunkę (jeśli jedziecie np. do Turcji, Egipty czy Tunezji, warto wziąć zapas dla całej rodziny);* 2-3 saszetki Oksalitu na odwodnienie;* Paracetamol oraz Nurofen jedno w czopkach, a drugie w płynie, w zależności co akurat mam w domu;* Maść na ząbkowanie, jeśli wasz maluch jeszcze ząbkuje;* 3-7 saszetki Dicopegu Junior na zaparcia, Franek ma często z nimi problemy, szczególnie gdy zmienia dietę;* Opaskę elastyczną;* Termometr;Przydatne letnie gadżetyCzyli rzeczy ułatwiające nam życie na wakacjach z dzieckiem. Można się bez nich obyć, ale po co utrudniać sobie życie.Wodoodporna torebkaNiezastąpiona podczas wakacji nad wodą, można do niej schować mokre ubranka i spokojnie wrzucić do torby bez obawy, że wszystko zostanie zamoczone. Ewentualnie zrobić odwrotnie ukryć w niej portfel, dokumenty, kluczyki i telefon, aby uchronić je przed zawilgoceniem od mokrych ubrań lub urwania chmury, które was niespodziewanie dorwało.Od pewnego czasu nie rozstaje się z woreczkami Mon Petit Bleuw rozmiarze S i XS, w których noszę różne drobiazgi i łatwo mogę je przełożyć z jednej torby do drugiej. Natomiast na plażę zabieram woreczki Pupus, które są świetne nie tylko do przechowywania brudnych pieluszek, ale też mokrych ubranek czy ręcznika.Bambusowy otulaczKiedyś służył mi jako okrycie wózka lub letni kocyk dla Frania, teraz zazwyczaj spełnia rolę ręcznika. Jeśli wybieracie się np. na dłuższą wędrówkę wzdłuż plaży, warto pomyśleć o nim, gdyż jest lekki i zajmuje dużo mniej miejsca niż tradycyjny ręcznik. Zabieram go również na różnie wycieczki, nigdy nie wiadomo kiedy się przyda. Ostatnio okazała się niezastąpiony, gdy razem z Franiem postanowiliśmy się schłodzić w fontannie. Poza tym ma wiele innych zalet, o których poczytacie we wpisie idealny kocyk na lato.Jeśli szukacie ciekawych letnich wzorów, w przystępnych cenach zajrzyjcie do Poofi, zakochałam się w ich nowej kolekcji Tropical.Pudełeczko na skarbyDzieci uwielbiają zbierać różne skarby na plaży lub w lesie, ich poszukiwania to świetna zabawa dla każdego malucha. Franusiowi kupiłam ostatnio w Rossmanie kolorowe, metalowe etui na wkładki higieniczne, które świetnie sprawdza się w roli pudełka na skarby. Do tej pory zabieraliśmy ze sobą zwykłe torebeczki strunowe z Ikei, które zresztą są niezastąpione w wielu przypadkach i warto zaopatrzyć się w kilka sztuka na urlop. Koc piknikowyJest dużo wygodniejszy niż zwykły koc, głównie dlatego, że składa się do niewielkich rozmiarów i nie brudzi się od spodu. Gdy zajrzycie do sklepów z rzeczami dla dzieci, ceny was powalą, dlatego poszukajcie ich na Allegro, w marketach lub w sklepach sportowych.Nasz kupiliśmy kilka lat temu w Decathlonie za 40 zł, cena do tej pory się nie zmieniła.Nocnik turystycznyWiele osób uzna ten wydatek za zbędny, jeśli jednak zależy wam na nocniku który zajmuje mało miejsca, pomyślcie o Potette Plus. To nocnik i nakładka turystyczna w jednym, do którego możecie dokupić wielorazowy wkład silikonowy lub jednorazowe woreczki. Kupiliśmy ten nocniczek w zeszłym roku na wakacje, u nas sprawdza się świetnie, jestem zachwycona jego małymi wymiarami i funkcjonalnością. Namiot plażowyPlanując długie pobytu na plaży, gdzie jesteście narażeni na ciągłe działanie promieni słonecznych, warto pomyśleć o namiocie plażowym. W Decathlonie znajdziecie namioty plażowe Iwiko, które składa się i rozkłada jednym przyciskiem. Jeśli szukacie czegoś tańszego zajrzyjcie jak najszybciej do Lidla, może jeszcze zostały jakieś pojedyncze sztuki. W naszym jeszcze wczoraj można było kupić namiot marki Crivit za 69 zł.Tak właśnie wygląda nasz wakacyjny niezbędnik, jeśli uważacie, że warto coś do niego dodać piszcie w komentarzach. Być może dzięki temu moja lista wydłuży się o kolejny gadżet. Życzymy udanych wakacyjnych wypadów.

Wyznanie

ZAPISKI MAMY

Wyznanie

  Najwyższy czas o tym napisać, długo myślałam, kiedy to zrobić. Przyznam się jednak, że nie jestem dobra w zachowywaniu tajemnic, szczególnie gdy coś tak bardzo mnie cieszy. Rozpiera mnie niesamowita wewnętrzna radość, pomieszana ze stresem i obawami. Część z was pewnie się już domyśliła o co chodzi.Tak, tak, tak !!!Jestem w ciąży!!!Dokładnie w 19 tygodniu i nie da się już tego ukryć ;). Brzuszek jest już całkiem spory, a mała łobuzica daje o sobie znać delikatnymi kopnięciami. Podobno ma być dziewczynka, choć wszystko potwierdzimy na USG połówkowym za niecałe dwa tygodnie.Jeśli chodzi o mnie, to pierwszy trymestr był straszny, zmęczenie i mdłości nie dawały mi żyć. Teraz niestety też nie jest lepiej, gdyż upał totalnie mnie wykańcza i nieraz wieczorem zasypiam przed Franiem. Ale te drobne niedogodności są niczym w porównaniu z radością z oczekiwania na maluszka. Szczególnie, że nasze starania o kolejną ciąże nie były usłane różami, ale poskarżę się w innym poście.Będę Was zamęczać okołociążowymi tematami tutaj i na fanpagu. Ale będę też prosiła Was o aktywną pomoc w tworzeniu postów.Raz na tydzień lub dwa na fanpagu będę wrzucała zapytanie dotyczące Waszych ciążowych przeżyć i obaw. Wasze komentarze będą później umieszczane w postach na blogu. Ponieważ będziecie mi w ten sposób pomagać, co miesiąc najciekawsze wypowiedzi będą nagradzane. Pierwszego pytania oczekujcie w przyszłym tygodniu.

