#Technology

MAŁE DRANIE

#Technology

Nie jestem przeciwnikiem nowych technologii, nie jestem też ich entuzjastą. Jestem za racjonalną i zrównoważoną ich ingerencją w życie nasze i naszych dzieci. Jakiś czas temu na FB wyraziłam radykalny i kategoryczny osąd, nazywając sytuację w rodzinie skupionej na swoich touchpadach, patologią. Większość z Was nie zgodziła się z moją opinią, część zareagowała bardzo emocjonalnie, część dosadnie skrytykowała takie uogólnianie.Racja. Nie można generalizować, wrzucać do jednego wora wszystkich młodocianych użytkowników technologii, bo są i tacy, którzy pomimo godzin spędzonych nad grą, potrafią  wykazać się wielką wrażliwością, zrozumieniem i dojrzałością w realu. Nie można uogólniać, bo czasami rodzina gra wspólnie, emocjonując się strzelaniem do świń, czy niszczeniem lub budowaniem razem wirtualnych struktur. Chociaż to nie to samo co poleganie na sobie i wspólne wspieranie się podczas np. wycieczki rowerowej czy wyprawy w góry. Nie da się tego porównać. Nie można jednak uogólniać. Czasami łatwiej włączyć tablet z bajką podczas podróży, czasami brak sił na rozmowy, zabawianie, wymyślanie analogowych rozrywek. I jestem pełna podziwu dla rodziców, którzy pomimo stosowania tych "czasoumilaczy", tych zastępczych opiekunów wychowują ciekawe świata, mądre i pewne siebie dzieciaki. Znam takich i chylę im czoła. Wydaje mi się, że to wielka sztuka. Rodzina musi być niezwykle zintegrowana i uważna by dziecko pomimo korzystania z tych osłabiających percepcję urządzeń miało zaspokojone najbardziej podstawowe potrzeby: poczucie bezpieczeństwa, uwagi i przynależności.  Mam już ugruntowany pogląd i pewnie go nie zmienię z wielu obiektywnych i racjonalnych powodów. Nie podoba mi się wykorzystywanie komputera do celów stricte rozrywkowych przez małe dzieci. Jestem absolutnie przeciwna pokazywaniu maluchom gier, wciąganiu ich w ten świat wirtualnej przestrzeni, w której wszystko jest możliwe. Przestrzeni, w której śmierć jest tak samo banalna i prosta jak poranna toaleta. Jednak coraz częściej zastanawiam się nad sensem jaki niosą za sobą nowe technologie. Muszę je udostępnić dzieciom i oczywiście to zrobię, ale na wszystko przyjdzie czas. Wiele razy pisałam już o tym, że chciałabym by wykształciły najpierw jedne kompetencje, a potem kolejne. Najpierw nauczyły się pięknie mówić, czytać, rysować, może rzeźbić, tkać...a potem wykorzystywały te umiejętności dzięki narzędziom jakie niesie nowoczesna technologia. Komputery to tylko narzędzia, a nie sama siła sprawcza. To my mamy nimi rządzić, a nie one nami. ( chociaż ostatnie badania nad sztuczną inteligencją sprawiają, że mam ciarki na plecach). Jakieś pół roku temu zdecydowaliśmy, że rezygnujemy całkowicie z ingerencji świata cyfrowego w życie naszych dzieci. Nigdy specjalnie w nim nie były, nigdy nie korzystały z gier na  tablecie czy telefonie, nigdy nie puszczałam im bajek podczas podróży. Jest tyle ciekawych rzeczy za oknem, że