Titanic the Exhibition

ZAPISKI MAMY

Titanic the Exhibition

Jestem ostatnio chyba zupełnie nie na czasie, gdyż nie odnotowałam faktu, że w Pałacu Kultury i Nauki od 2 miesięcy trwa wystawa poświęcona brytyjskiemu transatlantykowi. Dowiedziałam się o niej zupełnie przypadkiem i gdy spytałam siostrę, czy ma się ochotę na nią ze mną wybrać, odpowiedziała, że bardzo chętnie, gdyż nosiła się z takim zamiarem od jakiegoś czasu. Dla swojej nie wiedzy znalazłabym tysiące wytłumaczeń, ale nie zmienia to faktu, że mało nie ominęła mnie tak niezwykle ciekawa ekspozycja. Wystawa Titanic the Exhibition opowiada zwiedzającym historię parowca od momentu, w którym powstał pomysł na budową trzech olbrzymich transatlantyków, poprzez budowę, pierwsze wodowanie, wypłynięcie z portu w Southampton, aż do momentu katastrofy. Znajdziecie na niej zbiór unikalnych przedmiotów związanych ze statkiem i jego feralnym rejsem. Podczas zwiedzania macie możliwość zobaczyć fotografie statku przedstawiające go między innymi w fazie budowy w stoczni. Niesamowite wrażenie robią zdjęcia olbrzymich śrub napędzających liniowca oraz silnika. Na obu widać również ludzi, dzięki czemu mamy skalę porównawczą.Twórcy wystawy zebrali ponad 200 przedmiotów, które znajdowały się na statku podczas jego dziewiczego rejsu i zostały uratowane wraz z pasażerami lub wydobyte w późniejszym czasie z wraku. Podczas zwiedzania opowiadają nam one nie tylko historię statku, ale przede wszystkim historie przebywających na nim ludzi: pasażerów i członków załogi. Nietrudno odnieść wrażenie, że to właśnie im i ich pamięci poświęcona jest cała ekspozycja.Poznajemy romantyczne historie miłosne, wielkie tragedie rodzinne oraz brzydką prawdę na temat segregacji klasowej, panującej także podczas ewakuacji. Ponieważ wrak Tytanica niedługo całkowicie zniknie, twórcy wystawy chcą aby w naszej świadomości faktów na temat statku, katastrofy i jej ofiar, nie zastąpiły mity i legendy. Zwiedzając ekspozycję, choć przez chwilę możemy poczuć się jak na pokładzie liniowca, dzięki wiernym rekonstrukcją wnętrza. Wchodząc na wystawę, znajdziecie kopię trapu wejściowego dla pasażerów, na której możecie zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. W dalszej części natraficie między innymi na: kabinę i apartament pierwszej klasy, kabinę trzeciej klasy i robiący oszałamiające wrażenie korytarz pierwszej klasy. Jeśli chcecie lepiej poznać tragiczną historię Titanica i choć przez chwilę poczuć się, jakbyście byli na jego pokładzie, macie czas do 9 października, później ekspozycja ruszy w dalszą drogę po świecie. Wystawę Titanic the Exhibition możecie zobaczyć w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Pojedynczy bilet nie jest tani, ale kupując bilety grupowe przez internet, możecie sporo zaoszczędzić. W cenę wliczony jest audioprzewodnik, bardzo fajna opcja dla dorosłego czy nastolatka, jednak jeśli wybieracie się z młodszymi dziećmi, lepiej dopłacić 50 zł za zwiedzanie z przewodnikiem. Warto więc wybrać się ze znajomymi, aby ten koszt rozłożyć na kilka osób. Pamiętajcie tylko, że grupy powyżej 10 osób muszą zrobić wcześniejszą rezerwację.Mnie osobiście wystawa się bardzo podobała, ale jak się spodziewacie, była to raczej średnia atrakcja dla 2 latka. Myślę, że jest to ekspozycja dla dzieci co najmniej w wieku szkolnym, młodsze raczej nie wytrzymają trwającego ok. godziny zwiedzania, szczególnie w słuchawkach na uszach.Informacje na temat Titanic the Exhibition znajdziecie na stornie titanic.cojestgrane24.pl, gdzie możecie również zakupić bilety.

Lemoniada arbuzowa

ZAPISKI MAMY

Lemoniada arbuzowa

Pomelo i kształty

ZAPISKI MAMY

Pomelo i kształty

10 pomysłów na wakacje w mieście z dzieckiem

ZAPISKI MAMY

10 pomysłów na wakacje w mieście z dzieckiem

  Ile razy można z dzieckiem chodzić na pobliski plac zabaw, czy do kawiarni w której jest kącik dla dzieci? Maluchowi nawet ulubiona karuzela może się w końcu wydać nudna, a największy fan zwierząt może nie mieć ochoty na 3 odwiedziny w zoo w przeciągu tygodnia. Wtedy często się irytujemy, że akurat teraz nasze dziecko odmówiło współpracy. Spinamy się, bo podskórnie czujemy co nas czeka ze znudzonym maluchem. Dlatego przygotowałam dla was kilka pomysłów na spędzenie czasu wolnego z waszą pociechą. 1) Place zabawWiększość z nas na co dzień odwiedza te same place zabaw, czyli najbliższe miejsca zamieszkania. Warto czasem wsiąść do samochodu czy autobusu i wybrać się do parku oddalonego o 15-20 minut, żeby trafić do miejsca, którego wasze dziecko nie zna. Będzie to dla niego niesamowita frajda. W każdym maluchu drzemie odkrywca, dlatego wszystko co nowe budzi ciekawość i chęć poznania.2) Sale zabawChyba wszystkie dzieci uwielbiają sale zabaw: baseny z kuleczkami, dmuchane zamki, zjeżdżalnie, tunele itd. Jest to idealne miejsce, gdy pogoda na zewnątrz zmusza nas do szukania schronienia pod dachem.Ciekawą alternatywą dla sali zabaw są parki trampolin, znajdziecie je w wielu miastach miedzy innymi w: Białymstoku, Łodzi, Poznaniu, Warszawie, Wrocławiu czy Zabrzu.3) BasenMożecie zapisać swoje dziecko na specjalne zajęcia lub po prostu pójść z nim sami. Sprawdźcie tylko wcześniej czy na basenie jest specjalny brodzik dla dzieci lub jeśli idziecie z niemowlakiem to oddzielny basen w którym temperatura wody wynosi ok. 32°C. Zaopatrzcie się w kółka, dmuchane rękawki i bawcie się dobrze.4) Zajęcia taneczne i warsztaty ogólnorozwojoweTego typu zajęcia prowadzą kluby dla rodziców, szkoły taneczne, a czasem nawet kawiarnie. Franio chodził na gordonki do Baby,s Academy by Egurrola, byliśmy oboje z tych zajęć bardzo zadowoleni. Zrezygnowaliśmy po zmianie terminu zajęć, które zaczęły mi kolidować z pracą. Mam nadzieję, że letni grafik zajęć pozwoli nam coś wybrać.Szczególnie fajna sprawa dla dzieci, które od września pójdą pierwszy raz do przedszkola i do tej pory nie miały wielu kontaktów z rówieśnikami. 5) Warsztaty gotowaniaMożecie zapisać się z dzieckiem na specjalnie organizowane warsztaty lub sami je zorganizować. Fakt bałagan w kuchni będzie straszny, ale za to ile frajdy. Poza tym fajnie mieć pomocnika, który pomoże Wam przygotować obiad czy kolację. Kupcie książkę do gotowania, która już dawno wam się marzyła i sprawcie aby i dla was była to świetna zabawa. Może w ten sposób zaszczepicie w swoim dziecku pasję do gotowania i w przyszłości będzie was czasem wyręczać. 6) Poranki w kinieBajka na wielkim ekranie to dopiero atrakcja, sprawdźcie tylko dobrze repertuar, bo jeśli film nie będzie dostosowany do wieku waszego dziecka, to szybko mu się znudzi. Gdyby w kinie puszczali Świnkę Pepę, to mogłabym Frania zostawić, wyjść i wrócić po zakończeniu seansu i chyba by tego nawet nie zauważył. 7) Teatr dla dzieciPrzedstawienie dla najmłodszych widzów, często pozwalają im uczestniczyć w tym o się dzieje na scenie. Dla dziecka to niesamowite przeżycie, które na długo pozostanie w jego pamięci. Jest to na pewno dużo droższa atrakcja niż kino, ale przeżycia nieporównywalne. Dlatego warto choć raz się wybrać do teatru z dzieckiem, dla was to też może być świetna zabawa.8) FestiwaleCzas wakacji obfituje w przeróżne festiwale i pikniki, organizowane przez wiele różnych instytucji. Warto więc na bieżąco śledzić co się dzieje w waszym mieście i okolicy. Już najbliższe weekendy będą obfitować w atrakcje. W weekend w wielu miastach odbywają się Targi Śniadaniowe, natomiast w najbliższy weekend odbędzie się masę imprez związanych z Dniem Dziecka.9) MuzeaWielu nazwa muzeum źle się kojarzy, ale czasy się zmieniły i wiele z tych miejsc jest otwarta na najmłodszych. Są organizowane specjalne wystawy i warsztaty dla dzieci. Tej wiosny Muzeum Narodowe zostało oddane w ręce dzieci, które same przygotowywały główną wystawę czasową. Projekt był kierowany do dzieci od 6 roku życia i niestety właśnie się kończy. Muzea są co raz bardziej otwarte na najmłodszych zwiedzających.10) Centrum naukiKto nie słyszał o Centrum Nauki Kopernika czy Centrum Nauki Experyment, są to świetnie miejsca w których każdy, bez względu na wiek, znajdzie coś dla siebie. Wszystkim rodzicom wybierających się do takich miejsc, radzę wcześniej zarezerwować bilety. W przeciwnym wypadku spędzicie kilka godzin w kolejce i nim wejdziecie na wystawę będziecie już zmęczeni zabawianiem marudzących dzieci. W Centrum Nauki Kopernika kobiety w ciąży maja pierwszeństwo, ale niemowlak na rękach już wam w niczym nie pomoże :(.To tylko kilka z setek możliwości na spędzenie czasu z maluchem w mieście. Jeśli chcecie znaleźć więcej ciekawych atrakcji dla dzieci  dostępnych w waszym mieście i okolicach zajrzyjcie na kiwiportal.pl. Pomimo tego, że to nowy projekt i dopiero się rozwija już znajdziecie w nim setki wydarzeń dla siebie i malucha. Żeby było jeszcze fajniej możecie ściągnąć aplikację mobilną i w każdej chwili sprawdzić, czy nie dzieje się coś ciekawego w waszej okolicy. Uważam, ze jest to świetne ułatwienie dla każdego rodzica.Życzę wam, aby w to lato nie dopadła was nuda. Bawcie się beztrosko i radośnie razem z waszymi dziećmi.