nie miałabym sumienia tego wszystkiego im odbierać. Pozbyłam się też wszystkich zabawek, które w jakiś sposób zbyt mocno zaburzały im odbiór świata. Na początku oczywiście dziwili się dlaczego nagle nie ma bajek. Długo tłumaczyliśmy im, jak pracuje, a raczej zastyga mózg podczas oglądania telewizji, że w żaden sposób nie przyczynia się to do poznania przez nich świata, raczej ogłupia i otępia. Nagle po tych kilku miesiącach odkryłam, że moje dzieci fantastycznie bawią się w domu, wymyślają niesamowite rozwiązania wszelkich sytuacji, mocno się wspierają, zaczęły być bardziej kreatywne i uważne na wszystko co je otacza. Nie twierdzę, że kiedyś było inaczej, ale teraz to krok milowy. Nigdy nie mówią, że się nudzą. Wcześniej słyszałam to bardzo często, włączałam im bajkę i po sprawie. Kiedy się kończyła przez jakiś czas nie potrafili znaleźć sobie miejsca. Teraz po prostu nie mogę oderwać ich od zajęć. Zwłaszcza, że większość robimy wspólnie, rozwieszamy pranie, sprzątamy, gotujemy, jeśli pieczemy chleb to wiadomo, że potem trzeba go zjeść. Nie chcę w tym czasie włączać im komputera. Rysio poza tym, że ćwiczy pisanie w zeszycie, właśnie wyrabianie ciasta świetnie rozwija w nim zdolności manualne. O nowych technologiach i mądrym ich wykorzystywaniu pisała już Kasia i wyczerpała temat. Ja mam jeszcze mnóstwo dylematów, między innymi odpór wszelkich wpływów przedszkola. Większość dzieciaków jednak gra w gry, ogląda bajki. Ba! Część ma nawet własne tablety. Ostatnio pani z przedszkola przekazała mi fragment rozmowy dzieci, w której uczestniczył Rysio. Dzieciaki rozmawiały o jakiejś nowej bajcie, emocjonowały się nią. Rysio na to z pełnym przekonaniem:"A ja nie oglądam telewizji, bo nie jest to mi do niczego potrzebne!" Teraz zyskał respekt, może kiedyś będą wytykać go palcem, ale mam nadzieję, że wtedy będzie już na tyle odważny, pewny swoich przekonań, że łatwo sobie z tym poradzi. Póki co szkoła jaką mu wybraliśmy stawia przede wszystkim na rozwój emocjonalny i umiejętności radzenia sobie w grupie, pomoc, empatię, więc jestem spokojna. Wszak nawet dzieciaki twórców google oswajają się z komputerem dopiero w wieku 13 lat i mają takie same osiągnięcia jak ich rówieśnicy użytkujący komputery o wiele wcześniej.To chyba pierwsza część tego wątku reszta pewnie w kolejnym wpisie.Pod wspomnianym wcześniej postem na FB znalazłam taki komentarz, który spina mi to wszystko w piękną klamrę:"Najważniejsze by robić coś razem, niech wie, że to jest potrzebne, że to się w codzienności odbywa, że skarpetki trzeba dobrać w pary i że to się samo nie zrobi. Niech będzie wspólnie, niech będzie zadanie, które wiadomo jaki ma finał. Dobieranie skarpetek w pary powie ile z nich zjadł potwór z pralki. I przy tym wszystkim można pogadać. Ja Stefana uczę słów: guzik, ręcznik...on powtarza, czuje się potrzebny. W tym wieku nie ma szans by TV, komputer uświadomił go w czymkolwiek."-ZuzaHELASukienka, chusta Tocoto VintageSweterek Minimu