Moczenie nocne u dzieci

ZAPISKI MAMY

Moczenie nocne u dzieci

Rodzina jak z obrazka

ZAPISKI MAMY

Rodzina jak z obrazka

Był letni, gorący dzień i Kaśka siedziała z książką na balkonie. Starała się ją czytać, ale ciąża odebrała jej możliwość skupienia się na czymś dłużej niż 5 minut. Czytanie stało się katorgą, gdyż ciągle gubiła wątek. Gdy po raz piaty próbowała przebrnąć przez 3 rozdział, poddała się i położyła książkę na stole.  Dlaczego ona, nie wyglądała w ciąży jak Ania Mucha, która jeszcze miała siłę prowadzić aerobik. Tymczasem pomimo, że był to dopiero początek 2 trymestru czuła się jak balon, była spuchnięta, bolały ją plecy i nie mogła przejść kilku kroków w butach choćby na 2 cm obcasie. Ciągle się zastanawiała, skąd się wzięła opinia, że kobieta w ciąży rozkwita. Czuła się jak wielki niezdarny słoń, który na dodatek ciągle o czymś zapominał. To cud, że jeszcze nie odłączyli jej telefonu czy kablówki.Jedynie siedzenie na zielonym i zacienionym balkonie ich wymarzonego mieszkania przynosiło jej ulgę. I byłoby idealnie gdyby nie Blondyna, sąsiadka z bloku obok, której życie wydawało się takie perfekcyjne. Kaśka o ciąże starała się 2 lata, ciągłe wizyty u lekarzy, hormony, dziesiątki testów owulacyjnych i ciążowych. Wiele łez i rozczarowań, które mocno odbijały się na jej małżeństwie z Piotrkiem. Tymczasem Blondi i jej Ken, którzy nie wyglądali na ludzi, chcących mieć cokolwiek wspólnego z dziećmi, doczekali się pierwszego potomka. Codziennie gdy Kaśka siedziała na balkonie, oglądała tą idealną parę spacerującą razem. Nawet wózek mieli idealny, bajońsko drogi i biały, w dodatku zawsze bez względu na pogodę lśniący czystością. W ciąży Blondi wyglądała świetnie, miała tylko brzuszek jakby połknęła piłkę, zero opuchlizny, żylaków czy innych oznak stanu błogosławionego. Kto to w ogóle tak nazwał pomyślała Kaśka, gdy z gracją hipopotama człapała do kuchni po szklankę zimnej wody, choć marzyła o coli z lodem i cytryną.Rok później siedziała na tym samym balkonie w dalszym ciągu ze szklanką wody zamiast coli, cóż karmienie wymaga pewnych poświęceń. Obok w wózku spała spokojnie jej córeczka, więc miała chwilę dla siebie, nim mała się obudzi i głośno da znać, że czas się nią zająć. Kaśce przypomniało się jak będąc w ciąży i zazdrościła Blondi wszystkiego co możliwe. Teraz śmiała się w duchu ze swojej głupoty i naiwności. Sąsiadka miała już dużego synka, za to po Kenie ślad zaginął i wszyscy na osiedlu plotkowali, że zostawił żonę dla młodszej. Na dodatek większość uważała, że to jej wina, widocznie nie dawała mu szczęścia. Cóż pomyślała Kaśka, pozornie wyglądali na idealną parę, ale ich związek nie przetrwała próby jaką jest niemowlę w domu. W tym samym momencie usłyszała cichy płacz swojej córeczki, wstała i delikatnie poruszyła kilka razy wózkiem, po chwili mała znowu spała.Kaśka postanowiła więc iść do mieszkania po książkę. Gdy przekroczyła drzwi balkonu, jej oczom ukazał się bałagan. W rogu salonu stała wielki kosz ubrań do prasowania, na środku przejścia rozłożona była mata niemowlęca, a ze zlewu prawie wypadały brudne naczynia. Przeszło jej przez myśl, że może powinna wziąć się za sprzątanie. Po chwili jednak złapała książkę, wyszła z nią na balkon, wygodnie rozsiadła się i zaczęła czytać. Wiedziała, że Piotrek przyjedzie po pracy z obiadem, a później gdy zajmie się córeczka będzie miała czas trochę ogarnąć mieszkanie. Co z tego, że nie będzie idealnie, nie musi być. Nie ważne co myślą sąsiedzi i znajomi, ważne, że razem z Piotrkiem i córeczką tworzyli szczęśliwą, kochającą się, nieperfekcyjną rodzinę.

Dzień z życia Czu

ZAPISKI MAMY

Dzień z życia Czu

Łóżko dla przedszkolaka

ZAPISKI MAMY

Łóżko dla przedszkolaka

Mountain Buggy Nano

ZAPISKI MAMY

Mountain Buggy Nano

Od 1 do 10

ZAPISKI MAMY

Od 1 do 10

Od 1 do 10 to kolorowa książeczka do nauki liczenia. Ma w sobie wszystko to, czego szukam w książka dla dwulatka czyli cudowne ilustracje i wartość edukacyjną. Poza tym jest kartonowa, więc maluch je łatwo nie zniszczy.Nie jest to typowa pozycja dla dzieci, nie znajdziecie w niej bajki czy opowiadania. Są tylko krótkie, zazwyczaj jednozdaniowe wierszyki opisujące każdy rysunek. Mam pewne wątpliwości, czy są napisane językiem w pełni zrozumiałym dla 2 latka, ale książeczka ma na celu wspomóc naukę liczenia i to na pewno robi.Na kolejnych stronach znajdziecie obrazki przedstawiające od 1 do 10 zwierząt. Są jedzące śledzie niedźwiedzie, gimnastykujące się sowy, niegrzeczne bulteriery czy tańczące krety. Wszystko to w bardzo ciekawej szacie graficznej, przedstawione w pięknych, żywych barwach. Można tej książeczki również używać do nauki kolorów.Franka liczb uczę już od pewnego czasu, jest to o tyle trudne, że nie potrafi jeszcze wypowiedzieć wszystkich ich nazw. Jednak zupełnie się tym nie przejmuję, ponieważ wiem, że mój syn rozumie co do niego mówię. Franuś lubi nas wprawiać w osłupienie sowimi zdolnościami. Pewnie któregoś dnia nas zadziwi i sam policzy do 5 czy nawet 10. Oczywiście nie wystarczy z maluchem ćwiczyć tylko z książeczką, ale jest to na pewno ciekawa forma poznawania liczb. Dwulatki chłoną wiedzę w niesamowitym tempie, dlatego warto wykorzystać każdą okazję do nauki.Tytuł: Od 1 do 10Teskt i ilustracje: Ola CieślakWydawnictwo: Dwie SiostryCena z okładki: 22,90 złCena z ceneo.pl:13,53 zł

Wyspa Sobieszewska - idealne miejsce nad morze z maluchem

ZAPISKI MAMY

Wyspa Sobieszewska - idealne miejsce nad morze z maluchem

Pomoc domowa od Domestina

ZAPISKI MAMY

Pomoc domowa od Domestina

Każda mama marzy o pomocy domowej, czyli o kimś kto odwali za nią czarną robotę. Dla jednej będzie to odkurzanie i pastowanie podłóg, dla drugiej mycie okien, a dla trzeciej prasowanie. Nie znam osoby, która lubiłaby wszystkie obowiązki domowe. Szczególnie jeśli odbierają one cenny czas, który można by był poświęcić dziecku.Dlatego pomoc domowa to genialny wynalazek i tutaj z pomocą przyjdzie wam Domestina. Jest to portal dzięki któremu możecie w bezpieczny sposób wynająć profesjonalną gosposię, która odwali za was czarną robotę czyli wysprząta mieszkanie, wymyje okna czy wyprasuje górę ubranek. Trzeba jedynie zapewnić jej sprzęt i środki czystości.Domestina odpowiada za równo na potrzeby osób, które chcą stałej profesjonalnej gosposi, jak również tych, które poturbuję pomocy raz na jakiś czas np. przy myciu okien lub sprzątaniu domu po remoncie czy przeprowadzce. Pojedyncza wizyta trwa 4 godziny od 8:30 do 12:30 lub od 13:30 do 17:30.Pomoc domową należy zamówić poprzez stronę domestina.pl, koszt zależy od tego czy chcemy wykupić jedną wizytę czy cały pakiet lub abonament. Ostatnia opcja jest najlepsza, ponieważ gwarantuje ten sam dzień i czas wizyt oraz tą samą gosposię za każdym razem, poza tym na abonament bywają świetne promocje.Miałam okazję wypróbować usługi firmy Domestina i jestem pozytywnie zaskoczona. Przemiła gosposia odwiedziła nas w zeszłą środę. Pojawiła się punktualnie, wypytała o środki czystości, moje preferencje co do sposobu czyszczenia delikatnych elementów i zabrała do roboty. Jeszcze nie widziałam, żeby ktoś tak dokładnie sprzątał. Pani Renata wyszorowała nawet drzwi od pokoi, kurz za telewizorem, podłogę pod naszym łóżkiem i uporządkowała walające się po całej garderobie buty M. Gdy wyszła po 4 godzinach, nasze mieszkanie lśniło czystością. Gosposia cały czas pracowała, nie zajmowała się biegającym co jakiś czas do niej Franiem, który za wszelką ceną chciał zwrócić na siebie jej uwagę. Jedynie grzecznie odpowiadała na jego zaczepki i dalej sprzątała, bez przerwy przez 4 godziny. Jestem bardzo zadowolona z jej usług i gdyby tylko nasz domowy budżet na to pozwalał korzystałabym z nich regularnie. Myślę, jednak że na pewno jeszcze kiedyś zamówię pomoc domową z Domestina, do myciu okien lub przygotowania mieszkania na wizytę teściów.

Biżuteria spersonalizowana dla mamy

ZAPISKI MAMY

Biżuteria spersonalizowana dla mamy

Zamarzyłam ostatnio o delikatnej biżuterii na której, będę mogła wygrawerować imię swojego synka i ewentualnie datę urodzin. Kiedyś myślałam o delikatnym tatuażu z jego imieniem na nadgarstku, ale mi przeszło. Chyba jednak biżuteria to lepszy pomysł, przynajmniej można ją wymienić bezboleśnie gdy mi się znudzi, lub niechcący ją zniszczę. Myślicie, ze tatuaż jest niezniszczalny, to pomyślcie jak pięknie będzie wyglądał gdy w tym miejscu niechcący się poparzą, a do oparzeń mam niesamowity talent. Dlatego stanęło na biżuterii, zaczęłam więc szukać i odkryłam prawdziwe cuda. Lilou Zakochałam się w ich delikatnych naszyjnikach i bransoletkach. Możecie wybierać biżuterię z gotowych zestawów lub w całości stworzyć ja sami. Dobrać łańcuszek, wstążkę, sznurek lub żyłkę, a następnie zawieszkę srebrną, złotą lub pozłacaną. Ceny zaczynają się od 110 zł za personalizowaną bransoletkę i od 180 zł za naszyjnik. Zakochałam się w naszyjniku z pierwszego zdjęcia i chyba już wiem o co poproszę M na urodziny. Minty dotW ofercie tej polskiej firmy projektującej przepiękną, delikatną, kobiecą biżuterię znalazły się 2 personalizowane kolekcje. Pierwsza My Wish, to delikatne wisiorki i pierścionki zakończone szklaną banieczką, w której ukryta jest niewielka, przewiązana kolorowym sznurkiem karteczka. Możecie na nie zapisać to co dla was najcenniejsze lub to o czym marzycie. W skład drugiej, niezwykle minimalistycznej kolekcji o nazwie Dream, wchodzą wisiorki i bransoletki zakończone dyskami lub blaszkami, na których można wygrawerować dowolny tekst. Ceny naszyjników z kolekcji My Wish zaczynają się od 330 zł, kolekcja Dream jest tańsza, koszt najtańszej bransoletki to 80 zł.YES  Bardzo ciekawe naszyjniki do grawerowania znalazłam w śród biżuterii firmy Yes. Szczególnie podoba mi się kolekcja Love Is Everywhere, z zawieszkami w kształcie serca w których ukryte są kolorowe kamienie. Są one dość duże, więc i koszt jest nie mały, ale ceny biżuterii personalizowanej w Yes zaczynają się już od 70 zł.She BijouTo zupełnie inny typ biżuterii niż wcześniej pokazane, wszystko jest wykonane z mosiądzu lub aluminium. Ceny bransoletek wahają się od 16 do 49 zł, naszyjników od 35 do 59 zł, zaś obrączki to koszt ok. 30 zł. Moją uwagę przyciągnęły wybijane, nierówne literki, o czcionce rodem ze starej maszyny do pisania, mają swój niesamowity urok.To już wszystkie moje propozycje, może wy jeszcze znacie jakieś firmy, towrzące piękną biżuterię spersonalizowaną.