Narty z dzieckiem

MAŁE DRANIE

Narty z dzieckiem

Sale

MAŁE DRANIE

Sale

Poniedziałek

MAŁE DRANIE

Poniedziałek

Dzieci widzą

MAŁE DRANIE

Dzieci widzą

Mamo, tato nie wtrącaj się!

MAŁE DRANIE

Mamo, tato nie wtrącaj się!

Manifest Matki Polki uziemionej!

MAŁE DRANIE

Manifest Matki Polki uziemionej!

so good...

MAŁE DRANIE

so good...

Less is more

MAŁE DRANIE

Less is more

Rodzeństwo idealne

MAŁE DRANIE

Rodzeństwo idealne

Mistrzowie obrazu

MAŁE DRANIE

Mistrzowie obrazu

Hektor

MAŁE DRANIE

Hektor

Lucynka

MAŁE DRANIE

Lucynka

Spanie razem

MAŁE DRANIE

Spanie razem

Dla niej...

MAŁE DRANIE

Dla niej...

Lubię...

MAŁE DRANIE

Lubię...

Proszę nie płakać!

MAŁE DRANIE

Proszę nie płakać!

Najlepsze prezenty dla dzieci

MAŁE DRANIE

Najlepsze prezenty dla dzieci

Pogubiłam się

MAŁE DRANIE

Pogubiłam się

Urodziny Rysia

MAŁE DRANIE

Urodziny Rysia

 Z góry przepraszam za jakość zdjęć, ale niestety teraz robi się ciemno juz o 16, a właśnie na tą godzinę mieliśmy zaplanowane przyjęcie. Wyrobiłam się ze wszystkim dosłownie na styk, więc i zdjęcia robione są w półmroku. Pomimo rozpalenia wszystkich lamp i tak na zdjęciach jest kaszka. Tak czy inaczej nie o to do końca przecież chodzi.Od początku wiedziałam już, że urodziny zrobimy w stylu małego piłkarza. Rysio od dawna trenuje piłkę nożną i to wydawał się najlepszy pomysł. Oczywiście w międzyczasie przewinęły się różne bajkowe historie, między innymi, Dusty, Zygzak i tym podobne. Bardzo chciałam oczywiście zrobić Rysiowi urodziny w pastelach i uroczych pudrowych odcieniach, ale nie ma się co oszukiwać, Rysio kończy 5 lat i nie jest już małym, słodkim bobasem, tylko dużym chłopcem, którego interesują typowo chłopięce tematy. Piłka nożna wydawała mi się w tym wszystkim najmniej tandetna.Postawiłam właściwie na trzy kolory; zielony, biały i czarny, tak by było w miarę przejrzyście i czysto. Tym razem zdecydowałam się też na typowo słodkie przekąski. Ostatnim razem na urodzinach Heli owoce kompletnie się nie sprawdziły, więc teraz nawet nie próbowałam. Jedyną słoną przekąską była prażona kukurydza, która miała największe wzięcie.Zamówiłam też piniatę w kształcie piłki, bo to ostatnio u nas obowiązkowy punkt urodzin. Dzieciakom bardzo podobało się jej rozbijanie, a potem zbieranie do pudełek, kóre własnoręcznie pomalowali.Małe pudełka, jak i inne rzeczy do zadań plastycznych można kupić w Empiku. Za niewielkie pieniądze znajdziecie tam naprawdę fajne rzeczy. Zawsze staram się na urodzinach zorganizowac jakieś zajęcia plastyczne. W pewnym momencie zabawki i zaglądanie w każdy kąt zaczyna już nudzić, więc wtedy wkraczam ja z paletą rozmaitych zajęć kreatywnych. Nie wiem nawet kto bardziej to lubi, ja czy dzieci, ale przyznać muszę, że widok dzieciaków przy zajęciach manualnych napawa mnie wielką radością i spokojem, nawet jesli to potencjalne zagrożenie dla mojej podłogi ;)Myślę też, że to jedne z ostatnich urodzin jakie organizuję w domu, Rysio jest coraz starszy i to on chce wybierać kolegów których zaprosi, a tych jest coraz więcej. Trzeba więc będzie pomyśleć o większej przestrzeni. Z uwagi na to, że pora jest mniej ogrodowa, muszę chyba wynająć sale gimnastyczną. Na szczęście na rok mam spokój, zarówno Hela jak i Rysio mieli wspaniałe przyjęcia, mogę spokojnie już przygotowywać się do świąt ;) gadżety urodzinowe tu:partybudzik, ciasteczka piłkarskie polishcookies.pl, scandiloft. partykiosk,

Korpolud

MAŁE DRANIE

Korpolud

Jak wybrać dobrą szkołę?