Targi rodzinne kochane smyki

ZAPISKI MAMY

Targi rodzinne kochane smyki

Odmieniamy balkon

ZAPISKI MAMY

Odmieniamy balkon

Lamama z odblaskami

ZAPISKI MAMY

Lamama z odblaskami

Lampki cotton ball lights

ZAPISKI MAMY

Lampki cotton ball lights

Dieta bogata w magnez

ZAPISKI MAMY

Dieta bogata w magnez

Niedobór magnezu może się objawiać na wiele sposobów. U mnie jest to drżenie powiek oraz drętwienie, mrowienie i bolesne skurcze nóg. Jednak oznak deficytu tego pierwiastka jest bardzo wiele, między innymi wzrost ciśnienia tętniczego oraz kołatania serca. Niski poziom magnezu może powodować kiepskie samopoczucie, problemy ze snem, a zdaniem niektórych lekarzy nawet depresję. Dlatego warto zadbać o odpowiednią ilość tego pierwiastka w naszym organizmie.Najlepszym i najzdrowszym sposobem uzupełniania braków witamin i minerałów w organizmie jest dieta. Zatem w czym jest magnez w dużych ilościach?Produkty zbożowePraktycznie każdy produktzbożowy jest bogaty w magnez, ale prym wiodą: otręby pszenne, płatki owsiane, kasza gryczana i ryż brązowy. Orzeszki Magnez zawierają orzeszki piniowe, nerkowca, brazylijskie, włoskie, laskowe, a nawet ziemne, migdały i pistacje. NasionaPrzede wszystkim pestki dyni, pestki słonecznika, siemię lniane i sezam.Kakao i gorzka czekoladaMleczna czekolada też ma w sobie magnez, ale jest go prawie dwa razy mniej niż w gorzkiej, możecie wypośrodkować wybierając deserową.W trochę mniejszej ilości magnez znajdziecie w: szpinaku, jarmużu, botwinie, wędzonym łososiu, grochu, fasoli, ciecierzycy, soczewicy, awokado, bananach, figach, produktach mlecznych i wodzie mineralnej. Nasiona, orzeszki i produkty zbożowe zawierają również witaminę B6, która jest potrzebna, aby organizm mógł przyswoić magnez.Dobrze zrównoważona dieta, to najlepszy sposób dostarczania do organizmy wszystkich potrzebnych pierwiastków. Czasem jednak nie wystarczy, wtedy można sięgnąć po suplementy. Jednak nim się na to zdecydujecie zróbcie badani i zasięgnijcie porady lekarze.

Poranek

ZAPISKI MAMY

Poranek

Mamo, mamo – piskliwy dziecięcy głosik wwiercał się w głowę M. Pomyślała, że zaraz eksploduje, ale zebrała się w sobie i otworzyło oczy. Jak przez mgłę ujrzała różowy świński ryjek, który raz po raz poruszany małymi,pulchnymi rączkami uderzał ją w twarz. W tle było słuchać cmokanie, może i marzyła o pocałunkach na dzień dobry, ale na pewno nie od świnki Peppy. „Czy ten mały potworek zawsze musi tak wcześnie wstawać”- pomyślała, przeciągając się. Nagle jednak podniosła się i jednym ruchem ręki złapała synka w pasie, przyciągnęła do siebie i przytuliła mocno. „Mam nadzieję, że nie stał za długo boso obok łóżka i się nie przeziębi” – to właśnie ta przerażająca myśl pozwoliła jej wreszcie zebrać się w sobie i poderwać Stasia z ziemi.Maluch wtulał się w nią dobra minutę, ale nagle wstał i zaczął podskakiwać na łóżku, jednocześnie wymownie wkładając paluchy do buzi. M zrozumiała, że jeśli zaraz nie wstanie i nie zrobi mu śniadania, może zostać pożarta żywcem przez wygłodniałego potworka.Z niemym jękiem podniosła się z łóżka i poczłapała za małymi bosymi stópkami, po drodze zabierając z łóżeczka skarpetki, które synek zgubił w nocy. Nim zdążyła podejść od drzwi lodówki, Stasio już na nią czekał. Jak zwykle podniosła go i pozwoliła mu zajrzeć do środka, dając złudne poczucie, że może sam wybrać coś na śniadanie. Uwielbiał grzebać w lodówce i robił to przy każdej nadarzającej się okazji.Nim potworek zajął się pałaszowaniem śniadania, jak co rano pomógł M nasypać kawę do ekspresu. Chyba instynktownie wiedział, że kubek tego magicznego napoju pozwoli mamie stanąć na nogi. Następnie bez marudzenia wskoczył do fotelika i pochłonął miseczkę płatków, tym razem nie prosząc o dokładką, co bardzo często się zdarzało. Gdy tylko skończył jeść, kazał się wyciągnąć z fotelika i pobiegł się bawić. W tym momencie zamienił się w oczach M w małego aniołka, a ona miała 15 minut na wypicie kawy. Tego było jej trzeba, czarny, aromatyczny napój postawił ją na nogi. Dał siły do działania, bo już chwile później musiała ganiać po domu małego, nagiego potworka, który za nic w świecie nie chciał się ubrać . . .

Króliczki z pomponów

ZAPISKI MAMY

Króliczki z pomponów

Miś patrzy! Piękna książeczka z fatalnym tłumaczeniem

ZAPISKI MAMY

Miś patrzy! Piękna książeczka z fatalnym tłumaczeniem

Nie wiem od czego zacząć, bo na usta ciśnie mi się kilka niecenzuralnych określeń na temat tłumaczenia tej książeczki. Ma ona zaledwie 24 strony, kilkanaście linijek tekstu i taką ilość błędów, że ciężko w to uwierzyć. Tym razem trzeba było pozostawić tłumaczenie Google Translate, zrobiłby to o niebo lepiej. Tym bardziej jest to przykre, że w oryginale to świetna, godna polecenia pozycja dla każdego malucha. Błędy, które mnie tak rażą:Oryginalny tytuł brzmi: Brown Bear, Brown Bear, What Do You See?Polski tytuł: Miś patrzy!We wnętrz książeczki:brown bear - rudy miśblack sheep - czarny barangoldfish - złoty karaś Nie wiem co Panie tłumaczące tą książkę miały na myśli oraz czemu Wydawnictwo Tatarak zgodziło się wydać ją w tym brzmieniu. Przeinaczenia tesktu są jeszcze bardziej rażące, ponieważ wprowadzają dzieci w błąd, miś na obrazku jest ewidentnie brązowy. Określenie czarna owca zostało w oryginalnej książce użyte specjalnie i zarówno po polsku jak i po angielsku ma ono takie samo znaczenie. Jeszcze ten nieszczęsny karaś, sama musiała sprawdzić jak wygląda, być może przypomina rybkę z obrazka, ale nie ma nic wspólnego ze złotą rybką.Tak więc tłumaczenie totalnie zepsuło tą bardzo fajną i pomysłową książeczkę. Która od lat cieszy się olbrzymią popularnością na całym świcie. Jej pierwsza wersja została wydana w 1967 roku w Stanach Zjednoczonych, a teraźniejsze brzmienie i wygląd ma od 1984 roku. W 2012 została uznana za jedną ze 100 najlepszych książek obrazkowych wszechczasów przez School Library Journal. Cieszy się tak dużym uznaniem wśród rodziców i dzieci, że doczekała się 3 kolejnych części: Polar Bear, Polar Bear, What Do You Hear? (1991); Panda Bear, Panda Bear, What Do You See? (2003), Baby Bear, Baby Bear, What Do You See? (2007).Mam nadzieję, ze doczeka się również porządnego tłumaczenia po polsku, ponieważ to przepięknie ilustrowana książeczka, która uczy, bawi i jest wręcz genialna w swej prostocie. Na dzień dzisiejszy mogę polecić wam zakup angielskiej wersja na Amazonie, nad którym sama się zastanawiam.Poniżej zdjęcia książeczki wraz z fotografią ostatnie strony wersji angielskiej, na poparcie moich wywodów. 

Wielkanocna girlanda

ZAPISKI MAMY

Wielkanocna girlanda

Jako dziecko uwielbiałam Wielkanoc, ale z wiekiem mi to przeszło. Człowiek się jednak zmianie i gdy w jego życiu pojawia się dziecko zaczyna zupełnie inaczej na wszystko patrzeć i tak nagle wróciła mi ta dziecięca radość ze Świąt Wielkiejnocy. Zamarzył mi się dom pełen pastelowych króliczków, baranków i poutykanych po kątach kolorowych jajek. Oczywiście można to wszystko kupić, ale jeszcze fajnie jest to samemu zrobić. Pierwsza oznaką świat w naszym domy jest pastelowa girlanda z zajączkami.Do zrobienia girlandy potrzebne są: 4szt. kolorowego brystolu w formacie A3Biała wełna Klej uniwersalnyKordonek lub cienki sznurek Szablony, które zajdziecie na końcu wpisu.Szablony wydrukowałam na grubszym papierze, wycięłam i odrysowałam na brystolu. Wycięłam po cztery zajączki w każdym kolorze w sumie 16 szt. Warto już na tym etapie zrobić przy pomocy igły dziurki do nawlekania króliczków na sznurek. Pomponiki z wełnyZrobiłam przy pomocy widelca, nawijałam na niego odcinki wełny długości 1,5 metra Następnie związywałam na środku, zdejmowałam z widelca i mocniej zaciskałam węzełek. Na końcu przecinałam wełnę i tak powstawały ogonki. Wielkość ogonków zależy od tego ile wełny nawiniecie, jak widać na zdjęciu na tym samym widelcu można zrobić dwa pompony różnej wielkości. Ogonki do zajączków przyklejał Franuś z niewielką pomocą mamy. Inaczej całe byłby w kleju, w końcu wyciskanie kleju super zabawa ;).Na końcu nawlekłam kordonek na grubą igłę i zajączki po kolei lądowały na sznurku. Niestety nie zrobiłam im wcześniej dziurek i trochę się z tym namęczyłam.Jak widzicie jakoś bardzo dużo roboty nie ma, troszkę czasu zajmuje jedynie wycięcie zajączków.  Szablony zajączków do girlandy