MAŁE DRANIE

Jak wybrać dobrą szkołę?

Minimu fw14 backstage

MAŁE DRANIE

Minimu fw14 backstage

Sałatka na chandrę

MAŁE DRANIE

Sałatka na chandrę

Zmień świat!

MAŁE DRANIE

Zmień świat!

Własna firma

MAŁE DRANIE

Własna firma

Wyprzedaż

MAŁE DRANIE

Wyprzedaż

Mikołajek

MAŁE DRANIE

Mikołajek

Trochę trudno mi się z tym pogodzić, ale Rysio jakby z dnia na dzień wydoroślał. Nie jest już małym berbeciem, który słodko marudzi przy obiedzie. Nagle stał się dużym chłopcem, który chce słuchać nie tylko historyjek o misiach, króliczkach, czy żabkach, ale żądny jest literatury przygodowej. W tym roku nastąpił przełom, powoli odchodzimy od lektur obrazkowych i krótkich opowiadań na dobranoc z pokazywaniem ilustracji. Wieczorem kiedy wygodnie umoszczę się w dziecięcym fotelu, nad łóżkami pali się przydymione światło lampek, maluchy leżą wygodnie pod swoimi kołderkami, a światło księżyca wpada przez uchylone zasłony sięgam właśnie po Mikołajka. Rysio z wypiekami na twarzy wsłuchuje się w przygody niesfornej bandy chłopaków, a Hela wypytuje tylko co jakiś czas, o obrazki. Każdy jest dokładnie przez nią oglądany i analizowany.Ilustracji jest co prawda jak na lekarstwo, ale to akurat jest tutaj bez znaczenia. Fantastyczna, charakterystyczna kreska Jean-Jacques'a Sempe to znak rozpoznawalny całej serii o przygodach małego, niesfornego chłopca. Właściwie trudno nazwać go niesfornym, on po prostu jest bardzo pomysłowy, ma ogromną wyobraźnię, uwielbia psocić i przeżywać szalone przygody, czyli jest dokładnie taki jak wszyscy chłopcy w jego wieku. Alcest, Joachim, Euzebiusz, Maksencjusz, Ananiasz, Gotfryd...to tylko kilku jego najlepszych kolegów z klasy,wszyscy tworzą zgraną i dobrze dobraną bandę. Każdy z nich jest wyjątkowy i szczególny, a razem tworzą mieszankę wybuchową. Czasami dadzą sobie fangę w nos, czasami pograją w piłkę, innym razem zaplanują szalone wagary, ale zawsze wszystko kończy się niespodziewanym zwrotem akcji.  Mikołajek jest narratorem tej książki i to jego oczami widzimy dziecięcy nieco przerysowany świat. Książka jest świetna nie tylko dla dzieci, które mogą utożsamić się z małym bohaterem, ale przede wszystkim dla dorosłych. To właśnie my dzięki Mikołajkowi możemy spojrzeć w stronę dzieciństwa, zrozumieć emocje, czasami strach, czasami ogromną ciekawość ( kończącą się nawet niespodziewanym wybuchem), a czasami zwykłą, dziecięcą radość z prostych rzeczy. Rewelacyjna lektura, którą jesteśmy wszyscy absolutnie zachwyceni. Właśnie skończyliśmy czytać pierwszą serię Mikołajka. Już zamówiłam kolejne. Myślę, że wybierzemy się też na film, Rysio będzie mógł wtedy również na dużym ekranie podziwiać swojego ulubionego bohatera.Polecam!Mikołajek wyd.Nasza Księgarniatekst Rene Goscinnyilustracje Jean-Jacques Sempe

Szkoła

MAŁE DRANIE

Szkoła

Krótki przewodnik po literaturze dla dzieci

MAŁE DRANIE

Krótki przewodnik po literaturze dla dzieci