Tęczowe muffinki z bananami i czekoladą

ZAPISKI MAMY

Tęczowe muffinki z bananami i czekoladą

Warsztaty fotografii kulinarnej

ZAPISKI MAMY

Warsztaty fotografii kulinarnej

Nie mam pojęcie co mnie tchnęło do zapisu na warsztaty fotografii kulinarnej w Kuchni Spotkań IKEA. Może kiełkująca od pewnego czasu myśl, żeby pochwalić się wypiekami jakie z Franiem tworzymy w naszej kuchni. Albo organizatorki, czyli Bożena mama-trojki.pl i Ania z okiemmamy.pl, która nie tylko prowadzi bloga, ale również profesjonalnie zajmuje się fotografią i założyła własną firmę magicznechwile.pl. Bez względu na powód, jestem bardzo zadowolona, że zdecydowałam się wziąć w nich udział. Już dawno nie spędziłam czasu w tak miłym towarzystwie, jednocześnie ucząc się tak wiele. Poznałam podstawy fotografii kulinarnej i dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy na temat obsługi aparatu. Przede wszystkim jednak dzięki Ani uwierzyłam w to, że mogę sama robić dobre zdjęcia. Może nie są świetne, czy powalające na kolana, ale jestem z nich zadowolona. Mam nadzieję, że z czasem i wy odkryjecie nową jakoś zdjęć na blogu.Dzięki warsztatom poznałam udało mi się poznać świetnych blogerów:AgumamaEsencja Warszamamka  Markowy Smak Wyrodna MatkaNie będę się dalej rozpisywać, sami oceńcie jak mi poszło.    Jeśli szukacie przepisów na te pyszności zajrzyjcie do mama-trojki.pl.

ZAPISKI MAMY

ytuuytyu

Niebo złote ci otworzę, w którym ciszy biała nić jak ogromny dźwięków orzech,który pęknie, aby żyćzielonymi listeczkami,śpiewem jezior,zmierzchu graniem,aż ukaże jądro mleczneptasi świt.Ziemię twardą ci przemienięw mleczów miękkich płynny lot,wyprowadzę z rzeczy cienie,które prężą się jak kot,futrem iskrząc zwiną wszystkow barwy burz, w serduszka listków,w deszczów siwy splot.I powietrza drżące strugijak z anielskiej strzechy dymzmienię ci w aleje długie,w brzóz przejrzystych śpiewny płyn,aż zagrają jak wiolonczelżal - różowe światła pnącze,pszczelich skrzydeł hymn.Jeno wyjmij mi z tych oczu szkło bolesne - obraz dni, które czaszki białe toczy przez płonące łąki krwi. Jeno odmień czas kaleki,zakryj groby płaszczem rzeki,zetrzyj z włosów pył bitewny,tych lat gniewnychczarny pył.

Środki czystości W5

ZAPISKI MAMY

Środki czystości W5

5 powód dla których nie chcę jeszcze wiosny.

ZAPISKI MAMY

5 powód dla których nie chcę jeszcze wiosny.

Patrząc na bazie, które pojawiły się na moich wierzbach już kilka tygodnia temu, mam wrażenie, ze przyroda już poczuła wiosnę. Pogoda ostatnio wariuje, jednego dnia jest ciepło, a drugiego pada śnieg. Jest jednak kilka powodów dla których chciałabym, aby zima jeszcze nas nie opuszczała. Śnieg – w zasadzie nie śnieg a bałwan, którego mieliśmy z ulepić z Franiem. Udało nam się w tym roku wybrać na sanki, ale zbyt niska temperatura sprawiła, ze śnieg się nie lepił ;(. Liczę, że nadrobimy to jeszcze tej zimy.Grypa – Początek wiosny, który właśnie obserwuję z za mokrych szyb, przyniósł jak co roku tą paskudną chorobę. Wszyscy prychają, kichają i chodzą zagluceni, bez chusteczek lepiej się nie ruszać z domu. Oczywiście najbardziej się martwię o Franka i jego uszy, u niego prawie każda infekcja wirusowa kończy się zapaleniem ucha.Paskudna pogoda – Tysiąc razy bardziej wolę śnieg i temperaturę poniżej zera, niż deszcz i 5 stopni na plusie. Jest szaro, buro, ponuro, mokro, porostu obrzydliwie. Franuś na spacerze chce zaliczać każdą kałuże, problem w tym, że na kalosze jest jeszcze trochę za zimno. Dlatego dłuższe przechadzki z moim zbuntowanym dwulatkiem zamieniają się w koszmar.Alergia – Na samą myśl o tym aż się wzdrygam. Nie cierpię pylenia, mam wtedy w domu dwóch zagluconych facetów. Jednego małego, którego muszę ganiać z katarkiem w jednej ręce i odkurzaczem w drugiej. Drugiego zaś dużego, ale jeszcze bardziej zakatarzonego i w dodatku ze łzawiącymi oczami. Wiosenne przesilenie –Wiele osób wraz z nadejściem wiosny odczuwa rozdrażnienie, zmęczenie, skarży się na brak koncentracji czy problemy z bezsennością. Dolegliwości te są szczególnie uciążliwe dla starszych osób, jednak każdemu zbyt nagłe zmiany pogody i skoki ciśnienia mogę dać w kość.Kocham wiosnę i mam nadzieję, że gdy nadejdzie kwiecień zrobi się już ciepło, codziennie będzie nas witać piękne słoneczko i zaczną kwitnąć kwiaty. Tym czasem zbliża się marzec, jeden z najbardziej ponurych i paskudnych miesięcy w roku. Trzeba go będzie jakoś przetrwać, oby obeszło się bez chorób i gluta do pasa.